ZIELONE CURRY Z ZIELONĄ SOCZEWICĄ

Staramy trzymać się zasady #zostańwdomu, nie tylko dla własnego bezpieczeństwa, ale też dla bezpieczeństwa naszych bliskich i tych dalekich. Wyjścia do sklepów ograniczyliśmy do minimum. Wykorzystujemy wszystkie zapasy, których na szczęście mamy sporo i staramy się nic nie marnować. Nasze codzienne menu staje się wypadkową produktów, które trzeba zużyć w pierwszej kolejności. Sprawa jednak nie przedstawia się tak źle, bo zawsze można wyczarować coś smacznego z tego co się ma.
Curry u nas króluje. Mamy sporo warzyw, trochę gotowej pasty z przyprawami, tofu czy mleko kokosowe.

Składniki:
2 marchewki
1 czerwona papryka
1 cebula
grzyby shitake ale mogą być też pieczarki
kapusta Pak Choi
brokuł
puszka mleka kokosowego
przyprawa zielone curry
trawa cytrynowa
3/4 szklanki zielonej soczewicy
tofu naturalne
olej kokosowy

Soczewicę gotujemy zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Cebulę siekamy w piórka, grzyby kroimy na mniejsze kawałki i przez chwilkę blanszujemy. Następnie marchew kroimy w słupki, podobnie jak paprykę, rozdrabniamy brokuła i dodajemy do garnka. Dusimy chwilę na średnim ogniu. Wystarczy, że warzywa lekko zmiękną. Kapustę Pak Choi dzielimy na liście. Białą część kroimy w paseczki i dusimy z resztą warzyw przez 5 minut, zieloną część wystarczy dusić przez minutę.
Około 150 ml wody mieszamy z przyprawą curry i trawą cytrynową. Fajnie jest mieć świeżą, ale w moich zapasach znalazłam tylko suszoną, która też zdaje egzamin. Wlewamy do warzyw i zagotowujemy. Ostatnim elementem jest dodanie połowy puszki mleka kokosowego. Mieszamy wszystkie składniki razem i czekamy, aż całość zacznie delikatnie bulgotać. Dodajemy wcześniej ugotowaną soczewicę. Tofu podsmażamy na oleju kokosowym.
Podajemy na miseczce z podsmażonym tofu.

Smacznego !!!

www.themomentsbyela.pl - ZIELONE CURRY Z ZIELONĄ SOCZEWICĄ

www.themomentsbyela.pl - ZIELONE CURRY Z ZIELONĄ SOCZEWICĄ

www.themomentsbyela.pl - ZIELONE CURRY Z ZIELONĄ SOCZEWICĄ

Continue Reading

WIOSENNE PORZĄDKI #2 ŁAZIENKA

Sprzątania ciąg dalszy. Dzisiaj zadaniem bojowym będzie łazienka wyczyszczona na błysk. Miejscem z zasady idealnie czystym, ale przecież nie zawsze mamy na tylu żeby zrobić wszystko od razu. Warto zrobić gruntowne sprzątanie, a potem wystarczy cieszyć się idealnie czystą łazienką i toaletą.
Potrzebować będziemy sporo octu, który sprawnie rozpuszcza kamień i inne osady. Ocet jest bezpieczny dla zdrowia, nie ma szkodliwych substancji toksycznych, szczególnie jeśli w domu są małe dzieci. Niezbyt fajny zapach znika po wywietrzeniu i wyschnięciu powichrzeni.
Zamiast sztucznych odświeżaczy powietrza wykorzystuję olejki eteryczne. Szczególnie lubię lawendowy, uspokajający i wyciszający.

Plan pracy:

1. Nastawiamy do prania ręczniki. Do ostatniego płukania dodajemy około 25 kropli olejku lawendowego. Każdy wybiera taki jaki lubi.
Do prania ręczników stosujemy pół szklanki sody oczyszczonej zamiast proszku. Ręczniki będą czyste, a pralka odświeżona.

2. Kabinę prysznicową i kafelki koło wanny spryskujemy octem, i pozwalamy mu pracować przez około pół godziny. Szczoteczką szorujemy miejsca z zaciekami. Czasami proces trzeba będzie powtórzyć. Mokre miejsca przecieramy suchą szmatką.
Brodzik czyszczę pastą z sody oczyszczonej, mydła naturalnego i odrobiny ciepłej wody. Warto taką pastę zostawić na powierzchniach przez kwadrans, a potem jeszcze raz poszorować i spłukać.

3. Wannę i umywalkę czyścimy tą samą pastą. W miejscach zatłuszczonych pomagam sobie odrobiną płynu do naczyń.

4. Czyścimy pojemniki i podstawki na mydło i kubeczki na szczoteczki do zębów.

5. Myjemy okno.
6. Wyczyść lamę i inne elementy oświetlenia.

7. Lustro warto przetrzeć pianką do golenia, dzięki temu nie będzie zachodziło parą.

8. Ścieramy wszystkie powierzchnie blatów, poleczek i kosmetyków z kurzu.

9. Szmatką namoczonej w wodzie z octem czyścimy klapę, brzegi i wierzch muszli klozetowej. Ta szmatka przeznaczona jest tylko do tego celu.

