KOPALNIA SOLI W WIELICZCE

Dzisiaj zapraszamy na spotkanie z w Kopalni Soli w Wieliczce. Trochę p[rzez przypadek wybraliśmy się do tej kopalni. Byliśmy tu co prawda w szkole podstawowej, ale zawsze warto odświeżyć miejsca tka ciekawe.
Zaczniemy trochę od liczb:
kopalnia soli jest tak ogromna, że można zwiedzać tylko 2% solnego labiryntu,
kopania ma 9 poziomów
245 km korytarzy sięgających 327 metrów głębokości
spacerujemy przez około 3,5 km w temperaturze 17 stopni Celsjusza do głębokości 135 metrów.

W czasach prehistorycznych sól uzyskiwano odparowując wodę ze słonych źródeł w glinianych naczyniach. W późniejszych epokach sekret warzenia soli przekazywano z pokolenia na pokolenie.
Sól służyła jako środek konserwujących mięso i ryby, ale też jako środek płatniczy.
W XI i XII wieku solankę pozyskiwano już przez budowę studni. Słoną wodę wydobywano na powierzchnię i odparowywano w żelaznych panwiach aż do uzyskania czystej soli warzonej. Dobrze rozwijał się też cały region wielicki.
W XIII wieku kopiąc jedną ze studni solankowych natrafiono przypadkowo na pierwsze bryły soli kamiennej. Znalezisko okazało się przełomowe. Umożliwiło to pozyskiwanie soli metodami górniczymi – pierwszy szyb górniczy wydrążono już w XIII wieku.
Kazimierz Wielki z jednej strony zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną, po części dzięki dochodom z wydobycia soli, które stanowiły aż 1/3 dochodu skarbu królewskiego. Dzięki dochodom z soli powstała też Akademia Krakowska, pierwsza uczelnia wyższa w Polsce.
Kazimierz w 1368 roku ustanowił statut Żup Krakowskich. Wtedy kopalnia soli w Bochni i w Wieliczce były jednym przedsiębiorstwem. Pod koniec średniowiecza w Wieliczce pracowało ok 350 osób, a roczne wydobycie soli sięgało 8 tysięcy ton.
Wieliczka stawała się coraz bardziej sławna. Pierwszym znanym turystą był Mikołaj Kopernik około 1493 roku. Dzisiaj na trasie turystycznej znajdziemy komorę z jego imieniem oraz solną figurę astronoma.
XVI – XVIII wieki były czasem dynamicznego rozwoju kopani. Oprócz soli kamiennej w dalszym ciągu warzono sól na powierzchni. Problemy zaczęły się kiedy w okolicach Krakowa wystąpił deficyt drewna na opał. Brak drewna utrudniał też pracę górnikom, ponieważ mogli wznosić drewnianych zabezpieczeń podziemnych wyrobisk. Ostatecznie w 1727 roku zrezygnowano z warzenia soli.
W tych czasach też każdy podróżnik chciał zwiedzić kopalnię, jednak musiał uzyskać osobiste królewskie zezwolenie.

W okresie rozbiorów Polski kontrolę nad Wieliczką przejęła monarchia Habsburgów. Kopalnia w dalszym ciągu się rozwijała. Nowi właściciele nie szczędzili pieniędzy na zabezpieczenia, przykładali też duż wagę do stanu technicznego sprzętu i wyposażenia. Planowano długoterminowo. Rozpoczęto wydobycie za pomocą prochu strzelniczego, zbudowano podziemną linię kolejową, przyzakładową elektryfikację, a także powrócono do produkcji soli ważonej w nowoczesnym zakładzie warzelniczym. Wielicka kopalnia była wtedy największym zakładem produkcyjnym w Galicji, a także jednym z największych przedsiębiorstw w całym imperium.
Już w tym czasie turystyka stała się jednym z ważniejszych dochodów przedsiębiorstwa. Część trasy można było zwiedzać kolejką konną, organizowano pokazy jak np. zjazd górników na linie, przejażdżki po słonym jeziorze aż do fatalnego wypadku rozweselonych żołnierzy austriackich. Zwiedzającymi zazwyczaj byli bogaci kupcy, członkowie rodów arystokratycznych i królewskich.
Po I wojnie światowej kopania stała się własnością Skarbu Państwa i przeszła pod polski zarząd. Symbolicznie zmieniono nazwy szybów i wyrobisk. W szczytowych momentach wydobywano 203 tysiące ton soli rocznie.
Po II wojnie światowej w latach 40-tych i 50-tych nastąpił wzrost produkcji bez względu na cenę, bez dbania o zabezpieczenia górników i kopalni. W 1964 roku całkowicie zakończono wydobyciu soli kamiennej w Wieliczce.
W 1978 roku kopalnia została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO.
W 1996 roku zapadła decyzja o zaprzestaniu produkcji soli. Nie oznacza to, że nie pracują tu górnicy. Codziennie kilkuset z nich dba o bezpieczeństwo i przetrwanie w jak najlepszym stanie kopalni.

Kopalnię soli w Wieliczce odwiedzają turyści z całego świata, królowie, książęta, przywódcy państw, artyści, naukowcy i przemierzają chodniki zdumiewając się pięknem i surowością jednego z cudów świata. Solne korytarze odwiedza blisko 2 miliony osób rocznie.

Koszty wycieczki:
Bilet wstępu do Kopalni Soli Wieliczka i Muzeum Żup Krakowskich: normalny 87,00 zł, ulgowy 69,00 zł, senior 77,00 zł
Bilet na tężnię solankową normalny 9,00 zł, ulgowy 6,00 zł, kupiony na ten sam dzień co bilet do kopalni 6,00 zł

www.themomentsbyela.pl - Kopalnia Soli - Wieliczka
www.themomentsbyela.pl - Kopalnia Soli - Wieliczka
www.themomentsbyela.pl - Kopalnia Soli - Wieliczka
www.themomentsbyela.pl - Kopalnia Soli - Wieliczka
www.themomentsbyela.pl - Kopalnia Soli - Wieliczka
www.themomentsbyela.pl - Kopalnia Soli - Wieliczka
www.themomentsbyela.pl - Kopalnia Soli - Wieliczka
www.themomentsbyela.pl - Kopalnia Soli - Wieliczka
www.themomentsbyela.pl - Kopalnia Soli - Wieliczka
www.themomentsbyela.pl - Kopalnia Soli - Wieliczka
www.themomentsbyela.pl - Kopalnia Soli - Wieliczka
www.themomentsbyela.pl - Kopalnia Soli - Wieliczka
Continue Reading

SPOTKANIE Z PODRÓŻOVANIEM W KRAKWSKIM BROWARZE LUBICZ

Patrząc na znanych i cenionych youtuberów czasem można odnieść wrażenie, że tacy ludzie są jak gwiazdy filmowe pewni swojego sukcesu i stroniący od zwykłych ludzi. W przypadku duetu Podróżovanie zupełnie nie ma nic z rzeczywistością. Pierwsze wrażenie było takie, że są szczuplejsi niż na filmikach, więc jest szansa że my też w rzeczywistości wyglądamy lepiej :). Łukasz i Kasia okazali się przemiłymi ludźmi, którzy nie tylko dzielą się swoją historią, ale też chętnie odpowiadają na nurtujące pytania osób które przyszły na spotkanie. Kolejnym elementem i też pokazaniem swojej prywatności realnym ludziom był pokaz campervana, który jest domem naszej pary. Każdy mógł wejść do busa, sprawdzić jak czuje się w tak malutkiej przestrzeni. Sama oglądając filmy myślałam, że jest tam więcej miejsca na szerokość.

