SŁOWACKI RAJ – DOLINA HORNADU I  KLASTORSKO

Słowacki Raj na naszej liście do odwiedzenia znajdował się już od bardzo bardzo dawna, ale jak to tradycyjnie było jakoś się nie składało. Tym razem było inaczej, dzień wcześniej zapadła decyzja i już koło 4 rano byliśmy w trasie. Chcieliśmy jak najszybciej wejść na szlak zanim ruszy większość turystów. Zależało nam, żeby zrobić materiał na bloga i na kanał bez czekania na przechodzących wycieczkowiczów.

Na Słowacji w pobliżu Tatr położony jest ciekawy park narodowy. Słowacki Raj, bo o nim mowa, został zagospodarowany tak, żeby nie naruszać klimatu miejsca. Kładki, drabinki czy mostki prowadzą turystów przez wąwozy, kaniony, czy na szczyty wodospadów. W Słowacki Raju możemy nie tylko obcować z przyrodą, ale też zapewnić sobie nieco adrenaliny np. wspinając się na szczyt 30-metrowego wodospadu czy pokonując Przełom Hornadu przy pomocy zamontowanych w skałach platform i półeczek bez poręczy podtrzymując się łańcuchami.

Za ten ciekawy krajobraz odpowiada woda. Kiedyś był to teren równinny, w którego skałach rzeki Hornad i Hnilec oraz liczne potoki sukcesywnie drążyły głębokie przełomy. W ciągu tysięcy lat utworzyły się wąwozy z wodospadami, jamy czy jaskinie.

My wybraliśmy na początek szlak niebieski przełomem Hornadu, a później zielony do Klasztorska. Nie byliśmy jeszcze w Słowackim Raju i nie chcieliśmy zaczynać od trasy z którą moglibyśmy mieć trudności, a dokładnie ja i nie tyle chodzi mi tu o wysiłek co ekspozycje. Wędrówkę rozpoczęliśmy w Hrabusicach, a dokładnie z parkingu Podlesok. Napotkaliśmy kilka eksponowanych półeczek przyczepionych do skał kilka metrów nad wodą. Są one dość wąskie, ale nie sprawiają wrażenia niebezpiecznych, trzeba jednak zachować ostrożność, żeby się nie pośliznąć i wpaść do wody. Fajną atrakcją są mosty między skałami, nie wymagają aż takiego skupienia i można obserwować przyrodę i zrobić sobie kilka ciekawych zdjęć. Na szlaku spotkamy też tabliczkę z helikopterem i krzyż z palącą się lampką. W lipcu 2015 roku miała miejsce katastrofa helikoptera który leciał na pomoc 10 letniemu chłopcu. Helikopter zahaczył o linie wysokiego napięcia i spadł do wody. Na miejscu zginęła czteroosobowa załoga.
Szlak zielony rozpoczyna się przy moście Lanova Lavka. Przyda się tu wodoodporne obuwie. Po stosunkowo niedługiej wędrówce przez kładki i drabinki docieramy do Polany Klasztorisko. Dobrze tu zaplanować postój. Mamy do dyspozycji automat z napojami, czy też wypożyczalnię rowerów.
Znajdziemy tu ruiny klasztoru kartuzów z około XII wieku. W średniowieczu była to osada zakonna. Teraz trwają prace rekonstruktorskie i zabezpieczające. Kierujemy się do miejsca z którego wyruszyliśmy w Podlesok.

Mam wrażenie, że dzisiejszy spacer to dopiero przedsmak tego co oferuje Słowacki Raj. Interesują nas szczególnie Lodowa Jaskinia, Kysel i trasa Sucha Bela.

rochę technicznych porad:
– najlepiej przyjechać tu własnym samochodem, chyba że lubicie wycieczki zorganizowane, ale to akurat zupełnie inna bajka. Bezpośredniego połączenia z Krakowa czy nawet Zakopanego autobusowego i kolejowego nie ma. Można próbować się tu dostać z Zakopanego, ale to też kilka przesiadek i cena przejazdu wyjdzie niekorzystnie,

– baza noclegowa w mieście Hrabušice, jak też w pobliżu parku jest całkiem spora, ale w sezonie warto pomyśleć o rezerwacji nieco wcześniej,

– kupując bilet koniecznie nie zapomnijcie kupić również ubezpieczenie. to tylko 20 eurocentów, a może zaoszczędzić wam to sporo kłopotu i pieniędzy. Trzeba pamiętać, że ratownictwo górskie w Słowackich Tatrach jest prywatne i za wszystkie akcje ratunkowe płaci turysta.

Koszty wyjazdu:
1,50 euro bilet wstępu dla dorosłej osoby ( dzieci 6-15 i senioszy powyżej 62 lat – 0,50 euro)
0,20 euro ubezpieczenie
3,00 euro parking do 8 godzin
ok 190 zł koszty paliwa ( w naszym przypadku trasy z Tarnowa do Hrabušice )

www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
Continue Reading

SPACER PO SANDOMIERZU

1. Nasz sandomierski spacer zaczynamy od zaglądnięcia do kościoła Św. Jakuba przy Staromiejskiej 3. Warto tu po 2,00 zł kupić bilety wstępu na dzwonnicę ( gdzie zobaczymy niepozorny, choć najstarszy dzwon w Polsce), miejsce pochówku krzyżowca w katakumbach, a także wypożyczyć przewodnik po kościele.