10. Zmywamy podłogę.

11. Teraz zostają już tylko przyjemne czynności. Na wewnętrzny kartonik papieru toaletowego wkrapiamy kilka kropelek olejku eterycznego. Wysuszone ręczniki przyjemnie pachną lawendą.
Może jeszcze bukiet świeżych kwiatów.

Trochę pracy i zrobiło się tak przyjemnie.

Zapraszam też do odwiedzenia postu o sprzątaniu kuchni klik

Continue Reading

WIOSENNE PORZĄDKI #1 KUCHNIA

Przez najbliższe dni zostajemy dla naszego bezpieczeństwa w domach. Zdrowie jest w tym momencie najważniejsze. Czas spędzony w domu nie musi być bezproduktywny, możemy zrobić wiosenne porządki, przeczytać dawno odkładane książki, obejrzeć filmy na które od dawna nie było czasu.
My zaczynamy od gruntownych porządków, bo w czystym i pachnącym świeżością domu przebywa się z prawdziwą przyjemnością. Mamy na to przecież wystarczająco dużo czasu, aby rozplanować wszystkie czynności na małe kroki, zamiast przytłoczyć się wielkim zadaniem. W kolejnych dniach zrobimy wiosenne porządki w całym domu, mile spędzimy czas i ugotujemy coś pysznego.

Zaczynamy do kuchni:
1. Wyjmujemy wszystkie zapasy, naczynia i przybory kuchenne.

2. Myjemy wnętrze szafek, ale też nie zapominamy o frontach i drzwiczkach. Sprawdzamy, czy nasze sprzęty i garnki nadają się do użytku. Jeżeli nie to trudno. Zostawmy tylko te sprawne i potrzebne. Połamane pudełka, pojemniki bez przykrywek, albo góra wątpliwej jakości nożny, łyczek, wyszczerbionych talerzyków czy kubeczków lepiej pozbyć się od razu. Dzięki temu zyskamy więcej miejsca i poczucie ładu. A może zagościło się w naszych szafkach stado słoiczków po musztardzie lub dżemach. Czasem tak bywa, ale ich też trzeba się pozbyć.

3. Nadszedł czas na produkty spożywcze, których w ostatnich dniach przybyło. Sprawdźmy, czy którymś nie kończy się data przydatności do spożycia. Może uda się ugotować z nich coś smacznego. Przeterminowane trzeba wyrzucić. Te których nie lubimy jeść, może uda się oddać znajomym, których taki prezent ucieszy.
Do zorganizowania zawartości świetnie sprawdzą się słoiki. Dzięki temu można utrzymać rzeczy widoczne i nie zapomnimy np. o kaszach, makaronach czy mąkach. W szafkach z produktami mącznymi warto włożyć kilka listków laurowych i wacik nasączony olejkiem cytrynowy, owady ich nie lubią.
Fajnie byłoby ułożyć menu na cały tydzień maksymalnie wykorzystując produkty które już mamy.
Nasze propozycje pokazywać będziemy na naszych instastories @themomentsbyela i @lukasz_foto.

4. Teraz przyszedł czas na zamrażalnik. Wyłączmy lodówkę. Wyjmijmy wszystkie produkty i zawińmy je w koc albo kołdrę, unikniemy przez to rozmnożenia. Zamrażalnik trzeba rozmrozić, dzięki temu zaoszczędzimy sporo prądu. Myjemy wszystkie półeczki i szuflady. Czekamy, aż rozmrozi się cały lód. Wnętrze zamrażarki wycieramy do sucha. Sprawdzamy, czy wszystkie produkty są jeszcze zdatne do spożycia. A może znajdziemy jakieś gotowe danie, które świetnie sprawdzi się na dzisiejszą kolację.
Z części chłodziarki wyjmujemy wszystkie produkty. Myjemy wnętrze i półeczki roztworem octu, odrobiny płynu do naczyń i wody. Nie zapomnijmy o wyczyszczeniu kanalika odpływu. Wycieramy wszystko do sucha. Wkładając z powrotem różne produkty sprawdzamy ich datę ważności, ale też czy nie są one popsute. Na końcu myjemy front, wierzch i boki lodówki. Aby pozbyć się zapachów wewnątrz lodówki można ustawić słoiczek z sodą oczyszczoną lub mieloną kawą.

5. Okap kuchenny najlepiej czyścić olejem spożywczym, który świetnie rozpuszcza tłuszcz z kurzem. Jeżeli jest taka możliwość kratkę wentylacyjną dobrze wymyć w zmywarce.
Piekarnik czyścimy sodą oczyszczoną, a w bardziej zapieczonych miejscach pomagamy sobie folią aluminiową zwiniętą w kulkę. Zmywamy płytę grzewczą i palniki.

5. Kuchenkę mikrofalową nastawiamy na najwyższą moc i przez kilka minut grzejemy w niej miseczkę z wodą i sokiem z cytryny. Wycieramy suchą szmatką. W razie potrzeby powtarzamy czynność.

6. Do zlewu dobrze jest wsypać 3-4 łyżki sody oszczenionej i zalać gorącą wodą. Dzięki temu unikniemy wydobywających się z odpływu przykrych zapachów.