Historia Podróżovanie zaczęła się podobnie jak wielu ludzi, którym w życiu brakowało czegoś świeżego, pieniądze i gromadzony majątek nie cieszyły, przestały być sensem życia. Trzeba było sporo odwagi, żeby rzucić wygodne życie i ruszyć w świat wybudowanym przez siebie campervanem. Ale patrząc właśnie na Kasię i Łukasza widać, że marzenia się spełniają, trzeba tylko ruszyć z miejsca.
Wiele osób zastanawia się nad vanlifem, niektórzy już budują swoje campervany i pomoc osób, dla których vanlife stał się stylem życia na fooltime.
Kto wie jaki jest nasz kolejny etap w życiu, bo przecież podróże małe i duże to to co uwielbiamy.

www.themomentsbyela.pl - PODRÓŻOVANIE
www.themomentsbyela.pl - PODRÓŻOVANIE
www.themomentsbyela.pl - PODRÓŻOVANIE
www.themomentsbyela.pl - PODRÓŻOVANIE
www.themomentsbyela.pl - PODRÓŻOVANIE
www.themomentsbyela.pl - PODRÓŻOVANIE
Continue Reading

SPACER PO BIECZU

Biecz to takie małe, kameralne miasteczko, gdzie można poczuć taki sympatyczny klimat historii. Bylismy tu jakiś czas temu w zimie. Miasteczko nas zauroczyło. Musieliśmy tu wrócić na spokojnie i zagłębić się w historię oraz pospacerować między przepięknymi starymi budynkami i budowlami.
Miasteczko otoczone jest murami obronnymi, na rynku stoi posąg kata, a tuż obok fary spoczywają mury barbakanu. Miasto otrzymało prawa miejskie od Bolesława Wstydliwego w 1257 roku podobnie jak Kraków. Na Bieczu spoczywała ważna funkcja obrony terenów na południowych stronach państwa polskiego na szlaku przebiegającym z Węgier na Ruś. Jednak oprócz obronności, stanowiło ważny ośrodek gospodarczy i handlowy. Biecz był wtedy jednym z największych miast w Polsce, w którym znajdowało się ponad 30 rodzajów rzemiosł, a wśród nich najintensywniej rozwijało się sukiennictwo i płóciennictwo oraz handel winem. Miasto stanowiło własność królewską. W czasie pobytów królowie sprawowali tutaj władzę, odbywali spotkania i narady polityczne, nadawali miastu liczne przywileje, podpisywali dokumenty mające duże znaczenie dla życia regionu i Królestwa. W Bieczu istniały trzy zamki w których często przebywali książęta i królowie szczególnie z dynastii Piastów i Jagiellonów.
Wraz z rozwojem gospodarczym miasta rozwijała się też kultura i nauka. Już w drugiej połowie XIV wieku istniała tu szkoła. Wywodzi się stąd kilka wybitnych osobowości jak Marcin Kromer urodzony w bieczu historyk, geograf, dyplomata, biskup warmiński i kronikarz królów, Wacław Potocki największy poeta polski XVII w, a dodatkowo pełnił w Bieczu urząd podstarościego i sędziego grodzkiego.
Okres świetności Biecza przypada na wieki XIV -XVII. Mieściła się tutaj siedziba Wyższego Sądu Prawa Niemieckiego oraz sądownictwo grodzkie i ziemskie. W 1616 roku Biecz otrzymał “prawo miecza”, czyli prawo do skazywania i wykonywania egzekucji, jak też posiadania własnego urzędu kata. W całej okolicy chwytano rozbójników, którzy napadali na kupców jadących szlakami handlowymi. Pojmanych opryszków osadzano w “turmie”, gdzie byli poddawani różnego rodzaju torturom. Na skutek częstych wyroków kary śmierci beiccy kaci zdobywali doskonałą praktykę i byli wypożyczani do innych miast za opłatą.

W drugiej połowie XVII wieku miasto zaczęło tracić na znaczeniu w wyniku zaraz, zmiany dróg handlowych oraz ogólnej sytuacji państwa polskiego. W wyniku pierwszego rozbioru Polski Biecz trafił pod zabór austriacki. Władze zaborcze zlikwidowały sądy oraz powiat biecki. W XVIII wieku miasto stało się własnością prywatną i utraciło status królewski.
Biecz pełen jest starych zabytków nadających mu klimat. Do tych najznakomitszych należą Ratusz – najwyższa, pierwotnie gotycka budowla w Bieczu. Na wieżę ratuszową prowadzą drewniane schody, którymi można wejść na platformę widokową z której rozpościera się panorama na dolinę Ropy, Beskid Niski oraz Pogórze Karpackie. W piwnicach ratuszowych znajdują się lochy czyli turma, do których wtrącano skazańców.
Kolegiata Bożego Ciała to okazały zabytek późnogotycki. Na wyposażenie wnętrza złożyły się trzy epoki: gotyk, renesans i barok. Do najcenniejszych elementów wyposażenia należą: renesansowe stalle oraz pomniki, obraz “Zdjęcie z krzyża” w ołtarzu głównym namalowany przez artystów z kręgu Michała Anioła, przedstawienia wykonane przez Stanisława Stwosza syna Wita Stwosza, polichromia prezbiterium zaprojektowana i wykonana przez Włodzimierza Tetmajera przy współudziale bieczanina Apolinarego Kotowicza ucznia Matejki. Do rzadkich zabytków należy też pulpit muzyczny z 1633 roku.
Obok kościoła znajdują się średniowieczne mury miejskie, które są pozostałością po średniowiecznych murach obronnych otaczających gród na wzgórzu. Z czasem popadły w ruinę, a obecnie wzdłuż nich możemy przejść się alejką spacerową.
Przechodząc na drugą stronę ulicy docieramy do ciekawej kamienicy z renesansową attyką to tak zwana “Stara Apteka”. W niej mieściła się najstarsza apteka na podkarpaciu. Obecnie znajduje się w niej muzeum, a w nim ekspozycja aptekarska oraz ekspozycje dawnej muzyki i rzemiosła. Oddziały muzeum stanowią również: Kromerówka w której znajdziemy ekspozycje poświęcone Marcinowi Kromerowi i Wacławowi Potockiemu, dalej baszta kowalska z galerią malarstwa.
Za murami miejskimi znajdziemy Kościół Franciszkanów z XVII wieku, który należy do pierwszych klasztorów reformackich powstałych na ziemiach polskich. To zamknięta całość ze świątynią p.w. Św. Anny, klasztor oraz dziedziniec. Kościół jest w stylu barokowym o prostym jednolitym wystroju wnętrza. Po bokach ołtarza głównego znajdują się witraże wykonane wg projektu Stefana Matejki bratanka Jana Matejki. W podziemiach został pochowany poeta Wacław Potocki. Klasztor jest też właścicielem cennego księgozbioru, którego początki sięgają 1625 roku.
Na wschodnim cyplu miasta stoi budynek ufundowany w 1395 roku przez Królową Jadwigę, która wiele razy przebywała w Bieczu. Był tam zlokalizowany Szpital Św. Ducha, który został hojnie wyposażony. Jest to najstarszy budynek szpitalny w Polsce. Obok szpitala znajduje się Gród Starościński, budynek który pierwotnie był siedzibą wójta Biecza. Został wzniesiony na początku w XVI wieku, a w XVII wieku przemieniony na zamek przeznaczony na siedzibę starosty oraz sądu. Urzędował w nim Wacław Potocki, a obecnie jest w nim szkoła.
Przy Rynku niedaleko Muzeum Ziemi Bieckiej stoi Kamienica Chodorów, jedna z ciekawszych kamienic mieszczańskich, z zabytkową sienią zajezdną. Według podań jest to kamienica należąca do Zbója Becza – legendarnego założyciela miasta.

Będąc w Bieczu koniecznie zaglądnijcie do Binarowej. Znajdziecie tam przepiękny, drewniany kościółek wzniesiony około 1500 roku. Wnętrze pokryte jest malowidłami, na początku myślałam, że na płótnach, ale jednak na drewnianych deskach. Dekoracja sufitu w nawie i prezbiterium pochodzi z XVI wieku i została wykonana za pomocą specjalnych szablonów zwanych patronami. Polichromia nawy, kaplicy Aniołów Stróżów, ścian prezbiterium i zakrystii pochodzi z XVII wieku. Unikatową wartość mają utrwalone w malowidłach widoki XVII wiecznego Biecza. Znajdziemy tu też anioła z wąsami. Cennymi elementami wyposażenia jest krucyfiks z 1525 roku, rzeźby Matki Boskiej z ok. 1380 roku i czterech świętych dziewic z około 1410 roku. W lewym bocznym ołtarzu znajdziemy obraz Binarowskiej Madonny ofiarowany około 1665 roku przez Jana Kazimierza za pomoc w fortyfikowaniu Biecza. Ołtarz główny pochodzi z początku XVII wieku, to rzeźba Matki Boskiej z Dzieciątkiem z XV w.. Warto też zwrócić uwagę na belkę tęczową, ławki, konfesjonały czy ambonę, a nawet okucia drzwiowe z czasów powstania świątyni. Generalnie patrzcie na wszystko co piękne i zabytkowe. Kościółek ten jest wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO i chyba już wiecie dlaczego.