2. Nieco z boku jest część degustacyjna. Możemy napić się lamki wina, spróbować lokalnych serów, albo kupić coś ciepłego. Mamy do wyboru kilka win z dominikańskiej winnicy. Nam bardzo przypadło do gustu wytrawne różowe i białe, ale wiadomo każdy lubi coś innego. To miejsce polecamy na koniec wycieczki. Lamka wina 14,00 zł.

3. Kolejnym punktem wycieczki musiał być Wąwóz Św. Jadwigi. To magiczne miejsce, szczególnie rano, kiedy promienie słońca nieśmiało zaglądają przez szczeliny między gałęziami. To krótki wąwóz, ale bardzo urokliwy. Grunt to zaaplikować sobie jakieś środki na komary, bo bywają ich tu całe chmary.

4. Kolejnym wąwozem naprzeciwko kościoła Św. Jakuba przechodzimy pod mury miasta i Ucho Igielne. To wąskie przejście, które kiedyś używali Dominikanie, żeby dostać się z jednego klasztoru do drugiego, nazywane też było Furtą.

5. Kierując się w stronę rynku, przy ulicy Zamkowej 2 znajdziemy pierścień z ogromnym kamieniem – kwarcem pasiastym. To minerał występujący tylko w Sandomierzu. Fajną pamiątką stąd może być ciekawa biżuteria właśnie z tym minerałem.

6. Już po chwili docieramy do Rynku. Tego miejsca chyba nikomu przedstawiać nie trzeba. Na środku okazały Ratusz, nieco niżej rozpoznawalna studnia i kolorowe kamieniczki sprawiają, że miejsce to nabiera swojego klimatu, bardzo ciepłego i sympatycznego. Spotkacie tu starszego przemiłego pana, który sprzedaje własnoręcznie zrobione podkówki na szczęście. Warto kupić pamiątkę, która została zrobiona w Sandomierzu przez emerytowanego kowala. Może wam akurat przyniesie szczęśie.

7. Brama Opatowska (ulica Opatowska 40) to kolejne miejsce do odwiedzenia w Sandomierzu. Można tu obejrzeć krótką galerię zdjęć o atrakcjach w okolicy Sandomierza, wyjść na taras widokowy i rozejrzeć się na wszystkie strony miasta.
Bilet wstępu normalny 10,00 zł, ulgowy 8,00 zł.

Na rogu Opatowskiej i Rynku zjecie smaczne zapiekanki po 14,00 zł.

8. Podziemna trasa turystyczna to udostępniane do zwiedzania kondygnacyjne komory i chodniki znajdujące się pod stary miastem. Wydrążone korytarze wykorzystywane były w ubiegłych wiekach jako składy kupieckie do przechowywania wina, soli czy śledzi. Długość udostępnionej trasy wynosi 470 metrów. Poznacie też legendę o dzielnej Halinie, która uratowała miasto przed Tatarami.
Bilet wstępu normalny 20,00 zł, ulgowy 16,00 zł.

9. Zbrojownia rycerska – tu możecie zobaczyć, ale też przymierzyć i na własnej skórze wypróbować jak ciężkie i niewygodne były zbroje rycerskie. W cenie biletu jest też krótka i ciekawa pogadanka w stylu gamingowym dla dzieci o rycerzach, giermkach i życiu w starym grodzie.
Bilet wstępu normalny 10,00 zł, ulgowy 8,00 zł

10. Wystawa i sklep z pamiątkami z filmu Ojciec Mateusz, to właśnie przy Rynku 5 można kupić oryginalne pamiątki z serialu. A troszkę wyżej budynek poczty, to tu kręcone były sceny wejścia do serialowego komisariatu.

11. Dobrym miejscem na kawę będzie kawiarenka i restauracja PTTK. Jeżeli uda się wam dostać miejsce na tarasie będziecie mogli obserwować życie większej części rynku. Ceny przystępne.

12. Dom Długosza przy ulicy Długosza 9, a teraz znajduje się tu Muzeum Diecezjalne.

13. Katedra, a dokładnie Bazylika Katedralna Nawiedzenia NMP przy ulicy Katedralnej 1. Historia jej powstania jest dość dwuznaczna moralnie. Kazimierz Wielki chcąc odkupić swoje winy za wydanie rozkazu utopienia wikariusza krakowskiego. W środku znajdziecie też serię obrazów zawierających tyle postaci ile jest dni w miesiącu. Wiele innych ciekawostek możecie znaleźć w przewodniku w katedrze.
Z dziedzińca katedralnego rozciąga się piękna panorama na winnicę dominikańską, zamek i Wisłę.

14. Z Katedry już niedaleko na zamek, a właściwie jedno skrzydłu, które ostało się z całego zamku. Teraz jest tam muzeum. Możecie zobaczyć tam szereg wystaw tematycznych jak dotyczących życia w dawnych w latach, szachów sandomierskich, krzemienia pasiatego i wiele innych.
Cena biletu normalny 20,00 zł, ulgowy 12,00 zł

15. Plebania Ojca Mateusza, a właściwie tylko front plebanii z pierwszych sezonów. To dość ustronne miejsce, nie zapuszcza się tu dużo zwiedzających. Można tu przysiąść na ławeczce i trochę posłuchać śpiewu ptaków i wyczuć nutę kwitnących róż. Z drugiej strony budynku jest restauracja.

15. Wracamy już pod Kościół Św. Jakuba. Teraz czas na przerwę, lampkę wina. A skoro dobrnęliście już do tego miejsca w poście zdradzę wam tip. Na przeciwko kościoła jest kilka darmowych miejsc parkingowych. To dobre miejsce na rozpoczęcie wycieczki. Wszystkie atrakcje będziecie mieć po drodze.

