Jednodniowe wyjazdy to nasza specjalność. Decyzje o wyjeździe podejmujemy najczęściej wieczorem przed wycieczką. Tak też było tym razem. Wymyśliliśmy, że pojedziemy na Łomnicki Szczyt na Słowacji. Zdrowie nie pozwala mi jeszcze na długie i mozolne wspinaczki, wiec najbezpieczniej było wybrać kolejkę. I tu zaczęły się schody. Do Tatrzańskiej Łomnicy dotarliśmy bez większych niespodzianek, zresztą rano nie ma dużego ruchu na drodze, jednak kolejki do kas już były. Chcieliśmy kupić bilet na szczyt (2634 m.n.p.m.), ale tu niespodzianka, są… ale na za cztery dni :). Jedną opcją są dwa ostatnie bilety na licytacji, problem taki, że internet w okolicach kas i kolejek nie działał wybitnie w ten dzień. Można kupić bilet pod Skalne Jezioro (Skalnaté Pleso – 1751 m.n.np.m.), koszt biletu tam i z powrotem to około 19 euro. Z braku laku, po dłuższym zastanowieniu kupiliśmy. Trochę zniesmaczeni ruszyliśmy kolejkami na górę. Widoki rzeczywiście były świetne. Tutaj też wypatrzyliśmy kolejkę krzesełkową ma Skalne Sedlo (2196 m.n.p.m.) za około 10 euro, więc skorzystaliśmy. Widoki świetne, mocno wieje i w dalszym ciągu daleko do szczytu :(.
W schronisku na Skalnaté Pleso można kupić ciepłe jedzenie i różne napoje, piwo wydało mi się najlepszą opcją. Po tej wycieczce mam mieszane uczucia, bo było fajnie, ale brak biletów na szczyt trochę popsuł klimat.
W drodze powrotnej zrobiliśmy sobie jeszcze mały piknik w okolicach Kluszkowców. Proste jedzenie bardzo nam smakowało. Domowa babka jest świetna do zabrania na wyjazdy, a przepis dostępny jest tutaj