Nasza włoska wycieczka obejmowała wiele punktów, jednak jak to jest przy wycieczkach zorganizowanych nie za bardzo jest czas nacieszyć się miejscem, ba czasem nawet zrobić w miarę dobre zdjęcie. Wiele miejsc jest tylko dla odhaczenia i szybkiej fotki na facea.
Wenecja zauroczyła mnie na maksa, jednak nie miałam czasu nacieszyć się jej klimatem. Warto było jednak tu przyjechać, bo już wiem, że przy najbliższej nadarzającej się okazji muszę tu wrócić co najmniej na 3 dni, spacerować, czuć atmosferę i po prostu się tu powłóczyć po krętych uliczkach i plątaninie mostów. Będąc w Wenecji koniecznie wejdźcie na taras widokowy z dzwonnicy św. Marka, widoki są nieziemskie ( koszt to około 8 euro). My niestety nie weszliśmy, bo nasza pani pilot zadecydowała, że za drogo ( 4 euro przy bilecie grupowym jak się później okazało). Romantyczne gondole to chyba nie dla mnie, za bardzo boję się chyboczących łódek, a kanały są głębokie, za to tramwaje wodne są świetną alternatywą i dość tanim środkiem transportu.
Krótka wizyta w Padwie z obowiązkową Bazyliką Św. Antoniego. W kościele zobaczyć można relikwie św. Antoniego – narządy mowy, co brzmi dość makabrycznie, ale też polskie akcenty jak kaplica Św. Stanisława i ołtarz Św. Maksymiliana Kolbego. Można tu kupić mały posążek Św. Antoniego, patrona ubogich, podróżnych, rzeczy zaginionych i spraw beznadziejnych. Małą figurkę w czymś co przypomina pusty pocisk kladzie się do góry nogami i prosi o wstawiennictwo i miłość. Jeszcze tylko ciekawostka – czy wiecie, że na jednym z najstarszych uniwersytetów Europie, właśnie w Padwie wykładowcą był Mikołaj Kopernik?
W odległości około 80 km od Wenecji znajduje się przepiękne miasteczko turystyczne Rimini. W maju jest tu jeszcze cicho i spokojnie, ale w sezonie nie wydaje mi się, żeby można było wypocząć. Zakwaterowaliśmy się w niedużym, rodzinnym hotelu Belvedere. Bardzo mili właściciele, przepyszne jedzenie, pokoje niewielkie, ale czyściutkie. Plaża przywitała nas wieczornym szumem fal, o dziwo w końcu było ciepło, można pospacerować i pomyśleć w ciszy. Rano po śniadaniu plażowanie do popołudnia. Szkoda, że tak krótko, jednak dla niektórych członków naszej wycieczki za dużo :). Po pysznym obiedzie wyruszamy dalej.
Dotarliśmy do San Marino, jednego z najmniejszych państw świata. Wydaje się nie mieć wad, piękny krajobraz, cieplutko, niedaleko do morza i niskie podatki. Szybkie zakupy, które w konsekwencji trwały dosyć długo. Wybrać w końcu trzeba czekokady, przyprawy, trunki, a sklepy z pięknymi torebkami były już zamknięte. Zwiedzanie miasteczka prawie biegiem. Widoki z murów nas zachwyciły, gdzie nie popatrzeć cudne widoki. Znowu szkoda, że nie mamy więcej czasu. Musimy jechać na Sycylię o której dużo było w poprzednim poście.