16. Ostatnim punktem zwiedzania miasta jest rejs po Wiśle. Płynąc można obserwować nie tylko przyrodę, ale też zachodnią część miasta, czyli kościół Św. Jakuba, zamek, synagogę ( o której istnieniu dowiedzieliśmy się na statku) czy Katedrę. Z poziomu Wisły widać też góry pieprzowe.
Bilet normalny 24,00 zł, ulgowy 20,00 zł.

17. Góry Pieprzowe nazywane też Pieprzówkami albo Górami Różanymi to najstarsze góry w Polsce, mają pół miliarda lat ( dla porównania Karpaty mają 70 milionów lat), choć nie powalą nas wysokością to warto się tu wybrać i zobaczyć jak przez te miliony lat erozja spłaszczała skały, teraz mamy około 60 metrów od poziomu Wisły. Góry nazwę swoją wzięły od łusek kambryjskich które przypominają mielony pieprz, albo od 25 gatunków dzikich róż porastających zbocza, niektóre z nich to endemity, czyli występują tylko w Górach Pieprzowych. Na szczycie znajdziecie punkt widokowy na rozległą okolicę, Wisłę, ale też powolne starorzecze Wisły. Fajnym i darmowym miejscem parkingowym na końcu ulicy Błonie. Zejdziecie stromym wałem przeciwpowodziowym na ścieżkę i w sąsiedztwie starorzecza Wisły dojdziecie aż pod wzniesienie Gór Pieprzowych. Zatrzymajcie się na chwilę przy wodzie i poobserwujcie powolne wodne życie, ogromne ważki i roślinność porastającą wodę. Może jakaś rybka pomacha do was ogonem :).
Bilet wstępu kupicie na szczycie, 5 zł.

Jeżeli macie jeszcze ochotę na kilka fotek z Sandomierza to zapraszam na nasze wcześniejsze wyjazdy:

Z 2018 ROKU http://themomentsbyela.pl/2018/10/28/sandomierz/

Z 2020 ROKU http://themomentsbyela.pl/2020/08/03/winnica-swietego-jakuba-w-sandomierzu/


Continue Reading

ZALIPIE – NAJPIĘKNIEJSZA WIEŚ W POLSCE

Niedaleko, bo jakieś 30 km od Tarnowa znajduje się mała wieś Zalipie. Wydawać by się mogło, wieś jak wieś, ale nic bardziej mylnego. To jedna z perełek w Małopolsce. Można tu przyjechać na kilka godzin i poczuć się w malowanym skansenie, bo właśnie o te malunki tutaj chodzi. Chaty i ich otoczenie ozdabiane są przepięknie malowanymi kwiatami.

Na początku przyozdabiane domy były tylko wewnątrz. W chałupach gdzie z paleniska się kopciło, kobiety szukały sposobu, żeby rozjaśnić pomieszczenia. Najpierw malowały wnętrza na biało i jasne kolory, później kwiaty zaczęły być coraz bardziej kolorowe i zdobne. Wykonywano też kwiaty z bibuły, tworząc dekoracje na czas smutnej zimy. Z czasem sztuka ta przeniosła się również na zewnątrz domów i obejścia. Dzisiaj w Zalipiu jest około 20 domów pięknie przyozdobionych ręcznie malowanymi kwiatami. Część z nich to domy prywatne i pamiętajmy, że bez pozwolenia nie wolno zakłócać spokoju ich mieszkańców. Kościół, remiza i przydrożne studnie również zyskały dekoracje.

Tradycja malowania domów trwa jakieś 100 lat. Wielką jej propagatorką była Felicja Curyłowa, malarka, która uwielbiała wzory ludowe i bardzo przyczyniła się do malowania chat w Zalipiu i rozsławieniu wsi na świecie. Dzisiaj Dom Felicji Curyłowej można zwiedzać i jest to muzeum. W domu malarki zobaczyć można elementy wyposażenia pięknie przyozdobione malowanymi kwiatami, ale też piec czy przedmioty codziennego użytku. Znajdziemy tu też chata Stefanii Łączyńskiej i chatę biedniacką czyli ubogiej rodziny.

Aby zachować tradycję i zachęcić młodzież do jej kontynuowania, przeprowadzany jest we wsi konkurs „Malowana chata”. Co ciekawe konkurs organizowany jest od 1948 roku, przez co jest najstarszym konkursem sztuki ludowej w Polsce. Mieszkańcy ozdabiają swoje domy, obejścia i płoty, z których wyłaniane są najpiękniejsze. Wydarzenie jest obchodzone dość hucznie i towarzyszą mu jarmarki, festyny, wernisaże i koncerty.

Dom Malarek to kolejne miejsce, które powstało dzięki Felicji Curyłowej. To taki lokalny dom kultury. Mogą tu w spokoju tworzyć lokalne artystki, możemy tu kupić pamiątki, ale również spróbować swoich sił w malowaniu kwiatów zalipiańskich.

Zwiedzanie najlepiej zacząć od Domu Malarek, gdzie jest wygodny parking. Dostaniemy tu też mapkę z najpiękniej pomalowanymi domami. Trasa wzdłuż asfaltu to około 4,5 km. Zwiedzanie nie powinno nam zająć dłużej niż dwie godziny.
Warto zajrzeć do kościoła, który też jest ozdobiony przez lokalne malarki, a gdzieś nieopodal znajdziemy równie pięknie przyozdobioną kapliczkę.

