Dzisiejszy dzień spędziliśmy bardzo miło i relaksująco. Wybraliśmy się do odwiedzenia term na Podhalu. Ciepła woda z bąbelkami, padający śnieg i widok na Tatry. Czego można chcieć więcej w dzień relaksu? 🙂 . Większa niespodzianka spotkała nas w drodze powrotnej. W okolicy Czorsztyna okolica zrobiła się biała, trochę w mikołajkowym klimacie. Spotkaliśmy też sympatycznego lisa, który najpierw pozował do zdjęć, a potem stwierdził że koniec sesji i uciekł. Mam nadzieję, że zima w tym roku będzie biała.
SPACEREM PO TARNOWIE
Tarnów to takie miasto do którego nie przyjeżdża się pobyć. Sama w zasadzie załatwiam tu swoje sprawy i wracam. Trochę szkoda, bo stara część miasta staje się coraz piękniejsza. Zapraszam na krótką wycieczki po Tarnowie. Zaczynamy na ulicy Krakowskiej przy śmiesznej kawiarence w tramwaju. Kierujemy się w stronę Rynku. W ciepłe dni można tu posiedzieć pod parasolkami. Warto na chwilę zaglądnąć na ulicę Żydowską i skręcić na Plac Synagogi patrząc na mural z ptakami i pozostałości właśnie synagogi. To też fajne miejsce, aby odpocząć w dość spokojnym miejscu. Koniecznie musimy przejść wąską, klimatyczną uliczką za katedrą z jednymi z najstarszych budynków w Tarnowie. Docieramy do ulicy Wałowej. Kierujemy się w prawo do pięknego patriotycznego murala, a na powrocie mijamy figury z brązu i Zakątek Króla Władysława Łokietka. Można tam trafić na wygrywaną donośnie Bogurodzicę. Jeszcze tylko po kwiatki na burek z grającym kataryniarzem.
Jeżeli poczujecie się głodni podczas spaceru warto wstąpić do Włocha na ulicy Żydowskiej na pyszne makarony i pizzę i do Sofy na ulicy Wałowej na zdrowe i fajne jedzonko.
DOMOWE GOŁĄBKI
W tradycyjnym menu każdej polskiej gospodyni są gołąbki. Nazwa może być myląca, bo z ptakami nie ma nic wspólnego 🙂 . To danie pachnące kapustą i sosem pomidorowym.
Zaczynamy:
Składniki:
1 duża kapusta
4 spore cebule
0,5 kg mięsa mielonego
0,5 kg kiełbasy toruńskiej
0,5 kg ryżu
sól, pieprz
Z kapusty wycinamy twardy głąb, dzięki temu liście będą się lekko oddzielały. W dużym garnku gotujemy wodę, lekko ją solimy i wkładamy kapustę. Po krótkim obgotowaniu ściągamy liście z kapusty. Trzeba uważać żeby się nie poparzyć. Wycinamy bardzo twarde końcówki. Ryż gotujemy na sypko.
Cebulę i kiełbasę kroimy w dość drobną kostkę. Smażymy cebulę, gdy się zeszkli dodajemy mięso mielone. Kiedy mięso zacznie się delikatnie rumienić dodajemy kiełbasę. Gdy wszystkie składniki będą zarumienione dodajemy ryż, sól i pieprz do smaku. W kapuściane liście zawijamy farsz i układamy w naczyniu do zapiekania. Gołąbek nie powinien być większy niż zaciśnięta pięść. W zależności od preferencji smakowych zalewany wodą lub bulionem warzywnym lub sosem pomidorowym. Można posypać pietruszką lub nieco mniej po polsku bazylią. Całość przykrywamy kilkoma pozostałymi listkami kapusty żeby danie si ę nie wysuszyło.
Gołąbki można podawać zapieczone z sosem pomidorowym lub pieczone solo z sosem pieczarkowym.
SMACZNEGO !!!
SKAMIENIAŁE MIASTO SPOWITE MGŁĄ
Rozsiane po lesie skały w Ciężkowicach wywołują różne skojarzenia. Spacer w takiej scenerii jest wielką gratką o każdej porze roku. Babie lato już się skończyło, a jesienne mgły rozpościerają się po wszystkich zakamarkach lasu i okolicy rzeki. Trochę mrocznie, trochę strasznie, trochę tajemniczo. Zapraszam.