Ciekawostki o Bieczu:

Biecz to miasteczko w Małopolsce, położone 50 km od Tarnowa i 55 km od Nowego Sącza.

Biecz otrzymał prawa miejskie w 1276 roku, w tym samym co Kraków.

Biecz miał trzy zamki. Były to terenowe rezydencje królów i książąt Polski. Biecz był miastem częstych pobytów książąt i królów szczególnie z dynastii piastowskiej i jagiellońskiej m.in. Bolesław Wstydliwy i księżna Kinga, Leszek Czarny, Władysław Łokietek, Kazimierz Wielki, Królowa Jadwiga i Władysław Jagiełło, Władysław Warneńczyk, Kazimierz Jagiellończyk, Albrecht Habsburg, Jan Kazimierz, Królowa Polski i Węgier Elżbieta, Jan Kazimierz.

Król Władysław Łokietek zastanawiał się nad zmianą stolicy Polski do Biecza. Król ten przebywał tutaj z całym dworem od września 1311 r. do kwietnia 1312r w trakcie buntu wójta Alberta w Krakowie.

Zaręczyny Władysława Jagiełły z Anną Cylejską wnuczką Kazimierza Wielkiego odbyły się na zamku w Bieczu.

W 1228 roku na zamku w Bieczu został podpisany dokument potwierdzający ustną umowę księcia Konrada Mazowieckiego dotyczącą sprowadzenia Rycerzy Zakonu Najświętszej Marii Panny popularnie nazywanych Krzyżakami do Polski.

Biecz był jednym z największych miast Małopolski. W XVI wieku Biecz był czwartym pod względem wielkości miastem w Małopolsce. Otoczony był Murami obronnymi i kilkunastoma basztami oraz posiadał barbakan.

Biecz ma największy rynek z miast Małopolski w stosunku do reszty miasta ( rynek zajmuje ok.1/3 miasta). Świadczy to o handlowym charakterze miasta. Biecz był ważnym ośrodkiem handlowym, prowadził ożywiony handel winem węgierskim, a jego rola pod tym względem większa niż Krakowa. Biecz był znany również z produkcji sukna.

Biecz posiadał najstarszą aptekę na Podkarpaciu. Apteka Marcina Bariana Rokickiego została założona w XVI wieku i nosiła nazwę “Pod głową niedźwiedzia”. Obecnie mieści się tam Muzeum Ziemi Bieckiej.

W Bieczu znajduje się budynek Szpitala św. Ducha, uważany za najstarszy szpital w Polsce. Ufundowany został przez Królową Jadwigę w 1395 roku. Jego wyposażenie było jednym z najbogatszych w kraju.

Biecz posiadał własną monetę, była to szklana moneta pańszczyźniana w formie placów ze znakami pieczętnymi.

W skarbcu kościoła Bożego Ciała przechowywany jest feretron z obrazem Madonny Obozowej, przywieziony przez żołnierzy Jana III Sobieskiego, uczestników bitwy pod Wiedniem.

W czasach świetności w Bieczu istniało aż 7 kościołów.

W Bieczu istniała “Szkoła Katów”. Biecz posiadał “prawo miecza” czyli prawo skazywania i wykonywania wyroków śmierci i również prawo do posiadania własnego urzędu kata. W Bieczu można było ukończyć coś w rodzaju praktyk przed pełnieniem funkcji kata, ponieważ w okolicy Biecza rozbójników, którzy napadali na kupców jadących szlakami handlowymi na Węgry lub do Polski łupili i grabili przewożone cenne towary. Pojmanych przestępców tracono od razu przez ścięcie lub powieszenie. Nic dziwnego, że na skutek częstych wyroków kary śmierci kaci bieccy zdobywali dobrą praktykę i jako fachowcy wypożyczani byli do innych miast za opłatą. Wykonywali wyroki w Tuchowie, Tarnowie, Rzeszowie, Jaśle, Pilźnie czy Krośnie.

Marcin Kromer pochodzi z Biecza. To absolwent Akademii Krakowskiej i uniwersytetów w Padwie i Bolonii, gdzie zdobył tytuł doktora, biskup warmiński, sekretarz trzech królów Polski, geograf, historyk, dyplomata, muzykolog. Wsławił się napisaniem “Geografii i historii Polski”. Pomimo swojej sławy utrzymywał częste kontakty z rodzinnym miastem.

Powiedzenie “rozpuszczony jak dziadowski bicz” wzięło się również z miasta Biecza pierwotnie brzmiało “rozpuszczony jak dziad biecki”. Chodziło o to, że w XV_VI wieku miasto było bardzo zamożne i nawet “dziady uliczne” nie zadawali się byle jaką jałmużną. Bochenek chleba albo parę groszy taki dziad wyrzucał na ziemię. Trzeba było ofiarować drogie trzewiki, drogocenne tkaniny lub złotą monetę to wtedy przyjął. ( Ale łaska z ich strony).

W Miejscowości Binarowa znajduje się zabytkowy drewniany kościółek z XVI wieku wpisany na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Swoją drogą wnętrze jest przepiękne.

Koszty wyjazdu:

Muzeum Dom z Basztą: bilet normalny 10,00 zł, ulgowy 6,00 zł
Kromerówka: bilet normalny 6,00 zł, ulgowy 4,00 zł
Turma: bezpłatnie
Baszta Kowalska: bilet normalny 6,00, ulgowy 4,00 zł
Bilet zbiorczy: normalny 20,00 zł, ulgowy 14,00 zł
Kościół Bożego Ciała: bilet normalny: 10,00 zł, ulgowy 6,00 zł, 30 minut przed nabożeństwem bezpłatnie

bilety ulgowe przysługują również dla nauczycieli

www.themomentsbyela.pl - BIECZ
www.themomentsbyela.pl - BIECZ
www.themomentsbyela.pl - BIECZ
www.themomentsbyela.pl - BIECZ
www.themomentsbyela.pl - BIECZ
www.themomentsbyela.pl - BIECZ
www.themomentsbyela.pl - BIECZ
www.themomentsbyela.pl - BIECZ
www.themomentsbyela.pl - BIECZ
www.themomentsbyela.pl - BIECZ
www.themomentsbyela.pl - BIECZ
www.themomentsbyela.pl - BIECZ
www.themomentsbyela.pl - BIECZ
www.themomentsbyela.pl - BIECZ
www.themomentsbyela.pl - BIECZ
www.themomentsbyela.pl - BIECZ
www.themomentsbyela.pl - BIECZ
www.themomentsbyela.pl - BIECZ
www.themomentsbyela.pl - BIECZ
www.themomentsbyela.pl - BIECZ
www.themomentsbyela.pl - BIECZ
www.themomentsbyela.pl - BIECZ
Continue Reading

WAKACJE W EGIPCIE – MARSA ALAM HOTEL LAZULI

Każdy ma takie miejsce gdzie wakacyjny wypoczynek jest najbardziej wymarzony, ale też gdzie można poczuć, że wypoczywamy tak fizycznie jak też psychicznie. Dla nas takim miejscem jest Egipt. Ciepłe morze, plaża, mili ludzie i fajne hotele do wyboru. W tym roku wybraliśmy hotel Lazuli. Szybka decyzja i już na drugi dzień wieczorem byliśmy w Marsa Alam. W dzisiejszym poście postaram się przybliżyć wam trochę informacji, takich bardziej praktycznych, które mogą wesprzeć waszą decyzję o wyborze, albo wrę odwrotnie, wakacji w Egipcie.
Nasz hotel: Lazuli to hotel pięciogwiazdkowy, przygotowany bardziej dla dorosłych przez co plac zabaw i zjeżdżalnie zlokalizowane były z drugiej strony hotelu, dzięki czemu na głównym basenie nie było słychać bawiących się dzieci. Hotel z jednej strony przestronny, dający poczucie komfortu, ale jak znajdziecie sobie skróty to wszędzie jest bliziutko. Hotel został wybudowany w 2021 roku, dzięki czemu wszystko jest tutaj nowe. Na plaży jak i na basenie jest przestronnie, każdy ma do swojej dypozycji parasol z leżakami. Plaża jest piaszczysta z łagodnym zejściem do morza. bardzo długi odcinek jest płytki. Z pomostu można zejść do snurklowania lub pływania w głębszym miejscu. Rafa natomiast dobrze się tu nie ma. Mimo próśb ludzie deptają korale łamiąc je, a odrastanie to proces długotrwały, około 1 mm na rok.Jest ładna w niektórych miejscach, szczególnie na końcu pomostu, ale ze względu na wysokie fale nie można było tu podpływać.
Oferty skierowane są do Francuzów, Włochów, Niemców, Węgrów i Polaków, przez co nie ma tu Rosjan. Oceńcie sami czy dobrze.
Ogród wypielęgnowany jest w najdrobniejszym szczególe.
Jedzenie jest tutaj smaczne i urozmaicone, codziennie są inne dania do wyboru, świeże owoce, ciasta. Trzeba jednak wiedzieć, że w Egipcie nie podaje się wieprzowiny, więc kotlety i czy karkówka jest raczej nieosiągalna.
Obsługa jest bardzo sympatyczna, uśmiechnięta i wszyscy są chętni do pomocy począwszy od kelnerów, panów pokojowych, a na ogrodnikach kończąc. Animatorzy też są sympatyczni i zachęcają do różnych aktywności których jest tutaj sporo jak np. zumba, streching, nauka tańców, siatkówka, aquqim i inne.
Można tu pojeździć na wielbłądzie, ale nie wiem jak się do tego odnieść, może ktoś wie czy nie jest to dla wielbłąda bolesne lub zniekształcające jego kręgosłup.