Choć Zalipie jest tak znane na świecie i spotkać tu można turystów z najodleglejszych zakątków, komercja tu jeszcze nie dotarła. Ludzie dekorują domy dla siebie, dla tradycji przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Nam takie ciche i urokliwe miejsca bardzo się podobają, dobrze tu przyjechać pospacerować i poczuć się jak w przytulnym, miłym, wiejskim środowisku. Wielka szkoda tylko, że nie ma tu miejsca gdzie można by zjeść coś lokalnego, coś po czym tak samo jak po wizycie tutaj robi się w brzuszku ciepło i myślisz tylko o przyjemnej drzemce.

Koszt wypadku z Tarnowa około 50 zł
Bilet wstępu do domu Zofii Curyłowej 10 zł
Kawa w Domu Malarek – 8,00 zł amaricano i 10,00 zł late
Domowe ciasto w Domu Malarek – 6,00 zł
Datki na farby w zagrodach ( co łaska) około 10,00 zł
Razem dla dwóch osób: 104,00 zł

www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
Continue Reading

ZWIEDZAMY BERLIN

Berlin chyba od zawsze był na mojej liście miast do odwiedzenia, ale jak to bywa jakoś się nie składało. Tym razem szybka decyzja i jedziemy. Po przeanalizowaniu kosztów stwierdziliśmy, że najtaniej i w sumie najlepszych godzinach mamy autobus z Krakowa. Wyjeżdżaliśmy o godzinie 0:15 i w Berlinie byliśmy koło 8:30 rano.

Spacer po mieście zaczęliśmy od Aleksander Platz. Tutaj zlokalizowanych jest większość miejsc do zobaczenia. Pierwszy zegar Urania, który wzorowany różą wiatrów pokazuje godzinę we wszystkich strefach czasowych. Tu za nim widać Wieżę Telewizyjną. Nam nie chciało się czekać w kolejce na wjazd do góry, wycieczki szkolne opanowały to miejsce. Myślę, że warto zainteresować się wjazdem i z wysokości oglądać panoramę miasta z widokiem 360 stopni. Do dyspozycji jest tutaj bar oraz restauracja. Możecie zarezerwować sobie stolik i przez niecałą godzinę obserwować miasto jedząc i pojąc coś fajnego.
Warto wspomnieć, że Wieża Telewizyjna to pamiątka czasów NRD, gdzie maksymalnie chciano udowodnić siłę myśli i możliwości konstrukcyjne państw socjalistycznych. Wieża jest w kształcie sputnika i ma 368 m co czyni ją najwyższą budowlą w Niemczech. Sama antena ma 118 metrów. Taras widokowy jest na wysokości 203 metrów, a restauracja jest nieco wyżej na 207 metrach. W razie ewakuacji do pokonania będziecie mieli 900 stopni.
Warto pamiętać, że jest to jedna z czołowych atrakcji Berlina i kolejki do kas mogą być długie. My polecamy oczywiście moment przed zachodem słońca, ale jeżeli zależy na szybkim wejściu, dobrze jest przyjść tuż przed otwarciem kas.
Bilety można kupić w kasie w cenie 19,90 euro, albo zarezerwować bilet online TUTAJ macie możliwość wyboru daty i konkretnej godziny o ile jest jeszcze dostępna dokładając kilka euro, w tym wypadku bilet kosztuje 24,90 euro.
Jak już wspomniałam, my odpuściliśmy sobie Wieżę Telewizyjną i zamiast tego wybraliśmy się na Panorama Terrace placu Aleksandra hotelu Park Inn Berlin.
Dla nas plusem była cena 6,00 euro i otwarta przestrzeń na tarasie. Dodatkowo, można tu kupić coś do picia i posiedzieć sobie na leżakach.
Tuż za Wieżą Telewizyjną przechodzimy pod Kościół Mariacki. Trzeba tu nadmienić, że w czasie II wojny światowej Berlin był praktycznie zrównany z ziemią. Nie znajdziemy tu typowego starego miasta.
Kościół Mariacki to jeden z nielicznych śladów średniowiecznych w Berlinie. Przedsionek skrywa bezcenne późnogotyckie malowidło ścienne z 1470 roku, oczywiście z motywem tańca śmierci. Znajdziemy tu też chrzcielnicę z 1437 roku oraz ołtarz ufundowany przez berlińskich mieszczan.
Na przeciwko kościoła trafimy na Fontannę Neptuna. Wysoki na blisko 9 metrów otoczony jest personifikowanymi nawiązaniami do czterech największych rzek należących w XIX wieku do państwa niemieckiego: Łaby, Odry, Renu i … Wisły.

Kolejnym miejscem gdzie warto się udać jest Czerwony Ratusz. Nazwa wzięła się od koloru fasady odznaczającej się od otoczenia. Podchodząc do wejścia warto zwrócić uwagę na terakotowe płaskorzeźby przedstawiające historię od początku aż do zjednoczenia Nieniec w drugiej połowie XIX wieku. Czerwony Ratusz można zwiedzać bezpłatnie, jednak w środku oprócz pięknej klatki schodowej i dwóch sal Kolunowej i Herbowej znajdziemy makietę z klocków lego.