Zdjęcia robione były trochę wcześniej, stąd jeszcze tak dużo zieleni.
O scenerii zimowej i dodatkowych atrakcjach tego miejsca pisałam wcześniej. Zapraszam również tutaj .
PIZZA Z FIGAMI, SZYNKĄ DŁUGODOJRZEWAJĄCĄ I KOZIM SEREM
Na dworze paskudnie. Pada, wieje i generalnie nie chce się nawet nos za drzwi wychylić. Na poprawę klimatu muszę przygotować coś fajnego na obiad. Szybki przegląd lodówki i wybór padł na pizzę. Dzisiaj trochę w innej odsłonie z figami i kozim serem. Słona szynka będzie przełamywać słodycz owoców, a rozpływający się ser ze specyficzną nutką jaki ma kozi ser dopełni miks smaków i aromatów.
Do dzieła:
SKŁADNIKI NA CIASTO ( 2 średnie pizze):
1/2 szklanki mleka
1/2 szklanki wody
ok 2 szklanek mąki pszennej ( chlebowej typ 650)
2 łyżki oliwy z oliwek
50 g drożdży
1 łyżeczka soli
szczypta cukru
SKŁADNIKI NA NADZIENIE
16 plastrów szynki długodojrzewającej
4 figi
15 dag sera koziego
15 dag mozzarelli
sos pomidorowy można użyć dobrego ketchupu
roszponka lub rukola do ozdoby
sos czosnkowy ( średni kubek jogurtu typu grackiego, 2 ząbki czosnku, szczypta soli, troszkę pieprzu)
ketchup
Mleko, wodę i olej podgrzewamy tak aby płyn był ciepły ale nie gorący. Dodajemy sól, cukier i drożdże, mieszamy. Dodajemy mąkę, trochę pozostawiając do podsypywania. Wyrabiamy na stolnicy. Ciasto nie powinno być zbyt twarde, ale za to plastyczne. Dzielimy je na dwie części. Rozwałkowujemy na półcentymetrowy okrągły placek podsypując mąką (nie nauczyłam się jeszcze kręcić pizzy w powietrzu 🙂 ).
Ciasto wykładamy na blaszce z pergaminem. Cienką warstwą smarujemy sosem, fajnie nadaje się do tego domowy ketchup przepis tutaj. Kładziemy plasterki mozzarelli, szynkę, małe kawałki koziego sera i pokrojone figi.
Jeżeli nie lubicie przypieczonego sera warto dodać go na 10 minut przed zakończeniem pieczenia.
Nastawiamy piekarnik na 200-210 i wkładamy pizzę na 20 minut. Wkładam blachę na 2 z 5 poziomów od dołu w piekarniku. Brzegi ciasta muszą być zarumienione. Raczej nie wkładam pizz na dwóch poziomach, bo się źle dopieka.
W międzyczasie robię sos czosnkowy. Przeciskam czosnek przez praskę do jogurtu, solę, pieprzę, mieszam i po pracy.
Pokrojoną pizzę dekoruję sałatkami, podaję z domowym ketchupem, sosem czosnkowym i w zasadzie to już wszystko.
SMACZNEGO !!!
SZALIK ZROBIONY NA DRUTACH
Wieczory są coraz dłuższe więc wypada je pożytecznie wykorzystać :). Lubię robić na drutach bo jednolita praca bardzo uspokaja. Włóczkę kupiłam już dawno. Na początku miałam obawy czy robienie na drutach nie będzie trwało bardzo długo i wcześniej minie zima niż powstanie szalik, ale nie było tak źle. Po około trzech tygodniach duży, ciepły szal jest już gotowy. Będzie kapitalny na mroźne dni. Zastosowałam chyba najprostszy wzór, który na niejednolitej włóczce fajnie się sprawdził: oczko prawe, oczko lewe, oczko prawe, oczko lewe …
SMAKI DZIECIŃSTWA #1 KARPATKA
Są takie smaki z dzieciństwa których nigdy nie da się odtworzyć. Posiłek przygotowany tak samo, a jednak smakuje inaczej. Do takich niezapomnianych dla mnie ciast należy karpatka, która robiona była bardzo rzadko tylko na wyjątkowe okazje. Pofalowane ciasto przypominało pagórki posypane białym cukrem. Pachniało wypieczonym ciastem i masą waniliową. Dla dziecka była to wyjątkowa przyjemność, tym bardziej, że nie było w sklepach takich wyszukanych słodyczy.