PRZYDATNE INFORMACJE DLA OSÓB PRZYJEŻDŻAJĄCYCH

  1. Na lotnisku musicie kupić wizę, która ważna jest 30 dni, kosztuje 25 dolarów. Przylatując na Półwysep Synaj czyli do Taby i Sharm el Sheikhu jesteście zwolnieni z tego obowiązku. Kupujcie w oficjalnym okienku, w dodatkowych biurach wizy sprzedawane są kilka dolarów drożej.
  2. Zabierzcie ze sobą długopis, na lotnisku trzeba szybko wypełnić karteczkę z informacją wszego pobytu dla służb granicznych.
  3. Biura podróży liczą wasze wakacje od dnia wylotu do dnia przylotu, czyli w większości przypadków wakacje na miejscu są o dwa dni krótsze. Np oferta 8 dniowa na miejscu wynosi 6 dni.
  4. Trzeba wziąć pod uwagę, że hotel pięcio lub czterogwiazdkowy w Egipcie to nie to samo co w Europie, ale w dalszym ciągu to wysoki standard. Warto czytać opinie, ale też podchodzić do nich z dystansem. Niektórzy chcą wyłudzić zwrot kosztów wakacji.
  5. Sprawdzajcie w ofertach czy plaża jest w pobliżu hotelu. Są hotele, z których naprawdę długo trzeba jechać hotelowym busikiem lub co gorsza płatnym na plażę.
  6. Przyjęty jest tutaj zwyczaj dawania napiwków. Wypada dać napiwek kierowcy, który was wiezie do hotelu lub na wycieczkę, pokojowemu, kelnerowi który przynosi wam coś na plaży lub do stolika. Oczywiście nie ma takiego obowiązku, ale jest to takie docenienie czyjejś pracy, zazwyczaj jest to dolar lub dwa.
  7. Dokładnie czytajcie oferty, bo jedna All Inclusive wcale nie musi być taka sama jak inna. To co nie jest zapisane w ofercie, raczej nie znajdzie się na miejscu. My o mało nie kupiliśmy wakacji bez bagażu nadawanego.
  8. Zemsta faraona występuje niezwykle rzadko. Najczęściej problemy spowodowane są przejedzeniem i namieszaniem posiłków i różnych kolorowych napojów. Nam polecano trochę umiaru i probiotyki tak na tydzień przed wyjazdem jak również w trakcie, a jeżeli ich nie macie to kubeczek jogurtu naturalnego do śniadania.
  9. Smarujcie się wysokimi filtrami słonecznymi. Przyjemny wiatr od morza sprawia, że nie czujecie rzeczywistej temperatury, ale słońce i tak zrobi swoje.
  10. Nie wolno pić wody z kranu. To już krótka droga do Zemsty Faraona, czyli zmiany flory bakteryjnej w naszym przewodzie pokarmowym.
  11. Leki takie jak węgiel czy Nifuroksazyd warto kupić w Polsce. Nifuroksazyd i Antinal to ten sam preparat. W hotelowej aptece może kosztować nawet ponad 10 dolarów, a w polskiej aptece 5 zł.
  12. Fajnie jest zabrać ze sobą termos na wodę. Uzupełniacie zimnym napojem przy barze i nie musicie co chwilę chodzić po nowy napój. Tak samo macie zimny napój na wycieczce.
  13. Nie zapomnijcie zabrać ze sobą butów do pływania. Na dnie Morza Czerwonego tak jak i na plaży są martwe części koralowców i muszli, na których bardzo łatwo się skaleczyć lub nawet przeciąć sobie stopę. Lepiej takich kłopotów uniknąć.
  14. Zachęcam do kupowania kosmetyków słonecznych nie szkodzących rafom koralowym. Ja znalazłam takie w Rossmanie – Sun Ozon Kids. Kacper z kanału Okiem Kosmetologa rekomenduje pod względem bezpiecznego składu dla dzieci.
  15. Jeżeli wybieracie się na kłady na safari koniecznie zabierzcie koszulę i spodnie z długimi rękawami i nogawkami. Piasek niesiony wiatrem potrafi bardzo dotkliwie wcinać się w skórę.
  16. Nie polecam korzystanie z usług z wielbłądami lub końmi w miejscach takich jak pod piramidami, tam te zwierzęta są wykorzystywane maksymalnie do granic możliwości.
  17. Z Egiptu nie wolno wywozić kawałków rafy koralowej, muszli czy skór egzotycznych zwierząt. Na lotnisku za coś takiego można dostać wysoką grzywnę albo nawet karę więzienia.
  18. Do Egiptu nie wolno wwozić dronów. Trzeba na to specjalne pozwolenie z Ministerstwa Obrony. Za nielegalne wwiezienie i używanie dronów można dostać karę wiezienia nawet na rok lub bardzo dotkliwą karę pieniężną.
  19. Zakupy starajcie się robić poza hotelem. W hotelowym sklepie potrafi być nawet pięć razy drożej niż na bazarku.
  20. Co warto przywieźć z Egiptu: kawę z kardamonem, hibiskus, shishę, przyprawy, daktyle, słodycze z pistacjami i migdałami, perfumy są specyficzne ( ja ich nie lubię, ale widziałam, że sporo pań je kupuje), rękawicę do hammamu, szale z egipskiej bawełny. Na lotnisku w sklepikach ceny były bardzo spoko.
  21. Pamiętajcie, że sprzedawcy wyznają zasadę towar macany należy do macanta. Jeżeli coś weźmiecie do ręki i tego nie kupicie, to raczej sprzedawca będzie was gonił, bo to już praktycznie wasze.
  22. Na wycieczkach uważajcie na portfel, komórkę. Podobnie jak w większości miejsc turystycznych roi się od kieszonkowców.
  23. W okolicy największych atrakcji turystycznych są dzieci które mogą wam zrobić zdjęcie, pod żadnym pozorem nie dawajcie im komórki lub aparatu. W najlepszym wypadku zażądają całkiem niemałej kwoty za zrobienie zdjęcia, a z droższym aparatem wam uciekną. Zaręczam, te dzieci biegają bardzo szybko. Podobnie jak kolesie z wielbłądami, jak nie zapłacicie to wielbłąd się nie położy.
  24. Najpierw ustalacie lub negocjujecie cenę przejazdu taksówką, a dopiero później jedziecie.Taksówkarze potrafią też jeździć dwa razy tą samą trasę lub podwyższyć cenę nawet kilka razy.

Udanego urlopu 🙂

Continue Reading

KRYNICA ZDRÓJ W LECIE

Jeżeli czytacie bloga wiecie, że Krynica Zdrój to dość częsty kierunek naszych wypadów. Moim zdaniem warto tu przyjechać na weekend lub na jeden dzień. Przez ten czas można spokojnie odwiedzić wszystkie miejscówki.