Spacerując po dzielnicy Mitte wszędzie trafimy pieszo. Warto zaglądnąć do Dzielnicy Mikołaja. To miejsce zostało odbudowane dosłownie z ruin wojennych dopiero w latach osiemdziesiątych. Jedne budynki pięknie zrekonstruowano, a inne nieco przedobrzono. W każdym razie, dzielnica jest bardzo klimatyczna.
Możemy zaglądnąć do kościoła Św. Mikołaja ( wstęp płatny), Kurfürstenhaus jeden z niewielu zachowanych domów z XIX wieku z fasadą bogato zdobioną z czerwonego piaskowca, rokokowy Pałac Ephraima pięknie zdobiony z wykorzystaniem oryginalnych dekoracji rozebranych jeszcze przed wybuchem II wojny, dziś jest tu muzeum oraz narożny, mieszczański Domu Knoblaucha, który przetrwał bombardowania. To najstarszy mieszczański dom w Berlinie, dzisiaj mieści się w nim darmowe muzeum.
Wracając w kierunku metra podejdziemy jeszcze pod Dom nauczyciela i Dom Podróży. Pierwszy z nich na elewacji ma piękną mozaikę z 800 000 elementów przedstawiającą zawody, a drugi prezentuje miedzianą płaskorzeźbę przedstawiającą motywy z życia socjalistycznego społeczeństwa.

Spacerując Unter den Linden nie sposób przegapić jednego z najpiękniejszych placów w Berlinie Babelplatz. Pierwotnie miejsce to nazywano Operaplatz i do dzisiaj część Berlińczyków używa tej nazwy. Dopiero w 1947 roku uhonorowano Augusta Babela, jednemu z założycieli niemieckiej socjaldemokracji.

Gendarmenmarkt to kolejny przepiękny plac w Berlinie. Na samym środku stoi klasycystyczna Sala Koncertowa, a przed nią pomnik Friedricha Schillera, autora „Ody do radości”. Na przeciwnych krańcach placu wzniesiono dwa wydawałoby się bliźniaczo podobne budynki, czyli Französischer Dom i Deutscher Dom. Ich nazwy nie są powiązane z niemieckim dom jako katedrę, a nawiązaniem do francuskiego dome czyli kopułę. Katedra Francuska wzniesiona była dla francuskich protestantów, a dzisiaj budynek pełni dwie funkcje: na parterze znajduje się skromny kościół ewangelików, na wyższych piętrach jest muzeum poświęcone hugenotom, a pod kopułą jest jeszcze wieża widokowa.
Po przeciwnej stronie placu znajdziemy Katedrę Niemiecką. Początkowo wykorzystywana była przez społeczność luterańską. Podczas działań wojennych drugiej wojny światowej została całkowicie zniszczona. Po odbudowie przekształcono budynek na placówkę kulturalną, dziś działa tu muzeum poświęcone niemieckiemu parlamentaryzmu. Na południowo zachodnim rogu placu znajdziecie sklep z czekoladą i kawiarnię Rausch Schokoladenhaus z genialnymi słodkościami.

Hackesche Höfe to wzniesiony w pierwszej dekadzie XX wieku kompleks ośmiu połączonych ze sobą wewnętrznych dziedzińców, z których każdy został udekorowany w inny sposób. Najbardziej okazałe jest wnętrze pierwszego dziedzińca, a każde kolejne chodź na swój sposób klimatyczne nie jest już tak reprezentacyjne i bogate. Znajdziemy je pod adresem Rosenthaler Straße 40. Znajdziemy tu sklepy z rękodziełem, knajpki i pracownie artystyczne. Dawniej obszar ten zamieszkiwany był przez społeczność żydowską, a obok znajdował się kirkut. Spacerując pomiędzy dziedzińcami warto zwrócić uwagę na ciekawe klatki schodowe.

Kompleks pałacowy Sanssouci wzniesiono za panowania Fryderyka Wielkiego i przebudowano za czasów Fryderyka Wilhelma IV. Na obszarze ponad 300 ha powstały okazale pałace, które już z zewnątrz prezentują się okazale. Kompleks ten stał się letnią siedzibą pruskich władców, a obecnie wskazuję potęgę i majątek rodu Hohenzollerów. Większość budowli jest też wpisana do księgi Światowego Dziedzictwa UNESCO. Fryderyk Wielki pragnął miejsca osobistego, bardziej kameralnego. Wybrał miejsce na wzgórzu, otoczonego piętrowymi winnicami. Budowę rozpoczęto w 1775 roku i już po dwóch latach stanął pałac Sanssusi, co z języka francuskiego oznacza beztroski. Co ciekawe motto wyryte na elewacji budynku od trony tarasu jest tyłem budynku. Fryderyk Wielki bardziej znany z twardej polityki i podbojów militarnych, był humanistą i pasjonatem sztuki. W kolejnych dekadach powstało kilka nowych pawilonów i pałaców.
Obecnie grób Fryderyka Wielkiego znajduje się nieopodal Pałacu Sanssuci na najwyższym tarasie swoich ogrodów.
Ciekawostką jest historia związana z młynem znajdującym się tuż za pałacem. Młyn powstał 7 lat przed powstaniem zamku, co związane było ze zwiększonym zapotrzebowaniem produktów spożywczych dla wojska. Jednak kiedy Pałac Sanssouci już funkcjonował, król nie mógł znieść jego odgłosów podczas kontemplacji, ale też życia codziennego. Wydał prośbę o usunięcie młyna i w każdym innym państwie prośba władcy zostałaby spełniona od razu, ale nie w praworządnych Prusach. Młynarz złożył swoją sprawę w sądzie w Berlinie i wygrał z królem. Młyn został. Po 50 latach młyn był już w tak opłakanym stanie, że Fryderyk Wilhelm II kazał go rozebrać i wybudować bardziej nowoczesny młyn w stylu holenderskim. Ten młyn który teraz możemy znaleźć jest odbudowany w latach 90 tych, poprzedni podzielił los wielu budynków pod koniec II wojny światowej. Co ważne koło młyna są kasy i toaleta, jedyna dostępna jaką udało nam się znaleźć w kompleksie pałacowym.
Jeszcze bardziej okazały Pałac Nowy, gdzie na różnych ceremoniach goszczono najbardziej znakomite persony Europy. XIX wieku wprowadzono wiele nowinek technologicznych jak prąd, toalety w apartamentach cesarskich, czy dzwonki przywołujące służbę. W 1903 roku zamontowano windę hydrauliczną. W pałacu mieszkała ostatnia para cesarska Wilhem II oraz Augusta.
Następcą i miłośnikiem architektury i sztuki był Fryderyk Wilhelm IV, za czasów którego dobudowana została majestatyczna oranżeria i oraz kościół pokoju.