7. Czyścimy lampę i inne elementy oświetlenia.

8. Z blatów chowamy wszystkie niepotrzebne przedmioty, ścieramy blaty i zmywamy podłogę.

Ostatnią czynnością będzie zaparzenie sobie ulubionej kawy lub herbaty i delektowanie się ich smakiem czystej kuchni.

Continue Reading

WIOSENNE SPRING ROLLSY

Wczoraj zrobiło się tak przyjemnie na dworze. Słońce w końcu przyjemnie ogrzewało buzie. Zakwitły stokrotki, krokusy i wiosenne przebiśniegi.
Chciałam zrobić na kolację coś kolorowego, świeżego i bardzo lekkiego. Spring rollsy z dodatkiem marynowanego tofu nadawały się idealnie. Świeże warzywa przełamałam smakiem ananasa i pysznego, delikatnego sosu. Są bezglutenowe i wegańskie dla wszystkich. Spring rollsy mogą wydawać się trudne, jeśli jeszcze ich nie robiliście, ale szybko się z nimi można zaprzyjaźnić ! Zachęcam do zrobienia tych przekąsek na kilka godzin wcześniej i schłodzenia ich w lodówce.

To nasza ulubiona kombinacja składników:
5 arkuszy papieru ryżowego
miks sałat ze szpinakiem
ogórek
papryka
czerwona cebula
świeży ananas
marchew
tofu naturalne
limonka
sól
2 łyżki oleju z awokado

Sos:
3 łyżki syropu z agawy lub miodu akacjowego
6 łyżki oleju z awokado
3 łyżki wody
pół łyżeczki sosu sojowego
sos sriracha do smaku
kolendra

Marynatę do tofu robimy z soku z połowy limonki, łyżki syropu z agawy, oleju z awokado i szczypty soli. Pokrojone w słupki tofu zalewamy marynatą i odstawiamy na 20 minut.

Paprykę obieramy z pestek i kroimy w słupki, podobnie jak ananasa i ogórka, cebulę siekamy w piórka, marchew obieramy i sróżakiem ścieramy na cieniutkie plasterki. około 1/3 opakowania sałat mieszamy z pozostałymi warzywami.

Papier ryżowy przygotowujemy zgodnie z przepisem na opakowaniu. Mój musiałam namaczać.

Składniki nakładamy na szerokość około 1/3 papieru ryżowego. Najpierw zawijamy boki, a potem górę i dół.

Ostawiamy do schłodzenia na kilka godzin, w tym czasie papier dobrze się sklei. Kiedy nie ma czasu wystarczy pół godziny w lodówce.

Kolendrę siekamy bardzo drobno. Wszystkie składniki sosu mieszamy.

Przed podaniem spring rollsy rozcinamy i podajemy z sosem do maczania.

SMACZNEGO !!!

Continue Reading

KSIĄŻKI NA OSTATNIE ZIMOWE WIECZORY

Zostało jeszcze kilkanaście dłuższych wieczorów, takich trochę spokojnych, idealnych na relaks i książkę. Robiąc porządki w biblioteczce znalazłam kilka książek czekających na przeczytanie, część z nich okazało się całkiem wciągających. Każda zupełnie inna. Wgłębiając się w świat bohaterów będzie trochę dziwnie, no może delikatnie przygnębiająco, tajemniczo, smacznie i na koniec duża dawka pozytywnej energii na nadchodzącą wiosnę.

Lotnisko w Monachium” Greg Baxter – Amerykanin mieszkający w Londynie odbiera telefon. Niemiecka policja informuje go o śmierci siostry Miriam. Dziewczyna zmarła z zagłodzenia. Trzy tygodnie później bohater, jego starzejący się ojciec i amerykańska urzędniczka konsulatu znajdują się na spowitym mgłą lotnisku w Monachium, skąd trumna z ciałem Miriam ma zostać przetransportowana do Stanów. Opóźnienie w podróży spowodowane gęstą mgłą wywołuje lawinę wspomnień i pytań o przyczynę tej niespodziewanej i wydawać by się mogło, osobliwej śmierci. Strumień biegnących chaotycznie myśli i skojarzeń niechronologicznie mieszają się i uzupełniają nawzajem. Historia przedstawia tak naprawdę smutny obraz wielu współczesnych ludzi otoczonych przez przedmioty, a zupełnie pozbawiony emocji, jakby pusty w środku.

Kobieta z czerwonym notatnikiem” Antoine Laurain – Taka historia mogła się zdarzyć tylko w Paryżu. Laurent przypadkowo znajduje damską torebkę. Próbuje odnaleźć właścicielkę tropem zapisków z jej czerwonego notatnika. Z dnia na dzień śledztwo coraz bardziej go pochłania, jednak kobieta jakby zapadła się pod ziemię. Czarująca i kunsztowna opowieść o tym, jak impuls i ciekawość niepostrzeżenie przeradzają się w żarliwe i intrygujące śledztwo.