Karpatkę lubię do dzisiaj, bywa u mnie na stole kilka razy w roku. Korzystam z tego samego przepisu. Tym razem postanowiłam ją lekko zmodyfikować dodając do masy cukier z wanilią, tą prawdziwą.
Ciasto:
125 g masła
1 szklanka wody
1 szklanka mąki
5 małych lub średnich jajek
szczypta soli
Masło roztopić w garnku, dodać wodę, sól i zagotować. Wsypać mąkę i przez chwilę ucierać drewnianą łyżką aż powstanie gęsta i gładka masa. Przełożyć do miski i ostudzić. Dodać jajka, całość mieszać na gładką masę. Ciasto podzielić na 2 części.
Piekarnik nagrzać do 200 stopni C (góra i dół bez termoobiegu). Dużą prostokątną formę o wymiarach 25 x 36 cm posmarować masłem. Jedną część ciasta wyłożyć łyżką na blachę, następnie za pomocą płaskiej łopatki, rozprowadzić ciasto po blaszce. Łopatkę co chwilę wkładać do ciepłej wody aby ciasto za bardzo się nie kleiło. Piec przez 20 – 25 minut na złoty kolor. W trakcie pieczenia nie otwierać piekarnika bo ciasto opadnie. Można nagrzać piekarnik o 10 stopni C więcej, bo przy otwieraniu drzwiczek trochę ciepła ucieknie.
W mniejszych foremkach ciasto będzie potrzebowało dłuższego pieczenia! Po upieczeniu wyjąć z piekarnika, odczekać kilka minut, zdjąć placek z blaszki, i pozwolić mu odparować na ruszcie, żeby było chrupki.
Krem:
600 ml mleka
100 g cukru pudru
6 żółtek
4 łyżki mąki ziemniaczanej
1 cukier z wanilią
1,5 kostki masła
Mleko zagotować w rondelku i odstawić. Żółtka ubić z cukrem i cukrem pudrem na puszystą masę. Ciągle ubijając dodać mąkę (stopniowo, najlepiej po łyżeczce), następnie cienką strużką (cały czas miksując!) wlać mleko.
Całość przelać do rondelka i gotować na najmniejszym ogniu, nieustannie mieszając. Zdjąć z ognia, kiedy masa będzie troszeczkę bardziej gęsta niż budyń. Zimny budyń utrzeć na puszystą masę z masłem…. Najpierw miękkie masło potem stopniowo dodajemy zimny budyń
SMACZNEGO !!!
P.S. Stasiu dzięki za konsultacje, nie tylko te karpatkowe :*
JESIENNE PRZETWORY
Robi się coraz chłodniej. Na grządkach pozostają jeszcze ostatnie warzywa. To w zasadzie ostatnia chwila na zrobienie jesiennych przetworów. Pachnące skarby zamknięte w słoikach w okresie zimowym cieszyć będą nie tylko oczy, ale również kubki smakowe. Zachęcam do zrobienia prostych przetworów: marynowanej papryki, sałatki z zielonych pomidorów i grzybków w zalewie octowej. Sama zrobiłam po kilka słoiczków. Jak już wspominałam nie znam się na grzybach, ale bardzo dziękuję za prezent :). Marynowane grzybki będą świetne na sos tatarski i inne sałatki.
Składniki na marynowaną paprykę:
2 kg kolorowej papryki
0,5 kg cebuli
Składniki na sałatkę z pomidorów
2 kg pomidorów
0,5 kg marchewki
4 spore cebule
Składniki na grzyby w zalewnie octowej
2 kg opieniek lub innych grzybów
4 cebule
ZALEWA:
2 litry wody
1 szklanka octu
1 łyżka soli
5 łyżek cukru
8 liści laurowych
12 ziarenek ziela angielskiego
łyżeczka gorczycy
Paprykę czyścimy z gniazd nasiennych. Warzywa obieramy i wkładamy do słoików. Gotujemy zalewę z wody, soli, cukru i przypraw. Kiedy woda będzie wrzeć dodajemy ocet i zalewamy warzywa w słoikach. Obcieramy wieczka i słoiczki, zakręcamy i pasteryzujemy przez 30 minut. Wyjmujemy słoiczki z wrzątku i obracamy wieczkiem do dołu.