Jeden dzień postanowiliśmy przeznaczyć na Poczdam, kolejkę znanych kebabów na Kreutzbergu i wieczorny spacer po mieście. Kebaby dobre, ale nie są warte stania 2,5 godziny w kolejce.

Trzeci dzień rozpoczęliśmy zwiedzaniem Reichstagu, a potem kolejne punkty na naszej liście.

Reichstag to druga izba niemieckiego parlamentu. Imponujący gmach został wybudowany pod koniec XIX wieku. W czasie walk drugiej wojny światowej podobnie ja większość budynków w Berlinie został poważnie zniszczony. Pierwotnie został odbudowany kilkanaście lat po wojnie, ale dopiero w latach 1995-1999 zyskał obecny wygląd z nowoczesną szklaną kopułą.
Dach parlamentu wraz z kopułą jest dostępny dla zwiedzających. Co kwadrans wchodzi grupa zwiedzających. Dostajemy audioprzewodnika i w swoim tempie idziemy wzdłuż trasy na szczyt. W czasie spaceru dowiadujemy się o pracy parlamentu, ale też zabytkach i ważniejszych budynkach w jego otoczeniu. Do budynku Reichstagu wejście jest darmowe, ale trzeba zarejestrować się przez ich stronę internetową KLIK TUTAJ oraz wybrać opcję zwiedzania ( z audioprzewodnikiem lub przewodnikiem). Warto taką rezerwacją zająć się wcześniej, bo terminy są porezerwowane czasami na kilkanaście dni do przodu. Wejście na kopułę możliwe jest w godz 8.00 – 21.45.

Tuż za Reichstagiem znajdziemy Bramę Brandenburską, czyli kolejny z symboli Berlina, który przedstawiany jest na pocztówkach, magnesach i większości pamiątek. Brama ma imponujące rozmiary bo 26 metrów wysokości i 62 metry szerokości. Powstała z rozkazu Fryderyka Wilhelma II, który pragnął otworzyć miasto na parki Tiergarten. Budowla wzorowana była na ateńskich propylejach, czyli budowli z kolumnami. Środkowe przejście zarezerwowane było dla króla ( później cesarza) i jego rodziny. Na szczycie usytułowana jest kwadryga, czyli czterokonny rydwan powożony przez boginię zwycięstwa Wiktorię. W 1806 roku kwadryga została zabrana przez Napoleona do Paryża, jako symbol zwycięstwa nad Prusami. Po jego klęsce kwadrygę sprowadzono z powrotem do Berlina. W 1945 roku została praktycznie całkowicie zniszczona, ostał się tylko koński łeb. Obecne elementy zostały przywrócone podczas remontu z 2002 roku. Brama została ozdobiona również licznymi płaskorzeźbami nawiązującymi do mitologii i zwycięstwa.

Pomnik Pomordowych Żydów Europy w Berlinie jest głównym miejscem pamięci ofiar holokaustu. Pomnik składa się z 2711 betonowych filarów różnej wielkości, po jednym na każdą stronę Talmudu, przypomina o największej zbrodni II wojny światowej. Pod placem zlokalizowano budynek Centrum Pamięci. Pomnik i wystawę można zwiedzać bezpłatnie po zgłoszeniu w aplikacji.
Autorem projektu jest Peter Eisenman, któremu przyświecała myśl, żeby pomnik budził poczucie niestabilności, a tym samym prowadził do własnych interpretacji.
Podczas budowy pomnika zrobiła się afera ponieważ wykryto, że firma która dostarczała antygraficiarskie zabezpieczenia w czasie wojny była zaangażowana w produkcję gazu Cykon B.

Potsdamer Platz otoczony jest nowoczesnymi budynkami, to tu możemy zobaczyć jak bardzo Berlin zmienił się od czasów podziału. W czasie wojny miejsce to było zrównane z ziemią, a w później przez jego środek przebiegał mur. najbardziej znanym tutaj kompleksem jest Sony Center, gdzie dzieciniec przykryty jest kopułą przypominającym parasol. Znajdziemy tu restauracje i kafejki, biura, a także swoją siedzibę ma niemiecka akademia filmowa. Wjeżdżając na dach do kawiarni nad akademią mamy w cenie kawy bezpłatny taras widokowy. Podczas naszego pobytu kawiarnia była niestety zamknięta. Wchodząc do Sony Center od strony Placu Poczdamskiego warto zwrócić uwagę na przepiękną ścianę osłoniętą szybą za ogródkiem kawiarnianym. To pozostałość Sali Cesarskiej w hotelu Esplanade, istniejącego tu przed wojną.

W pobliżu znajdziemy też wieżę Kollhoff o wysokości 101 metrów gdzie znajduje się PANORAMA PUNKT, na którą wjeżdża się jedną z najszybszych wind w Europie. Miejsce bardzo przyjemne z widokami i na świeżym powietrzu.