Sposoby Francuzek na urodę” Anne Ghesquière, Marie De Foucault – autorki zebrały pokaźną skarbnicę porad i kobiecych sposobów pozwalającymi utrzymać dobrą kondycję fizyczną, urodę i zdrowie Francuzek. Udzielają porad żywieniowych, wskazują odpowiednie kosmetyki, zachęcają do sięgania po naturalne środki, doskonale zdając sobie sprawę z tego, jak istotny wpływ na nasze zdrowie ma środowisko naturalne, wybierana żywność i kosmetyki ekologiczne, zdrowy styl życia. Każdy znajdzie coś co bez problemu będzie można przenieść na swojego domu czy łazienki.

Szczęście na dzień dobry” Jamie Cat Callan – duża dawka radości życia zaczerpniętej z Francji. Francuzki cieszą się z prozaicznych czynności domowych, ubierają się z klasą, noszą piękną bieliznę, jadają długie kolacje w gronie najbliższych, flirtują, zachowują tajemniczość i z wiekiem stają się coraz piękniejsze i bardziej interesujące. Kto by tak nie chciał ?
Trzeba doceniać to co się ma właśnie teraz, bez względu na wiek i zasobność portfela. W książce znajdziemy drobnostki dzięki którym poczujemy, że nasze życie też jest ciekawe i atrakcyjne, a których zupełnie nie zauważałyśmy.

www.themomentsbyela.pl - KSIĄŻKI NA OSTATNIE ZIMOWE WIECZORY

www.themomentsbyela.pl - KSIĄŻKI NA OSTATNIE ZIMOWE WIECZORY

Continue Reading

EGIPT – GÓRA MOJŻESZA I KLASZTOR ŚW. KATARZYNY

Taba jest świetną bazą wypadową na Półwysep Synaj, Izrael czy Jordanię. Opcji do wyboru było kilka: wyjazd na pustynię i wioski Beduinów, Jerozolima, Petra i Góra Synaj nazywaną Górą Mojżesza. My wybraliśmy nocny tracking właśnie na górę.

Wyjazd rozpoczęliśmy z pod hotelu o godz. 21.00. Dostaliśmy latarki, ale mamy dodatkowo swoje. Na parking pod Klasztorem Świętej Katarzyny dojeżdżamy jesteśmy pierwsi, obtaczają nas lokalni sprzedawcy, oferujący swoiste poncza, czapki, latarki, selfiesticki i w zasadzie trudno powiedzieć co jeszcze.

Marsz zaczynamy około północy wraz z naszym beduińskim przewodnikiem z poziomu 1570 m n.p.m .

Mijamy wielbłądy do wynajęcia. Beduini dość nachalnie będą nam oferować podwiezienie do ostatniej chatki z piciem i przekąskami przed schodami. Jest to na maksa drażniące, ale trzeba też popatrzeć na ich sytuację z drugiej strony. Jeżeli nie znajdą klienta, nie zarobią na utrzymanie zwierzaka i swojej rodziny.
Na początku trasa jest oświetlona, ale bardzo szybko kończy się światło. Drogę oświetlamy latarkami, widać tyle, żeby się nie potknąć. Za to gwiazdy świecą na niebie w takiej ilości, jakiej jeszcze nigdy wcześniej nie obserwowaliśmy.
Na trasie towarzyszą nam sympatyczne pieski. Te chcą od nas trochę jedzenia. Większość mojego prowiantu zjadł wygłodniały psiak, taki trochę trzymający się z boku. Część naszej grupy również podzieliła się ze zwierzakami.
Przy każdej chatce jest punkt kontrolny, przewodnik sprawdza czy wszyscy dotarli. Co jakiś czas robimy odpoczynki. Każdy idzie jak może, niektórzy skorzystali z wielbłądowej podwózki.

I tu moje przemyślenia :). Wielbłąd ma udźwig do około 500 kg, więc nasz ciężar nie robi na nim dużego wrażenia. Lepiej dla niego kiedy przejdzie po niezbyt trudnej trasie niż leży przywiązany na krótkim sznurku do kamienia. Sami zdecydujcie czy wejdziecie, czy może wjedziecie jakieś 70% trasy, dając przy tym utrzymanie lokalnym mieszkańcom.

Końcowy odcinek to ponad 700 kamiennych schodów. Daje mi się we znaki. Jesteśmy już wysoko i powietrze jest rzadsze, a przy tym mroźne.
Najdłuższy postój robimy w chatce przed ostatnim odcinkiem do szczytu. Łukasz ma porządne buty trackingowe, ja niestety trampki – bardzo zły wybór. Jest zimno, można jednak wypożyczyć kocyk podobno z wielbłądziej wełny, zabierzemy je na szczyt. W każdym razie robi robotę. Siedzimy opatuleni i robi się trochę lepiej. Ciepła kawa pachnie z pieca. (Warto zabrać ze sobą kubek termiczny na ciepłą herbatkę lub kawę w “coffie shopach” na trasie ). Nasz przewodnik mówi, że cieplej poczekać w chatce, niż marznąć na szczycie. Tam dodatkowo wieje wiatr.