Krynica Zdrój nazywana jest perłą polskich uzdrowisk z niezaprzeczalnym klimatem z jednej strony małego miasteczka, ale ma też coś z miejsca gdzie można się spotkać, zjeść coś smacznego i pospacerować. Już w XVIII wieku, kiedy tereny te należały jeszcze pod zabór austriacki doceniono właściwości lecznicze wód i zaczęto powoli przekształcać wieś w uzdrowisko. Największy rozkwit krynickiego uzdrowiska nastąpił w II połowie XIX wieku za sprawą Józefa Dietla. Powstały wówczas: Stare Łazienki Mineralne, Stare Łazienki Borowinowe, Dom Zdrojowy, drewniana Pijalnia Główna z deptakiem (dzisiejsza Pijalnia Słotwinka), liczne pensjonaty i teatr modrzewiowy.
W 1909 roku odkryto jedną z najsilniejszych w Europie szczaw alkaicznych, zwaną od jego nazwiska Wodą Zuber. Dalszy prężny rozwój tego miejsca ułatwiło doprowadzenie kolei, dzięki czemu przed wojną Krynicę odwiedzało około 38 000 kuracjuszy rocznie. Wycofujący się Niemcy zabrali praktycznie wszystkie urządzenia, a wkraczająca armia radziecka zdewastowała wszystko co pozostało. Dopiero w latach 50-tych Krynicę udało się odbudować.
Ponownie przyjeżdżają tu corocznie kuracjusze, aby popijając wodę i zażywając kąpieli reperować swoje zdrowie. Najbardziej znane wody to Jan, Zuber, Słotwinka i Tadeusz, a są uzyskiwane z odwiertów właśnie w Krynicy.

PIJALNIE WODY znajdują się przy głównym deptaku miasta, parku zdrojowym. Dostępne są naturalne wody lecznicze oraz naturalna woda mineralna Kryniczanka. Mają różne właściwości prozdrowotne, ale o tym warto poczytać na stronie internetowej Pijalni Głównej.

DEPTAK W KRYNICY to takie miejsce, które po prostu musi się odwiedzić. Zlokalizowane jest tu większość atrakcji Krynicy Zdroju, ale też prowadzi z Głównej Pijalni Wody do Pijalni Jan. Po drodze miniecie Stare Łazienki, Pijalnię Główną, Stary Dom Zdrojowy, Muszlę Koncertową, Nowy Dom Zdrojowy, Pomnik Adama Mickiewicza, Kościół Przemienienia Pańskiego, Pomnik Bogusława Kaczyńskiego, Fontannę Muzyczną czy Pomnik Nikifora Krynickiego, ale też piękne, zabytkowe wille i kilka klimatycznych knajpek.

Corocznie odbywa się tutaj Festiwal im. Jana Kiepury, którego wieloletnim dyrektorem był Bogusław Kaczyński. Jego pomnik znajdziecie przy deptaku w pobliżu muzycznej fontanny. Koncertu promenadowego na deptaku słucha wtedy około 20 000 osób.
Na wspomnienie zasługuje również Forum Ekonomiczne, które od 1990 roku organizowane jest w Krynicy Zdrój. To spotkania przedsiębiorców i polityków z Europy Centralnej i Wschodniej, a także gościli przedstawiciele krajów Europy Zachodniej i krajów arabskich.

Nikifor był Łemkiem, cierpiał na zaburzenia słuchu i mowy przez co uznawany był za dziwaka. W akacji “Wisła” wysiedlany był kilkakrotnie na ziemie odzyskane, ale zawsze wracał piechotą do Krynicy. Choć nie umiał czytać i pisać jego pasja malarska wzniosła go na wyżyny. Był przedstawicielem sztuki naiwnej, prymitywistą. Malował akwarelą i ołówkiem. Jak to często bywa na świecie został doceniony wcześniej niż w Polsce. Jego prace zostały wystawione w Paryskiej Garerii Diny Vieny, a potem na całym świecie. Obecnie w Krynicy praktycznie przy głównym deptaku w tzw. “Romanówce”znajdziemy MUZEUM NIKIFORA. Zgromadzone zostały tu zdjęcia, pamiątki i przede wszystkim prace tego lokalnego artysty.

Jedną z atrakcji krynickich jest KOLEJKA NA GÓRĘ PARKOWĄ. Fakt, że przejazd najbardziej doceniają maluchy, szczególnie, kiedy po remoncie przed wjazdem wyświetlana jest animacja przenosząca trochę w inny czas. Przejazd jest dość krótki, ale jeżeli nie chce się wam wchodzić na Górę Parkową, to właśnie opcja dla was. Pierwsi turyści mogli skorzystać z niej 17 grudnia 1937r. Krynicka kolejka była wtedy drugim tego typu obiektem w Europie. Na trasie długości 642 m pokonuje ona 142 m różnicy wzniesień. Dolna stacja kolejki znajduje się na tzw. Janówce, pomiędzy „Hydropatrią”, a Hotelem „Prezydent”.

GÓRA PARKOWA to szczyt o wysokości 741 m.n.p.m, a park na jej zboczach jest świetnym terenem spacerowym znajdujących się praktycznie w centrum miasta. Znajdziemy tu stawy, altany, figurę Matki Boskiej i Michasiową Polanę gdzie kuracjusze mogą odpocząć po niezbyt wyczerpującym spacerze, wytryska tam też źródełko wody mineralnej nazywane “Bocianówka” i oznaczone figurką bociana z dzieciaczkiem na szyi. Na szczycie znajdziemy stację kolejki, restaurację i zjeżdżalnie. Z punktu widokowego roztacza się przepiękna panorama Beskidu Sądeckiego, Beskidu Niskiego, a przy dobrej widoczności Tatr.

MUZEUM ZABAWEK prowadzone jest przez małżeństwo pasjonatów którzy dbają o dziedzictwo jakim są zabawki. Znajdziecie tu ponad 3 600 światowej klasy eksponatów. Gwarantuję, że największą frajdę ze zwiedzania mają przede wszystkim dorośli przenosząc się w czasy swojego dzieciństwa wyszukując swoje ulubione zabawki.

WIEŻA WIDOKOWA W KORONIE DRZEW w Krynicy-Zdroju to pierwsza w Polsce wieża w koronach drzew o drewnianej konstrukcji, z której można spacerując podziwiać piękno okolicy. Drewniana konstrukcja o wysokości 49,5 metra zlokalizowana jest w paśmie lasów Jaworzyny Krynickiej, na szczycie stacji narciarskiej Słotwiny Arena (896 m n.p.m). Trasa do wieży prowadzi po specjalnie przygotowanej “drewnianej ścieżce”, która wznosi się stopniowo do góry. Podtrzymywana jest przez 18 wież wsporczych i 87 słupów. Do budowy zastosowano drewno z robinii akacjowej. Łączna długość ścieżki wynosi 1030 metrów. Dzięki stopniowemu nachyleniu między 2-6 % cała trasa drewnianej ścieżki i Wieży dostępna jest dla osób z niepełnosprawnościami i rodzin z dziećmi w wózkach.

JAWORZYNA KRYNICKA to szczyt na wysokości 1114 m.n.p.m. Porośnięty jest lasem mieszanym bukowym, świerkowym i jodłowym. Na wschodnim zboczu znajduję się Kamień Diabelski – pomnik przyrody, z którym związana jest legenda. Na szczyt można dostać się kolejką gondolową lub czerwonym szlakiem.

Kolej Gondolowa na Jaworzynę Krynicką to jedna z najnowocześniejszych i najdłuższych tego typu kolejek w Polsce. Każdy wagonik mieści 6 osób. Sama jazda na szczyt jest bardzo przyjemna i trwa ok. 7 minut. Po drodze można podziwiać piękne widoki Beskidu Sądeckiego, a przy dobrej pogodzie także Tatry. Dolna stacja kolejki znajduje się w dolinie Czarnego Potoku w Popradzkim Parku Narodowym.

Będąc na szczycie koniecznie trzeba wejść na nową platformę Platformę Widokową 360. Co fajne widoki są tu na wszystkie cztery strony świata: Beskid Niski (Podgórze Ciężkowickie, Dynowskie), Bieszczady, Połoninę Rivną (Ukraina), Góry Czerchowskie (Słowacja), Tatry Niżne oraz Wysokie z najwyższym szczytem Słowacji – Gerlachem, Tatry Bielskie, Zachodnie oraz Małe Pieniny.

