Weekend majowy zapowiadał się bardzo pięknie, słonecznie i przede wszystkim z dość długim urlopem. Nie można było nie wykorzystać tych paru dni i nigdzie nie wyjechać. Wybór padł na najpiękniejsze rejony Bawarii.
Najlepsze wypady są zawsze z całą paczką.
Już kolejka na Zugspitze dostarcza emocji. Tym razem udało się – nie było mgły. Widoki były fantastyczne. Trzeba jednak pamiętać, że na szczycie temperatura jest bardzo niska i wieje choć jest słonecznie. Czapki i okulary przeciwsłoneczne to wyposażenie obowiązkowe.
Drugi dzień przeznaczony był na zamki Ludowika II Bawarskiego, a w zasadzie Ludwika Friedrich Wilhelm von Wittelsbach, jednego z najbardziej ekscentrycznych władców europejskich. Udało się zwiedzić dwa z czterech zamków: Hohenschwangau i dokładnie naprzeciw niego Neuschwanstein (który zainspirował Disneya do stworzenia zamku królewny Śnieżki), a przy okazji Most Marii.
Hohenschwangau choć nieco mniejszy zachwyca architekturą i niesamowitymi wnętrzami. Pięknie prezentuje się z mostu Marii na tle przepięknego bawarskiego krajobrazu. Po krótkiej wspinaczce pod zamek Neuschwanstein warto sobie przerwę na lody i kawę w restauracji Schlossrestaurant, gdzie obsługa jest przemiła i bardzo chętna do pomocy. Z punktu obok bramy zamkowej widać niesamowity wodospad i zawieszony nad nim most ( byliśmy na nim przed chwilą to Most Marii). Sam zamek prezentuje się naprawdę bajecznie, wielka szkoda, że proszono aby nie robić zdjęć.
Ostatni dzień przeznaczony był na szwędaniu się po centrum Monachium. Po raz kolejny wybór padł na pijalnię Hofbräuhaus am Platzl. Polecamy piwo we wszystkich rodzajach, precelki i ogromne golonki z kluseczkami. Kiełbaski z sałatka ziemniaczaną nie za bardzo przypadły nam do gustu.
Szkoda, że te cztery dni tak szybko minęło. Kolejny długi weekend już za kilka tygodni.