Wyruszamy na ostatni etap trasy o idealnym czasie, kiedy robi się delikatny brzask. Jestem z siebie dumna, to mój pierwszy dwutysięcznik na nogach 2285 m.n.p.m. ( w trampkach, brawo Ela).
Na horyzoncie dzieje się magia, góry przygotowują się na wschodzące słońce. Odsłaniają przepiękne kolory, mgły przeplatające wierzchołki.
Wszyscy czekają na słońce, część opatulonych w koce, wygląda co najmniej osobliwie. Ciepłe słońce zaczyna ogrzewać nasze twarze. To zadziwiające jak szybko robi się przyjemnie. Szczyt nie jest duży. Trochę z boku jest zamknięta kaplica, ale to ze względów bezpieczeństwa. Wraz z grupami, dotarli tu też egipscy żołnierze czuwający nad turystami.
Słońce oświetla całą panoramę, widoki są niesamowite. Kolor gór też.
Wracamy do miejsca ostatniego postoju. Teraz widać, jak ubogie są te chatki szumnie podpisane “caffe shopami”.
Przez całą drogę powrotną podziwiamy góry, nikt nasz na szczęście nas nie pogania. Dopiero teraz widać jaką trasę pokonaliśmy. Końcowy odcinek jest trudny, stromy i wysoki. Chyba lepiej było nie wiedzieć gdzie mamy dojść.
Po drodze o dziwo są nawet toalety.

Mamy się spotkać się z pilotem wycieczki przy wejściu do Klasztoru Św. Katarzyny. Klasztor ten jest najstarszym z istniejących chrześcijańskich klasztorów na świecie, usytuowany wąskiej dolinie Wadi al-Dajr u stóp Góry Świętej Katarzyny i góry Synaj w miejscowości Święta Katarzyna w muhafazie Południowy Synaj, w Parku Narodowym Święta Katarzyna, na wysokości 1570 m n.p.m. Został umieszczony wraz z okolicą na liście światowego dziedzictwa UNESCO.

Klasztor Św. Katarzyny został wzniesiony gdzie tradycyjnie dokonało się objawienie Boga Mojżeszowi, do dzisiaj rośnie “Gorejący Krzew”, a z ogrodu widać Górę Synaj na której Mojżesz otrzymał od Boga Dziesięć Przykazań. W klasztorze znajdziemy Studnię Mojżesza oraz Kaplicę Krzewu Gorejącego. Tutejsi zakonnicy zapewniają, że właśnie tu Mojżesz po raz pierwszy był świadkiem obecności Boga Jahwe, który pod postacią gorejącego krzewu objawił mu swoje imię Jahwe. Bóg nakazał mu spełnić misję wyprowadzenia ludu izraelskiego z Egiptu i osiedlenia go w ziemi Kanaan. Mnisi uważają to miejsce za najświętsze na ziemi, dlatego proszą gości o zdjęcie butów – tak jak według Biblii Bóg nakazał Mojżeszowi . Trzeba pamiętać o odpowiednim ubiorze, który jest surowo egzekwowany przez tutejszych zakonników.

W 337 r. n.e. cesarzowa Helena poleciła wznieść kaplicę upamiętniającą to wydarzenie. Klasztor należy do prawosławnych Greków, obecnie żyje tu ok. 20 mnichów. W X w. na terenie monasteru wybudowano także mały meczet z minaretem – prawdopodobnie dla beduinów zatrudnianych do pracy. Co ciekawe trzykondygnacyjna wieża kościoła góruje nad minaretem, co w krajach islamskich zdarza się niezwykle rzadko.

26 lutego 2000 podczas pielgrzymki do Egiptu Jan Paweł II odwiedził to miejsce jako pierwszy papież w historii.
W klasztorze przechowywany jest bogaty zbiór wczesnochrześcijańskich ilustrowanych manuskryptów w różnych językach oraz ikon, grecki manuskrypt biblijny z IV wieku, tzw. Kodeks Synajski, najstarsza na świecie cały tekst Biblii oraz teksty wielu językach.

Z piękniejszych pamiątek są kule z ametystami i ręcznie robione bransoletki z naturalnych minerałów.

Trzeba tutaj wiedzieć, że prywatny wyjazd jest tu raczej niemożliwy ze względu na obowiązujące przepisy bezpieczeństwa. Warto wybrać legalną wycieczkę, gdzie policjant turystyczny stanowi zabezpieczanie wyjazdu, jak również zajmuje się rozmowami z policjantami czy wojskowymi na bramkach bezpieczeństwa. Nie ma wtedy niepotrzebnych przestojów, ani problemów.
Czasami w internecie można spotkać oferty za pół ceny, ale są to wycieczki na tzw rodzinę czy przyjaciół i w razie jakichkolwiek problemów możecie być nawet zostawieni sami na pustyni. Środki transportu też bywają różne.

Zapraszam również do obejrzenia postu z hotelu w Tabie link tutaj.