MUZEUM TURYSTKI GÓRSKIEJ to jedno z kilku działających w polskich górach pokazujące historię i tradycję uprawiania turystyki górskiej w Polsce oraz na terenach, które kiedyś należały do Polski. Muzeum na Jaworzynie krynickiej otwarto w 1970 roku. Jego ekspozycja poświęcona jest przede wszystkim historii turystyki na terenie Beskidu Sądeckiego oraz walkom partyzanckim w paśmie Jaworzyny Krynickiej. My byliśmy w muzeum bezpłatnie.

Miejscami godnymi polecenia jest karczma Krynicka Koliba na Jaworzynie i karczma Złoty Róg na drodze wyjazdowej z Krynicy, tu szczególnie polecamy kwaśnicę i żurek z grzybami.

Do Krynicy spokojnie możecie dostać się np. z Krakowa autobusami i wygodnie pociągiem, oczywiście też własnym samochodem, ale wtedy polecam przyjazd rano lub wieczorem, ponieważ później na wjeździe korki potrafią być naprawdę długie.

KOSZTY:

Muzeum Zabawek: bilet normalny 21,00 zł, ulgowy 17,00
Muzeum Nikifora: bilet normalny 21,00 zł, bilet ulgowy 16,00 zł
Bilet na kolejkę gondolową na Jaworzynę: bilet góra dół normalny 45,00 zł, ulgowy 39,00 zł, pies 10,00 zł, bilet góra lub dół normalny 30,00 zł, ulgowy 25,00 zł, bilet góra dół + platforma normalny 59,00 zł, ulgowy 51,00 zł,
Bilet na Platformę 360 normalny i ulgowy 17,00 zł,
Bilet łączony Jaworzyna + Parkowa + Platforma Widokowa 360: normalny i ulgowy 72,00 zł ( naszym zdaniem ten bilet opłaca się najbardziej)
Kolejka na Górę Parkową góra dół : normalny 25,00 zł, ulgowy 20,00 zł, pies 5,00 zł, góra lub dół normalny 20,00, ulgowy 16,00 zł

Bilet na wejście na Wieżę widokową normalny 59,00 zł, ulgowy 53,00 zł
Bilet na wejście na Wieżę widokową + wjazd koleją krzesełkową normalny 69,00 zł, ulgowy 59,00 zł,
Bilet na wejście na Wieżę widokową + wjazd i zjazd koleją krzesełkową normalny 79,00 zł, ulgowy 69,00 zł,
Bilet na wjazd i zjazd koleją krzesełkową normalny 39,00 zł, ulgowy 30,00 złl

Continue Reading

SŁOWACKI RAJ – DOLINA HORNADU I  KLASTORSKO

Słowacki Raj na naszej liście do odwiedzenia znajdował się już od bardzo bardzo dawna, ale jak to tradycyjnie było jakoś się nie składało. Tym razem było inaczej, dzień wcześniej zapadła decyzja i już koło 4 rano byliśmy w trasie. Chcieliśmy jak najszybciej wejść na szlak zanim ruszy większość turystów. Zależało nam, żeby zrobić materiał na bloga i na kanał bez czekania na przechodzących wycieczkowiczów.

Na Słowacji w pobliżu Tatr położony jest ciekawy park narodowy. Słowacki Raj, bo o nim mowa, został zagospodarowany tak, żeby nie naruszać klimatu miejsca. Kładki, drabinki czy mostki prowadzą turystów przez wąwozy, kaniony, czy na szczyty wodospadów. W Słowacki Raju możemy nie tylko obcować z przyrodą, ale też zapewnić sobie nieco adrenaliny np. wspinając się na szczyt 30-metrowego wodospadu czy pokonując Przełom Hornadu przy pomocy zamontowanych w skałach platform i półeczek bez poręczy podtrzymując się łańcuchami.

Za ten ciekawy krajobraz odpowiada woda. Kiedyś był to teren równinny, w którego skałach rzeki Hornad i Hnilec oraz liczne potoki sukcesywnie drążyły głębokie przełomy. W ciągu tysięcy lat utworzyły się wąwozy z wodospadami, jamy czy jaskinie.

My wybraliśmy na początek szlak niebieski przełomem Hornadu, a później zielony do Klasztorska. Nie byliśmy jeszcze w Słowackim Raju i nie chcieliśmy zaczynać od trasy z którą moglibyśmy mieć trudności, a dokładnie ja i nie tyle chodzi mi tu o wysiłek co ekspozycje. Wędrówkę rozpoczęliśmy w Hrabusicach, a dokładnie z parkingu Podlesok. Napotkaliśmy kilka eksponowanych półeczek przyczepionych do skał kilka metrów nad wodą. Są one dość wąskie, ale nie sprawiają wrażenia niebezpiecznych, trzeba jednak zachować ostrożność, żeby się nie pośliznąć i wpaść do wody. Fajną atrakcją są mosty między skałami, nie wymagają aż takiego skupienia i można obserwować przyrodę i zrobić sobie kilka ciekawych zdjęć. Na szlaku spotkamy też tabliczkę z helikopterem i krzyż z palącą się lampką. W lipcu 2015 roku miała miejsce katastrofa helikoptera który leciał na pomoc 10 letniemu chłopcu. Helikopter zahaczył o linie wysokiego napięcia i spadł do wody. Na miejscu zginęła czteroosobowa załoga.
Szlak zielony rozpoczyna się przy moście Lanova Lavka. Przyda się tu wodoodporne obuwie. Po stosunkowo niedługiej wędrówce przez kładki i drabinki docieramy do Polany Klasztorisko. Dobrze tu zaplanować postój. Mamy do dyspozycji automat z napojami, czy też wypożyczalnię rowerów.
Znajdziemy tu ruiny klasztoru kartuzów z około XII wieku. W średniowieczu była to osada zakonna. Teraz trwają prace rekonstruktorskie i zabezpieczające. Kierujemy się do miejsca z którego wyruszyliśmy w Podlesok.

Mam wrażenie, że dzisiejszy spacer to dopiero przedsmak tego co oferuje Słowacki Raj. Interesują nas szczególnie Lodowa Jaskinia, Kysel i trasa Sucha Bela.

rochę technicznych porad:
– najlepiej przyjechać tu własnym samochodem, chyba że lubicie wycieczki zorganizowane, ale to akurat zupełnie inna bajka. Bezpośredniego połączenia z Krakowa czy nawet Zakopanego autobusowego i kolejowego nie ma. Można próbować się tu dostać z Zakopanego, ale to też kilka przesiadek i cena przejazdu wyjdzie niekorzystnie,

– baza noclegowa w mieście Hrabušice, jak też w pobliżu parku jest całkiem spora, ale w sezonie warto pomyśleć o rezerwacji nieco wcześniej,

– kupując bilet koniecznie nie zapomnijcie kupić również ubezpieczenie. to tylko 20 eurocentów, a może zaoszczędzić wam to sporo kłopotu i pieniędzy. Trzeba pamiętać, że ratownictwo górskie w Słowackich Tatrach jest prywatne i za wszystkie akcje ratunkowe płaci turysta.

Koszty wyjazdu:
1,50 euro bilet wstępu dla dorosłej osoby ( dzieci 6-15 i senioszy powyżej 62 lat – 0,50 euro)
0,20 euro ubezpieczenie
3,00 euro parking do 8 godzin
ok 190 zł koszty paliwa ( w naszym przypadku trasy z Tarnowa do Hrabušice )

www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
www.themomentsbyela.pl - SŁOWACKI - RAJ
Continue Reading

SPACER PO SANDOMIERZU

1. Nasz sandomierski spacer zaczynamy od zaglądnięcia do kościoła Św. Jakuba przy Staromiejskiej 3. Warto tu po 2,00 zł kupić bilety wstępu na dzwonnicę ( gdzie zobaczymy niepozorny, choć najstarszy dzwon w Polsce), miejsce pochówku krzyżowca w katakumbach, a także wypożyczyć przewodnik po kościele.

2. Nieco z boku jest część degustacyjna. Możemy napić się lamki wina, spróbować lokalnych serów, albo kupić coś ciepłego. Mamy do wyboru kilka win z dominikańskiej winnicy. Nam bardzo przypadło do gustu wytrawne różowe i białe, ale wiadomo każdy lubi coś innego. To miejsce polecamy na koniec wycieczki. Lamka wina 14,00 zł.

3. Kolejnym punktem wycieczki musiał być Wąwóz Św. Jadwigi. To magiczne miejsce, szczególnie rano, kiedy promienie słońca nieśmiało zaglądają przez szczeliny między gałęziami. To krótki wąwóz, ale bardzo urokliwy. Grunt to zaaplikować sobie jakieś środki na komary, bo bywają ich tu całe chmary.