Niedaleko Berlina znajduje się Poczdam. To takie spokojne miejsce w kontraście do tłocznej i zabieganej stolicy. Choć nieco mniejszy, nie znaczy to, że brakuje tutaj miejsc wartych odwiedzenia. Wręcz przeciwnie, jest ich wiele. My wybraliśmy kompleks pałacowy Sanssouci i przejście głównym deptakiem miasta rozpoczynającym się Poczdamską Bramą Brandenburską.
Na terenie kompleksu pałacowego najbardziej znany jest Park Sanssouci, na terenie którego zniesiono kilka pałaców i mniejszych pawilonów. Wejście do parku jest darmowe, dopiero za zwiedzanie poszczególnych atrakcji. Warto kupić bilet dzienny i zarezerwować sobie poszczególne miejscówki na konkretne godziny, w innym przypadku nie za bardzo jest opcja zwiedzenia wszystkich biletowanych miejsc. Jeżeli chcecie robić zdjęcia w komnatach trzeba za to dopłacić 3 euro. Warto zajrzeć na KLIK tę stronę, fajnie jest wszystko rozpisane.

East Side Gallery to najdłuższa na świecie galeria sztuki na świeżym powietrzu. Ostał się tu najdłuższy zachowany fragment muru, skierowanego na stronę Berlina Wschodniego. Był on wyższy niż w innych miejscach, ponieważ przed przewożonymi tamtędy zagranicznymi osobistościami władze NRD chciały zasłonić fortyfikacji. W 1990 roku betonową ścianę pokryto muralami stworzonymi przez artystów z ponad 100 krajów. East Side Gallery można obejrzeć za darmo przez całą dobę.

Kolejnym miejscem związanym z Murem Berlińskim wartym odwiedzenia jest Miejsce Pamięci Muru Berlińskiego przy Bernauer Straße 111. Znajdziecie tu przede wszystkim fragment fortyfikacji z wieżyczką strzelniczą i ogrodzony murem pas ziemi niczyjej. Jak się może wydawać Mur Berliński to nie była tylko betonowa ściana, którą którą można przeskoczyć i już się jest na drugiej stronie. To były dwie ściany w środku z pasem trawy gdzie mogły przejechać czołgi czy samochody opancerzone. Było to miejsce ściśle strzeżone przez wojskowych i psy. Nielegalne przekroczenie muru było praktycznie niemożliwe. Miejsce Pamięci to budynek, z którego można zobaczyć z góry zachowany kawałek muru tak jak wyglądał na całej długości, ale też wystawę zdjęć, fragmenty filmów i instalacji artystycznych. Trzeba pamiętać, że przez 28 lat mur długości około 155 km oddzielał RFN od NRD. NRD podobnie jak Polska i wiele innych krajów tzw. bloku wschodniego miało tego pecha, że znalazły się pod strefą wpływów Związku Radzieckiego. Tak samo wielu ludziom ten „porządek” się nie podobał, a jedyną możliwością zmiany była ucieczka. Mur Berliński powstał w konspiracji, ludziom w Berlinie cały czas powtarzano, że żadnego muru nie będzie. Praktycznie nikt nie spodziewał się co nastąpi 13 sierpnia 1961 roku. Rozpoczął się proces tworzenia fortyfikacji. W kilka godzin żołnierze i służy mundurowe otoczyły Berlin Zachodni rozwijając dziesiątki kilometrów drutu kolczastego. Rozpoczął się proces fortyfikacji. Wiele osób zostało nie po swojej stronie muru. Jeżeli komuś „porządek” się nie podobał, a jedyną możliwością zmiany była ucieczka.
Wyludnione dzielnice zostawały opuszczone i niszczały, czasami ktoś je zagospodarował. Szczególnie do dzielnicy Kreutzberg sprowadzono pracowników sezonowych z Turcji, wielu z nich zostało.
Upadek muru nastąpił całkowicie niespodziewanie kiedy w nocy z 9 na 10 października 1989 roku. Władze NRD zdawały sobie sprawę z narastających ruchów antyradzieckich w krajach takich jak Polska czy Węgry. Skłonne były do szerokich ustępstw, dla zachowania spokoju. Ogłoszono, że od 10 października 1989 roku wizy w celach prywatnych będą wydawane od ręki. Co ciekawe ustawa nie została podpisana, a służby nie dostały wytycznych. Rzecznik prasowy rządu wspomniał o zmianach w przekraczaniu granicy. W efekcie czego setki, a później tysiące Berlińczyków ruszyło w stronę muru. Na taki napływ ludzi nie była gotowa ani służba graniczna, ani politycy. Pod naporem tłumów granice zostały otwarte, ale wciąż istniało zagrożenie otwarcia ognia do ludzi. Zamieszanie było tak duże, że pierwszym osobom wbito wizę zabraniającą powrotu do NRD. Kolejne tysiące osób przechodziły już bez żadnych kontroli czy pieczątek. Część osób siedziała na murze, niektórzy zaczęli symboliczne rozbijanie muru, a inni raczyli się piwem, które knajpy z zachodniej strony częstowały za darmo. 9 listopada 1989 roku jest datą symbolicznego upadku muru. Obecnie w Berlinie znajdziemy 20 miejsc pamiątkowych po murze.
Jednym z budynków, który znalazł się między dwoma ścianami muru był Kościół Pojednania, jednak w 1985 roku został wysadzony. Na terenie parku pamięci znajdziemy zdjęcia pokazujące moment wysadzenia kościoła, a także tragedie rozdzielonych mieszkańców miasta. Na miejscu dawnego kościoła najdziemy surową w formie Kaplicę Pojednania oraz nieliczne pozostałości po danym kościele.
Nieco z boku stoi nierzucający się w oczy, a bardzo wymowna rzeźba pojednania autorstwa Josefiny de Vasconcellos. Przedstawia obejmujące się postaci kobiety i mężczyzny. Artystka stworzyła kilka kopii tej rzeźby i znajdują się w różnych miejscach na świecie m.in. przy katedrze w Coventry, w Parku Pokoju w Hiroszimie i w Belfaście.
Znajdziemy tu Okno Pamięci, gdzie osoby które uciekając przez mur zginęły były znane z imienia i nazwiska z ich datą śmierci. Przykre, że ostatni z nich zginęły na kilka miesięcy przed upadkiem muru.