Koszty:
70 dolarów – koszt wyjazdu
5 dolarów – wstęp do parku i miejscowości Święta Katarzyna
5 dolarów – wstęp do biblioteki w Klasztorze Św. Katarzyna
20 dolarów – podwózka wielbłądem
3 dolary – wypożyczenie kocyka
2 dolary – kawa lub herbata
1/3 dolara – toaleta
dowolny datek dla przewodnika i kierowcy autobusu

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

www.themomentsbyela.pl - EGIPT - GÓRA MOJŻESZA

Continue Reading

WAKACJE W ZIMIE – TABA, EGIPT

Na polu szaro i zimno. W planach trochę wolnych dni. Szybka decyzja, jedziemy gdzieś gdzie świeci słońce i można nazbierać dużo pozytywnych emocji. Jedziemy do Egiptu. Pierwszym naszym wyborem była Hurghada i ten sam hotel co poprzednio, ale za długo zwlekaliśmy z zakupem. Okazało się, że wszystkie miejsca w samolocie są zajęte. Do wyboru mieliśmy Tabę, którą trochę pomijaliśmy. Zupełnie bezpodstawnie obawialiśmy się o bezpieczeństwo. Wybraliśmy hotel Mosaique Beach Resort.

Taba to beduińska miejscowość turystyczna w północnej części Zatoki Akaba. Ze względu na swoje położenie nazywana jest “Bramą na Synaj”.
Dopiero w 2005 roku wybudowano duży kompleks turystyczny Taba Heights oraz niedawno powstałe lotnisko, odległe od kurortu o około 15km.
Taba jest świetnym wyborem na bazę wypadową do Jerozolimy, Petry czy Górę Mojżesza.

Po przylocie okazało się, że musimy poczekać na policję turystyczną, która miała nas konwojować do hotelu. Niektórzy mieli pretensje, że policja już na nas nie czekała, jednak trzeba wiedzieć, że to oni wyświadczają przysługę, trzeba czekać i już. Bez nich i tak żaden autobus nie ruszy.
W hotelu, pomimo późnej pory przywitano nas bardzo miło. Dostaliśmy pokoje z wyjściem na ogród i cudownym widokiem na morze. Miłym zaskoczeniem była kolacja przyniesiona do pokojów.
W takich okolicznościach poranna kawa smakowała jak w bajce.
Śniadanie było dla nas prawdziwą ucztą. Warzywa surowe i grillowane, sałatki, sery, jogurty, pieczywo, wypieki słodkie i wytrawne, gotowane fasole, cieciorka, jajka, kiełbaski i co kto chce, a moją największą przyjemnością były pomarańcze, grejpfruty i melony, które dojrzewały w słońcu a nie w magazynowych paczkach. Często pojawiały się też banany, figi czy daktyle.
Obiad i kolacja były równie urozmaicone i bogate w warzywa i owoce co śniadania. Dodatkowo serwowano maksymalnie pyszne i słodkie desery oraz wino egipskie.

Czas na wygrzewanie się w słońcu. Plaża piaszczysta z żwirowym zejściem do morza z leżakami. Bar z napojami w zasięgu ręki.
Na plaży ciągle się tu coś działo, stretching ( byliśmy zawsze), aerobik, siatkówka, nauki tańców …
Rafa koralowa jest bardzo uboga, a właściwie w dużej części martwa za sprawą turystów. Na szczęście po woli odbudowuje się, pojawiają się nowe okazy, a w szczelinach można spotkać kolorowe rybki. biorąc pod uwagę temperaturę, snurkowało niewiele osób. Woda była trochę chłodna, ale najmniej przyjemne było wyjście z wody.
Mało było osób, próbujących coś sprzedać na plaży, a jeżeli już się pojawiali to prezentowali swoją ofertę i pokazywali gdzie stacjonują. Masaże okazały się dla mnie rewelacyjne, bolący kark odszedł na cały pobyt w zapomnienie.

Zauroczył nas wschód słońca z nad morza i zachody słońca nad górami. Kolory nad wodą i masywami skalnymi z każdą chwilą wyglądały inaczej. Warto choćby raz wstać wcześniej o 6.30 i zobaczyć spektakl wschodu słońca. O tej porze można spotkać dosłownie kilka osób spacerujących po ogrodzie czy brzegiem morza.
Późnymi popołudniami, jeszcze przed kolacją przyjemnie spacerowało się długim deptakiem wzdłuż hoteli, aż do malutkiego portu.
Z drugiej strony zatoki każdego wieczoru mrugały do nas światła z Izraela. Jordanii i Arabii Saudyjskiej.

Fajną opcją okazała się kolacja tajska przygotowywana dla nas na naszych oczach. Atrakcji dostarczały buchające płomienie i jak to określił kucharz “muzyka metalowych narzędzi kucharskich”. Wszystkie serwowane dania niesamowicie nam smakowały.

Z prezentów do domu wybraliśmy kawy, chałwy i mnóstwo kadzidełek, tych ostatnich w bardzo dobrej cenie. Nie obyło się też bez magnesików na lodówkę.

Spotkaliśmy fantastycznych ludzi z którymi miło spędzaliśmy czas. Kasia i Ania, nasze sąsiadki z pokoju obok, zawsze uśmiechnięte i zadowolone od samego rana, nie pozwalały nam nawet na chwilę zapomnieć, że jesteśmy na wakacjach.
Rewelacyjnie spędziliśmy czas. Już na lotnisku we Wrocławiu chcieliśmy wracać.

W kolejnym poście będzie o wycieczce na Górę Mojżesza i dlaczego trampki to nie jest odpowiednie obuwie.