Grzyby oczyszczamy i płuczemy z pisaku. Gotujemy zalewę jak wyżej w której obgotowujemy grzybki przez 10 minut. Przekładamy do słoiczków i pasteryzujemy przez 15 minut. Wyjmujemy słoiczki z wrzątku i obracamy wieczkiem do dołu.
Zalewa wystarcza na około 2 kg warzyw.
WSCHÓD SŁOŃCA W PIENINACH
Jeszcze ciemno, a my wyruszamy na szlak. Konieczne są latarki. Las o tej porze jest trochę przerażający, podświetlone konary drzew przypominają potwory. Spadające liście brzmią podejrzanie. Jednak najbardziej obawiam się niedźwiadków i jeleni. Na szczęście nawet ptaki jeszcze śpią. Powoli świta, robi się szaro. Dochodzimy do Siodła, przełęczy, na której roztaczają się pierwsze piękne widoki na Tatry. Nie ma czasu na odpoczynek, trzeba zdążyć na wschód słońca na szczycie Trzech Koron. Udało się w ostatnim momencie. Widoki wynagradzają szybkie tempo i zmęczenie. Dzisiaj nie jesteśmy sami na szczycie, jednak udaje się zrobić kilka fajnych zdjęć. Swoją drogą ciekawe ile niektórzy zrobią dla zdjęcia. Czy się udały, nie wiem. Po godzinie wracamy, teraz już powoli, na Siodle robimy przerwę na śniadanie. To zastanawiające jak dobrze smakuje bułka z pasztetem i ciepła herbata. Po drodze zachwycamy się pięknymi kolorami lasu, w nocy przecież nie było tego widać.
Nie ma jeszcze południa. Za wcześnie na powrót do domu. Jedziemy do Jaworek. Przejdziemy jeszcze przez wąwóz Homole. Wyjeżdżamy kolejką. Jeszcze nie mogę się za bardzo na raz forsować :/ . Na szczycie jest bacówka z oscypkami i knajpka. Koniecznie zatrzymujemy się na kawę i szarlotkę. Wąwóz nie jest bardzo duży, jednak bardzo malowniczy. Szmer strumyka towarzyszy nam przez całą drogę. Głazy, ściany skalne i spływająca woda tworzą rewelacyjny klimat spaceru.
W drodze powrotnej oczywiście musimy podjechać do Nowego Sącza na moje ulubione lody u Argasińskich. W niewielkiej lodziarni sprzedawane są jedne z najlepszych lodów jakie kiedykolwiek jadłam. W letnie dni kolejka jest ustawiona nawet na ulicy.
PIENINY
WĄWÓZ HOMOLE
LODY
CIASTO POMIDOROWE – WEGAŃSKIE
Ciasto o zapachu korzennym w żadnym wypadku nie kojarzy się z przecierem pomidorowym. Puszyste, lekko wilgotne, delikatnie słodkie z akcentem goryczki z przypraw. Dzięki pomidorom uzyskuje genialny kolor i rewelacyjnie rośnie. Smakuje wyśmienicie przez co znika w szybkim tempie, a o placku przypominają tylko okruszki. Rewelacyjnie komponuje się z musem malinowym.
Najlepsze ciasto na spotkanie przy kawie.
Składniki:
1 szklanka pomidorów z puszki lub passaty
1 spory dojrzały banan
1/2 szklanki oleju
1/2 szklanki brązowego cukru ( można zastąpić miodem gryczanym jeśli wam nie przeszkadza)
2 szklanki mąki
1 łyżeczka sody
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 i 1/2 łyżeczki cynamonu
1/2 łyżeczki imbiru
odrobina kardamonu w proszku
odrobina goździków w proszku
maliny
Do kielicha blendera wkładamy pomidory, banana, olej i cukier, miksujemy do uzyskania puszystej konsystencji. Najlepiej żeby banan był mocno dojrzały z brązowymi plamkami na skórce. W dużej misce wymieszamy mąkę, sodę, proszek i przyprawy. Dosypujemy do masy i miksujemy przez chwilkę do momentu uzyskania gładkiej konsystencji. Do ciasta można dodać kilkanaście malin. Foremkę keksówkę wykładamy papierem. Ciasto przekładamy do foremki i pieczemy przez 40-50 minut w temperaturze 190 stopni.
SMACZNEGO !!!