Checkpoint Charlie znajduje się przy Friedrichstraße. Obecnie jest to mniejsce tłumnie odwiedzane przez turystów, którzy chcą sobie zrobić zdjęcie w miejscu opuszczenia strefy amerykańskiej przy budce strażniczej. Było to miejsce do przekraczania granicy dla zagranicznych dyplomatów. To miejsce gdzie mogła rozpocząć się wojna nuklearna. 27 października 1961 roku w godzinach popołudniowych stanęły naprzeciwko siebie amerykańskie i radzieckie czołgi, które dostały rozkaz odpowiedzenia na ostrzał strony przeciwnej. Po kilkunastu godzinach wycofano wojsko. A co było powodem tak zaostrzonej akcji, otóż amerykański wysoki wangą dyplomata wybrał się z żoną się do teatru do Wschodniego Berlina. Jako reprezentant aliantów mógł swobodnie poruszać się po całym mieście, jednak został zatrzymany do kontroli co było złamaniem traktatów. Aż strach, że tak błaha sprawa mogła przesądzić o kolejnej wojnie.

W mieście znajdziemy wiele takich miejsc, może trochę mniej znanych, ale wartych odwiedzenia jak Glienicker Brücke nazywany Mostem Szpiegów ( możecie zobaczyć film Most Szpiegów z Tomem Hanksem), Palac Łez, Stettiner Bahnhof, czyli właśnie Dworzec Szczeciński, Marie-Elisabeth-Lüders-Haus i znajdującym się po drugiej stronie Sprewy Paul-Löbe-House, Pomnik Żołnierzy Radzieckich, wieżyczka strażnicza na tyłach Leipziger Platz przy Erna-Berger-Straße ( jakimś cudem my jej nie znaleźliśmy, miała być gdzieś przeniesiona).

Wymeldowaliśmy się z hotelu, pokręciliśmy się trochę po mieście, ale to już zawsze zwiedzanie z pełnymi plecakami.

W ostatni dzień wybraliśmy się na spacer do zespołu pałacowego Charlottenburg. Pałac podobnie jak ogrody robi wrażenie. Fajne jest to, że mieszkańcy i turyści mogą sobie tu przyjść, pospacerować i odpocząć w pięknym otoczeniu. Zespół pałacowy to kolejne pamiątki po potędze i majątku Hohenzollernów. Pałac z pewnością wart jest odwiedzenia, jednak my nie do końca mieliśmy czas zagłębiać się w historii tego miejsca, prawdopodobnie nie zdążylibyśmy na autobus lub przemknęli po komnatach szybko co było dla nas trochę bez sensu. Za to doceniliśmy urok parku zamkowego oraz kunszt budowniczych pałacu. Wróciliśmy metrem na dworzec autobusowy, a w Krakowie byliśmy tuż po północy delektując się najlepszymi kiełbaskami z nyski koło Hali Targowej.

To nasza wersja zwiedzania Berlina. W tym mieście znajduje się tak wiele ciekawych miejsc, że przez dwa tygodnie mielibyśmy co robić. Zwiedzając nie chcieliśmy wsiąknąć w listę zamiast być w Berlinie tu i teraz.

Z pojecajek, dobrze czytało mi się książkę „Ta chwila” Douglasa Kennedy. To właśnie historia zawikłanych losów ludzi na stylu Berlina Wschodniego i Zachodniego. Ich osobiste tragedie, trudne wybory i krzywda fizyczna i psychiczna z jaką spotkali się ludzie w czasie Muru Berlińskiego.

Spaliśmy w hotelu Alper Hotel am Podsdamer Platz – nie jest zły, ale od super wczesnych godzin porannych jest mega głośno z ulicy, brak klimatyzacji więc okno mui być otwarte, z kosmetyków jest tylko mydło w płynie, ale jest czysto i są świeże ręczniki.

Bardzo przestrzegam was przed sklepikiem spożywczym Minimarket na rogu ulicy Folottwellstraße i Lutzowstraße, ceny są mega kosmiczne dla turystów, sprzedając, a do tego bankomat w sklepie doliczył nam 5 euro za obsługę.

Koszty:
przejazd autokarem: 750, 00 zł
nocleg: 350,00 euro za 3 noce
komunikacja miejska: 9,00 euro/os
wejście na taras Park Inn: 6,00 euro/os
wejście na taras Panorama Punkt: 7,50 euro
wejście na taras Domu Francuskiego: 5,50 euro
muzuem Dom Knoublauha : bezpłatnie
Czerwony Ratusz: bezpłatnie
parki przy pałacach: bezpłatnie
miejsce pamięci muru berlińskiego: bezpłatnie
Reichstag: bezpłatnie

Mustafa Kebap Gemuse – 7,50 euro
Burger Maister – 6,50 euro
Halumi w picie i placek z salami po 5,00 euro

Zapraszam też do obejrzenia naszych relacji na You Tube.

www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM


Continue Reading