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

www.themomentsbyela.pl - Wakacje w zimie

Continue Reading

DIETA TO NIE WSZYSTKO

Święta i Nowy Rok już dawno za nami. W zeszłym tygodniu był podobno dzień w którym porzucamy postanowienia. Po dogłębnym przemyśleniu stwierdzam, że jest to najlepszy czas właśnie na nowe postanowienia i kształtowanie nowych, dobrych nawyków bez spiny i zbędnego stresu.
W książce Justyny Świetlickiej znajdziemy wiele cennych porad jak jeść zdrowo i zgubić zbędne kilogramy. Nie jest to jednak książka, która zawiera tajemne sekrety, jak schudnąć 5 kg w tydzień. To nie ta droga.

Justyna jest dietetykiem, autorem bloga owsiana.pl i podcastu Owsiana Podcast. Tak w książce jak i internetowych formach przekazu dzieli się swoją wiedzą i doświadczeniem jak zdrowo budować odpowiednie nawyki, jakich błędów nie popełniać i jak utrzymać wagę. Sama przyznaje, że dawniej miała różne próby odchudzania i wiele problemów, ale dzięki wiedzy, wytrwałości, dobremu nastawieniu i zaakceptowaniu siebie jest w obecnym miejscu, swoją drogą całkiem fajnym.

Justyna dzieli się doświadczeniami i wiedzą w bardzo prosty i przystępny sposób. Każda z nas znajdzie tu potrzebne informacja, ale też całe spektrum wiadomości potrzebnych do komponowania diety zbilansowanej pod własne potrzeby. Zdrowe odżywianie nie wyklucza całkowitej rezygnacji z chleba, pizzy, lodów czy innych drobnych przyjemności. Istnieją jednak zasady, których musimy się trzymać.

Książka podzielona jest na cztery rozdziały:
1. Psychologiczne podstawy zdrowego odżywania czyli: motywacja, samodyscyplina, nawyk i i samoakceptacja
2. Podstawy dietetyki czyli: najczęstsze błędy, energia, węglowodany, cukier, tłuszcze i białka
3. Skuteczne odchudzanie w praktyce czyli: dlaczego watro jeść zdrowo, posiłki w ciągu dnia, mity żywieniowe, aktywność fizyczna i trochę o diecie roślinnej.
Autorka twierdzi, że schudnąć to nie sztuka, ale sztuką jest utrzymać wagę, pokochać siebie i mieć zdrową relację z jedzeniem.

Moim zdaniem, warto przeczytać tę książkę przed kolejną próbą zmiany diety na zdrowszą. To pozycja nie tylko dla chcących schudnąć ale zwyczajnie zapewnić organizmowi wszystkich potrzebnych składników i zachować figurę na fajnym poziomie zgodnie z radami dietetyka.

Książkę można zamówić w wersji papierowej wykonanej z papieru makulaturowego lub ebook wraz z fajnymi bonusami na stronie www.owsiana.pl

Continue Reading

WYRZUCILIŚMY PONAD 500 RZECZY I CZUJEMY SIĘ Z TYM ŚWIETNIE

Nasze domy kryją niesamowitą ilość składzików z rupieciami. Często jest tak, że zupełnie nie zdajemy sobie sprawy co tak naprawdę udało się schomikować. Na początku roku warto zrobić porządek w domu, strychu czy piwnicy, bo bałagan w domu to bałagan w głowie.

Jesienią zeszłego roku trafiłam na wyzwanie polegające na usunięciu z domu tyle rzeczy jaki jest numer dnia, czyli pierwszego dnia wyzwania jedną rzecz, drugiego dwa i tak do trzydziestego pierwszego dnia. W sumie pozbywamy się około 500 rzeczy.
Na początku wydawało mi się to niemożliwe, ale z biegiem czasu znalazłam coraz więcej niepotrzebnych słoików ( to był mój numer jeden i tak naprawdę liczyłam jako jeden całość wyrzucanych słoików w danym dniu ), materiałów papierniczych i długopisów, zniszczonych ubrań czy małego sprzętu elektronicznego. Swoje wyzwanie rozciągnęłam na kilka miesięcy, bo zwyczajnie nie miałam czasu zajmować się szukaniem przydasiów. Udało się i wydawać by się mogło, że zyskałam nie wiadomo ile miejsca, ale to trochę nie tak. Co prawda szafki na strychu są uprzątnięte, jednak uświadomiłam sobie ile mamy rzeczy bez których moglibyśmy się obejść.
Więcej miejsca w szufladach, szafie i ogarniętym strychu daje poczucie ładu, wyeliminowania chaosu i zwyczajnej czystości.
Myślę, że przed Świętami Wielkanocnymi powtórzę oczyszczanie domu. Ciekawa jestem ile jeszcze znajdę zapominanych “perełek”. To będzie taki wiosenny powiew świeżości w naszym domu.

