Tatry to takie magiczne miejsce gdzie zawsze wraca się z przyjemnością i nigdy się nie nudzą. Piękne są o każdej porze roku. W zasadzie nawet krótka trasa po górach działa lepiej na samopoczucie i psychikę niż najlepsza terapia. Korzystając z urlopu wybraliśmy się tym razem na Kasprowy Wierch. Po kilkugodzinnej drodze jesteśmy w końcu w Zakopanem. Zabieramy sprzęt i dla wygody podjeżdżamy busem na parking obok stacji kolejki. Kupujemy bilety i w końcu możemy rozkoszować się pięknym lasem iglastym we mgle. Dopiero powyżej 1 800 m.n.p.m. nieśmiało z za chmur wygląda słońce. Na szczycie jest wspaniale, świeci słońce i praktycznie nie ma wiatru. Ja wybrałam się na krótki spacer w kierunku Świnicy. Widoki są przepiękne, a dodatkowa pierzynka z mgieł (no i niestety smogu też) nad Zakopanem wygląda bajecznie.
Niedawno odremontowane bistro w budynku kolejki jest ładne. Ciepła herbata z sokiem malinowym i szarlotka, a do tego widoki z okna – czego można chcieć więcej.
Trasy narciarskie z Kasprowego wymagają już sporych umiejętności, dlatego tylko druga połówka wycieczki skorzystała z tej atrakcji. Stoki przygotowane są dobrze, jednak natknąć się można na wystające gałęzie lub skały, ale w końcu z gościny korzystamy w parku narodowym.
Na obiadokolację wybraliśmy się do Karczmy przy młynie, to już nasze drugie podejście. Tym razem przywitała nas miła obsługa, a jedzenie było naprawdę świeże i smaczne. Zamówiliśmy moskole, kociołek zupy gulaszowąej z dziczyzny i kiełbaski baranie.
Przydatne informacje:
parking od ronda po krokwie – 20 zł/dzień
przejazd busem pod kolejkę 3 zł w jedną stronę,
przejazd kolejką góra – dół to 69 zł normalny i 59 zł ulgowy
skypass 4 godz to 110 zł normalny i 89 zł ulgowy