O zdrowotnych walorach kwiatów dzikiego bzu mówi się coraz więcej. Zresztą wiele zakurzonych naturalnych sposobów leczenia przywraca się do łask. Bardzo się z tego powodu cieszę, bo naturalne jest nam bliskie i sprawdzone przez stulecia.
Wspomniane już kwiaty dzikiego bzu świetnie sprawdzają się podczas grypy czy przeziębienia, działają napotnie, antywirusowo, chronią i wzmacniają błony śluzowe dróg oddechowych, działają wykrztuśnie, napotnie, ale też wzmacniają odporność, wychwytują wolne rodniki, przyspieszają przemianę materii, łagodzą stany zapalne skóry, wzmacniają naczynia włosowate i stabilizują krwioobieg, jak też działają moczopędnie. Zalet stosowania tych niepozornych kwiatków jest o wiele więcej.
Teraz jest idealny czas na zbiory kwiatów, koniecznie daleko od szosy i miejsca oprysków. Dlatego dzisiaj zajęłam się zrobieniem syropu z kwiatów dzikiego bzu. Smakuje obłędnie, a do tego ma szereg właściwości zdrowotnych. Taki syrop w lecie idealnie sprawdzi się do zrobienia chłodzącej lemoniady z lodem, a w zimowe wieczory będzie idealnym dodatkiem do ciepłej herbaty.
SKŁADNIKI:
60 kwiatostanów dzikiego bzu
3 duże lub 4 małe cytryny
2 litry wody
1 kg cukru
Kwiaty obrywamy maksymalnie od gorzkich ogonków. Wkładamy do słoja i co jakiś czas przekładamy plastrami cytryny. Zalewamy wrzącą wodą i odstawiamy pod ściereczką do następnego dnia.
Drugiego dnia wyciskamy przez gazę zawartość słoika i dodajemy cukier. Gotujemy tak długo, aż znikną szumy z cukru, a całość syropu zacznie delikatnie pyrkać, ale nie można go zagotować. Gorący przelewamy do słoików lub butelek, słoiki odwracamy wieczkiem do góry i czekamy, aż ostygnie.
SMACZNEGO !!!