Spis rzeczy od których warto zacząć:
1. Stare paragony i rachunki – zalegają w portfelach, torebkach, kieszeniach, szufladach i innych tajemniczych miejscach. Warto zostawić te z zakupu sprzętu elektronicznego i obuwia.
2. Nieaktualne dokumenty – stare faktury, pity, badania lekarskie.
3. Kartki pocztowe, świąteczne – zostawmy kilka cennych, a reszta do makulatury.
4. Stare gazety i folderki reklamowe – bo i tak do nich nie wrócimy.
4. Stary sprzęt elektroniczny – stare telefony, myszki do komputera, mp3 czy nawet komputery itp. Drobny sprzęt można wrzucić do kosza w Biedronce. Dobry sprzęt można też sprzedać, bo czasem ktoś szuka części zamiennych.
5. Zniszczona bielizna, Tshirty i skarpetki – miło ubrać piękną bieliznę i nowe skarpetki, od razu samopoczucie staje się lepsze, nawet kiedy dzień spędzamy w domu. Warto pomyśleć o zakupie nowych rzeczy dobrej jakości. Posłużą dłużej, a dzięki temu będzie to lepsze dla środowiska. Podkoszulki świetnie sprawdzają się jako szmatki do sprzątania, ale w ograniczonej ilości.
6. Stare ręczniki i pościel – sprane i szorstkie są już zupełnie nieprzyjemne. Dużo przyjemniej używa się pięknych i elegancko pachnących, mamy poczucie komfortu we własnym domu.
7. Ubrania i buty których nie lubimy i w nich nie chodzimy – szkoda miejsca w szafie. Może komuś innemu bardziej się przydadzą, więc warto sprzedać lub oddać.
8. Niepiszące i nadprogramowe długopisy, pisaki, ołówki – długopisy potrafią mnożyć się bardzo szybko, a w ciągu kilku miesięcy zużywa się co najwyżej jeden, jeżeli już nie chodzicie do szkoły.
9. Szkolne zeszyty i książki – jeżeli skończyliście już szkołę, to raczej małe prawdopodobieństwo wrócenia do tych materiałów. Szybciej i wygodniej będzie znaleźć coś w internecie.
10. Przeterminowanie jedzenie i produkty, które wam nie smakują – warto zapobiegać inwazji robaków w naszych szafkach. Dobrze taki przegląd spiżarki robić regularnie.
11. Słoiki w spiżarce – u mnie to był jeden z najsłabszych stron. Teraz w mojej spiżarce jest o wiele przestronniej i żadne słoiki nie spadają przy próbie wyciągnięcia czegoś ze spodu.
12. Książki, które przeczytaliście i już do nich nie wrócicie lub okazały się zupełnie nie dla was – warto zapytać w bibliotece czy zechcą przyjąć, ale nie ma co oczekiwać tu entuzjazmu.
13. Ozdoby i bibeloty, których nie lubimy – warto otaczać się rzeczami ładnymi, które sprawiają nam radość, a [pozostałe no cóż …
14. Przeterminowane leki – często w aptekach wystawione są pudełka na leki do utylizacji. Czasami możemy też znaleźć leki o których zapomnieliśmy, a nadają się jeszcze do użytku, więc po co kupować nowe.
15. Kosmetyki, których nie lubimy – jeżeli leżą od dłuższego czasu to nikłe szanse, że je zużyjemy. Może ktoś z naszych znajomych będzie potrzebował i będą dla niego odpowiednie.
16. Zdjęcia i aplikacje w telefonie i komputerze – dzięki takim czystkom, nasz sprzęt będzie szybciej działał.
17. Abonamenty z których, nie korzystamy – warto sprawdzić za co płacimy, bo nie ma sensu wydawać pieniądze za coś co nie przynosi nam pożytku ani przyjemności.
18. Nietrafione prezenty – jeżeli coś wam się nie podoba, nie używacie to nie warto tego trzymać. Jest to trochę problematyczne emocjonalnie, bo obawiamy się zrobić komuś przykrość, ale nie ma sensu. Spróbujmy popytać znajomych, bo może rzecz nieprzydatna dla nas, komuś zrobi przyjemność.

Continue Reading

SYPANA SZARLOTKA – BEZGLUTENOWA

Zdarzają się takie dni kiedy potrzebujemy coś słodkiego, bo goście zjawią się lada chwila. Chcemy przygotować coś pysznego i do tego bezglutenowego w bardzo krótkim czasie. Idealna będzie sypana szarlotka, najlepiej podane z lodami waniliowymi. Przygotowanie potrwa dosłownie chwilkę, a buzia sama się uśmiecha.
U nas nie było lodów, ale i tak było wyśmienicie.

SKŁADNIKI:
1 kg kwaśnych jabłek ( mogą być w wersji domowego musu )
1 szklanka płatków jaglanych
1 szklanka zmiksowanych płatków owsianych
150 g oleju kokosowego
3 łyżki masła orzechowego
2/3 szklanki brązowego cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia

Wszystkie sypkie składniki mieszamy, dodajemy olej kokosowy i masło orzechowe. Mieszamy, tak aby grudki masła orzechowego i oleju kokosowego były jak najmniejsze. W naczyniu żaroodpornym na spód wykładamy połowę sypkiego ciasta, potem starte jabłka lub mus, a na końcu pozostałe ciasto Pieczemy przez godzinę w temperaturze 180 stopni.
Kiedy lekko przestygnie podajemy z lodami i miętą do dekoracji.

www.themomentsbyela.pl - Wspomnienia w podarunku

www.themomentsbyela.pl - Wspomnienia w podarunku

www.themomentsbyela.pl - Wspomnienia w podarunku

Continue Reading