4. Kolejnym wąwozem naprzeciwko kościoła Św. Jakuba przechodzimy pod mury miasta i Ucho Igielne. To wąskie przejście, które kiedyś używali Dominikanie, żeby dostać się z jednego klasztoru do drugiego, nazywane też było Furtą.

5. Kierując się w stronę rynku, przy ulicy Zamkowej 2 znajdziemy pierścień z ogromnym kamieniem – kwarcem pasiastym. To minerał występujący tylko w Sandomierzu. Fajną pamiątką stąd może być ciekawa biżuteria właśnie z tym minerałem.

6. Już po chwili docieramy do Rynku. Tego miejsca chyba nikomu przedstawiać nie trzeba. Na środku okazały Ratusz, nieco niżej rozpoznawalna studnia i kolorowe kamieniczki sprawiają, że miejsce to nabiera swojego klimatu, bardzo ciepłego i sympatycznego. Spotkacie tu starszego przemiłego pana, który sprzedaje własnoręcznie zrobione podkówki na szczęście. Warto kupić pamiątkę, która została zrobiona w Sandomierzu przez emerytowanego kowala. Może wam akurat przyniesie szczęśie.

7. Brama Opatowska (ulica Opatowska 40) to kolejne miejsce do odwiedzenia w Sandomierzu. Można tu obejrzeć krótką galerię zdjęć o atrakcjach w okolicy Sandomierza, wyjść na taras widokowy i rozejrzeć się na wszystkie strony miasta.
Bilet wstępu normalny 10,00 zł, ulgowy 8,00 zł.

Na rogu Opatowskiej i Rynku zjecie smaczne zapiekanki po 14,00 zł.

8. Podziemna trasa turystyczna to udostępniane do zwiedzania kondygnacyjne komory i chodniki znajdujące się pod stary miastem. Wydrążone korytarze wykorzystywane były w ubiegłych wiekach jako składy kupieckie do przechowywania wina, soli czy śledzi. Długość udostępnionej trasy wynosi 470 metrów. Poznacie też legendę o dzielnej Halinie, która uratowała miasto przed Tatarami.
Bilet wstępu normalny 20,00 zł, ulgowy 16,00 zł.

9. Zbrojownia rycerska – tu możecie zobaczyć, ale też przymierzyć i na własnej skórze wypróbować jak ciężkie i niewygodne były zbroje rycerskie. W cenie biletu jest też krótka i ciekawa pogadanka w stylu gamingowym dla dzieci o rycerzach, giermkach i życiu w starym grodzie.
Bilet wstępu normalny 10,00 zł, ulgowy 8,00 zł

10. Wystawa i sklep z pamiątkami z filmu Ojciec Mateusz, to właśnie przy Rynku 5 można kupić oryginalne pamiątki z serialu. A troszkę wyżej budynek poczty, to tu kręcone były sceny wejścia do serialowego komisariatu.

11. Dobrym miejscem na kawę będzie kawiarenka i restauracja PTTK. Jeżeli uda się wam dostać miejsce na tarasie będziecie mogli obserwować życie większej części rynku. Ceny przystępne.

12. Dom Długosza przy ulicy Długosza 9, a teraz znajduje się tu Muzeum Diecezjalne.

13. Katedra, a dokładnie Bazylika Katedralna Nawiedzenia NMP przy ulicy Katedralnej 1. Historia jej powstania jest dość dwuznaczna moralnie. Kazimierz Wielki chcąc odkupić swoje winy za wydanie rozkazu utopienia wikariusza krakowskiego. W środku znajdziecie też serię obrazów zawierających tyle postaci ile jest dni w miesiącu. Wiele innych ciekawostek możecie znaleźć w przewodniku w katedrze.
Z dziedzińca katedralnego rozciąga się piękna panorama na winnicę dominikańską, zamek i Wisłę.

14. Z Katedry już niedaleko na zamek, a właściwie jedno skrzydłu, które ostało się z całego zamku. Teraz jest tam muzeum. Możecie zobaczyć tam szereg wystaw tematycznych jak dotyczących życia w dawnych w latach, szachów sandomierskich, krzemienia pasiatego i wiele innych.
Cena biletu normalny 20,00 zł, ulgowy 12,00 zł

15. Plebania Ojca Mateusza, a właściwie tylko front plebanii z pierwszych sezonów. To dość ustronne miejsce, nie zapuszcza się tu dużo zwiedzających. Można tu przysiąść na ławeczce i trochę posłuchać śpiewu ptaków i wyczuć nutę kwitnących róż. Z drugiej strony budynku jest restauracja.

15. Wracamy już pod Kościół Św. Jakuba. Teraz czas na przerwę, lampkę wina. A skoro dobrnęliście już do tego miejsca w poście zdradzę wam tip. Na przeciwko kościoła jest kilka darmowych miejsc parkingowych. To dobre miejsce na rozpoczęcie wycieczki. Wszystkie atrakcje będziecie mieć po drodze.

16. Ostatnim punktem zwiedzania miasta jest rejs po Wiśle. Płynąc można obserwować nie tylko przyrodę, ale też zachodnią część miasta, czyli kościół Św. Jakuba, zamek, synagogę ( o której istnieniu dowiedzieliśmy się na statku) czy Katedrę. Z poziomu Wisły widać też góry pieprzowe.
Bilet normalny 24,00 zł, ulgowy 20,00 zł.

17. Góry Pieprzowe nazywane też Pieprzówkami albo Górami Różanymi to najstarsze góry w Polsce, mają pół miliarda lat ( dla porównania Karpaty mają 70 milionów lat), choć nie powalą nas wysokością to warto się tu wybrać i zobaczyć jak przez te miliony lat erozja spłaszczała skały, teraz mamy około 60 metrów od poziomu Wisły. Góry nazwę swoją wzięły od łusek kambryjskich które przypominają mielony pieprz, albo od 25 gatunków dzikich róż porastających zbocza, niektóre z nich to endemity, czyli występują tylko w Górach Pieprzowych. Na szczycie znajdziecie punkt widokowy na rozległą okolicę, Wisłę, ale też powolne starorzecze Wisły. Fajnym i darmowym miejscem parkingowym na końcu ulicy Błonie. Zejdziecie stromym wałem przeciwpowodziowym na ścieżkę i w sąsiedztwie starorzecza Wisły dojdziecie aż pod wzniesienie Gór Pieprzowych. Zatrzymajcie się na chwilę przy wodzie i poobserwujcie powolne wodne życie, ogromne ważki i roślinność porastającą wodę. Może jakaś rybka pomacha do was ogonem :).
Bilet wstępu kupicie na szczycie, 5 zł.

Jeżeli macie jeszcze ochotę na kilka fotek z Sandomierza to zapraszam na nasze wcześniejsze wyjazdy:

Z 2018 ROKU https://themomentsbyela.pl/2018/10/28/sandomierz/

Z 2020 ROKU https://themomentsbyela.pl/2020/08/03/winnica-swietego-jakuba-w-sandomierzu/


Continue Reading

ZALIPIE – NAJPIĘKNIEJSZA WIEŚ W POLSCE

Niedaleko, bo jakieś 30 km od Tarnowa znajduje się mała wieś Zalipie. Wydawać by się mogło, wieś jak wieś, ale nic bardziej mylnego. To jedna z perełek w Małopolsce. Można tu przyjechać na kilka godzin i poczuć się w malowanym skansenie, bo właśnie o te malunki tutaj chodzi. Chaty i ich otoczenie ozdabiane są przepięknie malowanymi kwiatami.

Na początku przyozdabiane domy były tylko wewnątrz. W chałupach gdzie z paleniska się kopciło, kobiety szukały sposobu, żeby rozjaśnić pomieszczenia. Najpierw malowały wnętrza na biało i jasne kolory, później kwiaty zaczęły być coraz bardziej kolorowe i zdobne. Wykonywano też kwiaty z bibuły, tworząc dekoracje na czas smutnej zimy. Z czasem sztuka ta przeniosła się również na zewnątrz domów i obejścia. Dzisiaj w Zalipiu jest około 20 domów pięknie przyozdobionych ręcznie malowanymi kwiatami. Część z nich to domy prywatne i pamiętajmy, że bez pozwolenia nie wolno zakłócać spokoju ich mieszkańców. Kościół, remiza i przydrożne studnie również zyskały dekoracje.

