Słowacki Raj na naszej liście do odwiedzenia znajdował się już od bardzo bardzo dawna, ale jak to tradycyjnie było jakoś się nie składało. Tym razem było inaczej, dzień wcześniej zapadła decyzja i już koło 4 rano byliśmy w trasie. Chcieliśmy jak najszybciej wejść na szlak zanim ruszy większość turystów. Zależało nam, żeby zrobić materiał na bloga i na kanał bez czekania na przechodzących wycieczkowiczów.
Na Słowacji w pobliżu Tatr położony jest ciekawy park narodowy. Słowacki Raj, bo o nim mowa, został zagospodarowany tak, żeby nie naruszać klimatu miejsca. Kładki, drabinki czy mostki prowadzą turystów przez wąwozy, kaniony, czy na szczyty wodospadów. W Słowacki Raju możemy nie tylko obcować z przyrodą, ale też zapewnić sobie nieco adrenaliny np. wspinając się na szczyt 30-metrowego wodospadu czy pokonując Przełom Hornadu przy pomocy zamontowanych w skałach platform i półeczek bez poręczy podtrzymując się łańcuchami.
Za ten ciekawy krajobraz odpowiada woda. Kiedyś był to teren równinny, w którego skałach rzeki Hornad i Hnilec oraz liczne potoki sukcesywnie drążyły głębokie przełomy. W ciągu tysięcy lat utworzyły się wąwozy z wodospadami, jamy czy jaskinie.
My wybraliśmy na początek szlak niebieski przełomem Hornadu, a później zielony do Klasztorska. Nie byliśmy jeszcze w Słowackim Raju i nie chcieliśmy zaczynać od trasy z którą moglibyśmy mieć trudności, a dokładnie ja i nie tyle chodzi mi tu o wysiłek co ekspozycje. Wędrówkę rozpoczęliśmy w Hrabusicach, a dokładnie z parkingu Podlesok. Napotkaliśmy kilka eksponowanych półeczek przyczepionych do skał kilka metrów nad wodą. Są one dość wąskie, ale nie sprawiają wrażenia niebezpiecznych, trzeba jednak zachować ostrożność, żeby się nie pośliznąć i wpaść do wody. Fajną atrakcją są mosty między skałami, nie wymagają aż takiego skupienia i można obserwować przyrodę i zrobić sobie kilka ciekawych zdjęć. Na szlaku spotkamy też tabliczkę z helikopterem i krzyż z palącą się lampką. W lipcu 2015 roku miała miejsce katastrofa helikoptera który leciał na pomoc 10 letniemu chłopcu. Helikopter zahaczył o linie wysokiego napięcia i spadł do wody. Na miejscu zginęła czteroosobowa załoga.
Szlak zielony rozpoczyna się przy moście Lanova Lavka. Przyda się tu wodoodporne obuwie. Po stosunkowo niedługiej wędrówce przez kładki i drabinki docieramy do Polany Klasztorisko. Dobrze tu zaplanować postój. Mamy do dyspozycji automat z napojami, czy też wypożyczalnię rowerów.
Znajdziemy tu ruiny klasztoru kartuzów z około XII wieku. W średniowieczu była to osada zakonna. Teraz trwają prace rekonstruktorskie i zabezpieczające. Kierujemy się do miejsca z którego wyruszyliśmy w Podlesok.
Mam wrażenie, że dzisiejszy spacer to dopiero przedsmak tego co oferuje Słowacki Raj. Interesują nas szczególnie Lodowa Jaskinia, Kysel i trasa Sucha Bela.
rochę technicznych porad:
– najlepiej przyjechać tu własnym samochodem, chyba że lubicie wycieczki zorganizowane, ale to akurat zupełnie inna bajka. Bezpośredniego połączenia z Krakowa czy nawet Zakopanego autobusowego i kolejowego nie ma. Można próbować się tu dostać z Zakopanego, ale to też kilka przesiadek i cena przejazdu wyjdzie niekorzystnie,
– baza noclegowa w mieście Hrabušice, jak też w pobliżu parku jest całkiem spora, ale w sezonie warto pomyśleć o rezerwacji nieco wcześniej,
– kupując bilet koniecznie nie zapomnijcie kupić również ubezpieczenie. to tylko 20 eurocentów, a może zaoszczędzić wam to sporo kłopotu i pieniędzy. Trzeba pamiętać, że ratownictwo górskie w Słowackich Tatrach jest prywatne i za wszystkie akcje ratunkowe płaci turysta.
Koszty wyjazdu:
1,50 euro bilet wstępu dla dorosłej osoby ( dzieci 6-15 i senioszy powyżej 62 lat – 0,50 euro)
0,20 euro ubezpieczenie
3,00 euro parking do 8 godzin
ok 190 zł koszty paliwa ( w naszym przypadku trasy z Tarnowa do Hrabušice )