W zamrażalniku na swoją kolej czekała botwinka. Nie chciałam robić zwyklej zupy. Szukałam ciekawego połączenia na drugie danie z wiosenną nutką. Pomysł wpadł sam. Botwinkowe risotto z polędwicą cielęcą. Nie dużo pracy, a efekt na prawdę zadowala.
SKŁADNIKI:
70 dag polędwicy cielęcej
2 cebule
2 buraki
2 garści botwinki
0,75 szklanki dzikiego ryżu
2 ząbki czosnku
łyżka masła
olej
czarnuszka
estragon,
sól, pieprz
Polędwicę nacieramy ziołami, pieprzem i zmiażdżonym czosnkiem. Odkładamy do lodówki na 2 godziny. W zasadzie fajnie natrzeć mięso rano, a na obiad będzie pięknie przesiąknięte aromatami. Polędwicę obsmażamy na odrobinie oleju, żeby mięso było potem wilgotne w środku. Dodajemy poszatkowaną w kostkę cebule. Kiedy cebula zacznie nabierać złotego koloru podlewamy bulionem lub wodą, opcjonalnie można dodać pół szklanki białego wytrawnego wina. Przykrywamy pokrywką. Trzeba pilnować żeby podczas duszenia nie wyparował cały płyn. Pod koniec duszenia posypujemy mięso i sos odrobiną soli i pieprzu. Tak do smaku. Cebula powinna być już rozpuszczona, a sos zredukowany.
Ryż podlewamy wodą i dusimy zgodnie z czasem gotowania z opakowania. Buraki obieramy i ścieramy na grubych oczkach. Delikatnie podsmażamy na łyżce masła. Kiedy ryż zacznie mięknąć dodajemy buraki i pokrojone liście buraczane. Ważne aby w momencie łączenia ryżu z burakami woda była już w minimalnej ilości. Dodajemy sól, pieprz.
Mięso kroimy na plastry, posypujemy czarnuszką. Podajemy ze sporą ilością sosu cebulowego.
SMACZNEGO !!!