W tym roku nauczyłam się że brak planu to najlepszy plan. Nawet pomysły powstałe kilka dni wcześniej mogą być nieaktualne za kilka dni. Sytuacja związana z wirusem jak również zakazy wydawane w zasadzie w trybie natychmiastowym nauczyły nas, że jak już mamy gdzieś jechać to raczej szybko niż później. Tak samo było wczoraj. Decyzja, że jutro przed południem zabieramy termos z herbatą i jedziemy na Magurę Małastowską ( Beskid Niski, niedaleko Gorlic).
Zapowiadała się temperatura około 2 stopni na plusie. Całkiem przyjemnie. Jak to w naszym przypadku bywa, jak nie ma mgły to jest dziwnie.
Dziwnie nie było.
Trasa nie była jakoś szczególnie uciążliwa, można nawet powiedzieć, że była to lekka niedzielna przechadzka w leśnej scenerii. Z przejściem kolejnych metrów krajobraz zmieniał się na coraz bardziej zimowy. Bajkowy jak na obecny klimat. Po drodze minęliśmy stary cmentarz wojskowy, bardzo ładnie zagospodarowany. Do szczytu już tylko kilka kroków, za to temperatura wraz z zimnymi podmuchami wiatru spadała dość znacznie. Na szczycie krajobraz zmienił się na całkowicie zimowy ( 813 m.n.p.m.). Herbatka w takim miejscu oczywiście musiała być musiała.
W drodze powrotnej wybraliśmy świetny szlak z przyrządami do ćwiczeń. Dzisiaj były oblodzone, ale na wiosnę super pomysł na uatrakcyjnienie przechadzki. Zwłaszcza dla osób z niewykorzystanymi pokładami energii. Zaglądnęliśmy też pod schronisko. Budynek bardzo klimatyczny, górski. Mam nadzieję, że rozbudowa nie zmieni charakteru schroniska. Trwają tam prace remontowe, ale znaleźliśmy karteczkę, że można kupić kawę i herbatę. W pobliżu był też wyciąg narciarski. Na razie nieczynny przez brak śniegu.
Cała przechadzka zabrała nam około 1 godz. 20 min, to raczej dłużej niż krócej, biorąc pod uwagę, że robiliśmy sporo zdjęć i nigdzie się nie spieszyliśmy. Na pewno wrócimy tu w cieplejszych miesiącach.
1 Comment
Udało się Wam w tym roku znaleźć śnieg w Polsce! A to nie lada wyczyn! Powodzonka kochani!