Tradycja malowania domów trwa jakieś 100 lat. Wielką jej propagatorką była Felicja Curyłowa, malarka, która uwielbiała wzory ludowe i bardzo przyczyniła się do malowania chat w Zalipiu i rozsławieniu wsi na świecie. Dzisiaj Dom Felicji Curyłowej można zwiedzać i jest to muzeum. W domu malarki zobaczyć można elementy wyposażenia pięknie przyozdobione malowanymi kwiatami, ale też piec czy przedmioty codziennego użytku. Znajdziemy tu też chata Stefanii Łączyńskiej i chatę biedniacką czyli ubogiej rodziny.

Aby zachować tradycję i zachęcić młodzież do jej kontynuowania, przeprowadzany jest we wsi konkurs “Malowana chata”. Co ciekawe konkurs organizowany jest od 1948 roku, przez co jest najstarszym konkursem sztuki ludowej w Polsce. Mieszkańcy ozdabiają swoje domy, obejścia i płoty, z których wyłaniane są najpiękniejsze. Wydarzenie jest obchodzone dość hucznie i towarzyszą mu jarmarki, festyny, wernisaże i koncerty.

Dom Malarek to kolejne miejsce, które powstało dzięki Felicji Curyłowej. To taki lokalny dom kultury. Mogą tu w spokoju tworzyć lokalne artystki, możemy tu kupić pamiątki, ale również spróbować swoich sił w malowaniu kwiatów zalipiańskich.

Zwiedzanie najlepiej zacząć od Domu Malarek, gdzie jest wygodny parking. Dostaniemy tu też mapkę z najpiękniej pomalowanymi domami. Trasa wzdłuż asfaltu to około 4,5 km. Zwiedzanie nie powinno nam zająć dłużej niż dwie godziny.
Warto zajrzeć do kościoła, który też jest ozdobiony przez lokalne malarki, a gdzieś nieopodal znajdziemy równie pięknie przyozdobioną kapliczkę.

Choć Zalipie jest tak znane na świecie i spotkać tu można turystów z najodleglejszych zakątków, komercja tu jeszcze nie dotarła. Ludzie dekorują domy dla siebie, dla tradycji przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Nam takie ciche i urokliwe miejsca bardzo się podobają, dobrze tu przyjechać pospacerować i poczuć się jak w przytulnym, miłym, wiejskim środowisku. Wielka szkoda tylko, że nie ma tu miejsca gdzie można by zjeść coś lokalnego, coś po czym tak samo jak po wizycie tutaj robi się w brzuszku ciepło i myślisz tylko o przyjemnej drzemce.

Koszt wypadku z Tarnowa około 50 zł
Bilet wstępu do domu Zofii Curyłowej 10 zł
Kawa w Domu Malarek – 8,00 zł amaricano i 10,00 zł late
Domowe ciasto w Domu Malarek – 6,00 zł
Datki na farby w zagrodach ( co łaska) około 10,00 zł
Razem dla dwóch osób: 104,00 zł

www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - ZALIPIE-POCZDAM
Continue Reading

ZWIEDZAMY BERLIN

Berlin chyba od zawsze był na mojej liście miast do odwiedzenia, ale jak to bywa jakoś się nie składało. Tym razem szybka decyzja i jedziemy. Po przeanalizowaniu kosztów stwierdziliśmy, że najtaniej i w sumie najlepszych godzinach mamy autobus z Krakowa. Wyjeżdżaliśmy o godzinie 0:15 i w Berlinie byliśmy koło 8:30 rano.

Spacer po mieście zaczęliśmy od Aleksander Platz. Tutaj zlokalizowanych jest większość miejsc do zobaczenia. Pierwszy zegar Urania, który wzorowany różą wiatrów pokazuje godzinę we wszystkich strefach czasowych. Tu za nim widać Wieżę Telewizyjną. Nam nie chciało się czekać w kolejce na wjazd do góry, wycieczki szkolne opanowały to miejsce. Myślę, że warto zainteresować się wjazdem i z wysokości oglądać panoramę miasta z widokiem 360 stopni. Do dyspozycji jest tutaj bar oraz restauracja. Możecie zarezerwować sobie stolik i przez niecałą godzinę obserwować miasto jedząc i pojąc coś fajnego.
Warto wspomnieć, że Wieża Telewizyjna to pamiątka czasów NRD, gdzie maksymalnie chciano udowodnić siłę myśli i możliwości konstrukcyjne państw socjalistycznych. Wieża jest w kształcie sputnika i ma 368 m co czyni ją najwyższą budowlą w Niemczech. Sama antena ma 118 metrów. Taras widokowy jest na wysokości 203 metrów, a restauracja jest nieco wyżej na 207 metrach. W razie ewakuacji do pokonania będziecie mieli 900 stopni.
Warto pamiętać, że jest to jedna z czołowych atrakcji Berlina i kolejki do kas mogą być długie. My polecamy oczywiście moment przed zachodem słońca, ale jeżeli zależy na szybkim wejściu, dobrze jest przyjść tuż przed otwarciem kas.
Bilety można kupić w kasie w cenie 19,90 euro, albo zarezerwować bilet online TUTAJ macie możliwość wyboru daty i konkretnej godziny o ile jest jeszcze dostępna dokładając kilka euro, w tym wypadku bilet kosztuje 24,90 euro.
Jak już wspomniałam, my odpuściliśmy sobie Wieżę Telewizyjną i zamiast tego wybraliśmy się na Panorama Terrace placu Aleksandra hotelu Park Inn Berlin.
Dla nas plusem była cena 6,00 euro i otwarta przestrzeń na tarasie. Dodatkowo, można tu kupić coś do picia i posiedzieć sobie na leżakach.
Tuż za Wieżą Telewizyjną przechodzimy pod Kościół Mariacki. Trzeba tu nadmienić, że w czasie II wojny światowej Berlin był praktycznie zrównany z ziemią. Nie znajdziemy tu typowego starego miasta.
Kościół Mariacki to jeden z nielicznych śladów średniowiecznych w Berlinie. Przedsionek skrywa bezcenne późnogotyckie malowidło ścienne z 1470 roku, oczywiście z motywem tańca śmierci. Znajdziemy tu też chrzcielnicę z 1437 roku oraz ołtarz ufundowany przez berlińskich mieszczan.
Na przeciwko kościoła trafimy na Fontannę Neptuna. Wysoki na blisko 9 metrów otoczony jest personifikowanymi nawiązaniami do czterech największych rzek należących w XIX wieku do państwa niemieckiego: Łaby, Odry, Renu i … Wisły.

Kolejnym miejscem gdzie warto się udać jest Czerwony Ratusz. Nazwa wzięła się od koloru fasady odznaczającej się od otoczenia. Podchodząc do wejścia warto zwrócić uwagę na terakotowe płaskorzeźby przedstawiające historię od początku aż do zjednoczenia Nieniec w drugiej połowie XIX wieku. Czerwony Ratusz można zwiedzać bezpłatnie, jednak w środku oprócz pięknej klatki schodowej i dwóch sal Kolunowej i Herbowej znajdziemy makietę z klocków lego.

Spacerując po dzielnicy Mitte wszędzie trafimy pieszo. Warto zaglądnąć do Dzielnicy Mikołaja. To miejsce zostało odbudowane dosłownie z ruin wojennych dopiero w latach osiemdziesiątych. Jedne budynki pięknie zrekonstruowano, a inne nieco przedobrzono. W każdym razie, dzielnica jest bardzo klimatyczna.
Możemy zaglądnąć do kościoła Św. Mikołaja ( wstęp płatny), Kurfürstenhaus jeden z niewielu zachowanych domów z XIX wieku z fasadą bogato zdobioną z czerwonego piaskowca, rokokowy Pałac Ephraima pięknie zdobiony z wykorzystaniem oryginalnych dekoracji rozebranych jeszcze przed wybuchem II wojny, dziś jest tu muzeum oraz narożny, mieszczański Domu Knoblaucha, który przetrwał bombardowania. To najstarszy mieszczański dom w Berlinie, dzisiaj mieści się w nim darmowe muzeum.
Wracając w kierunku metra podejdziemy jeszcze pod Dom nauczyciela i Dom Podróży. Pierwszy z nich na elewacji ma piękną mozaikę z 800 000 elementów przedstawiającą zawody, a drugi prezentuje miedzianą płaskorzeźbę przedstawiającą motywy z życia socjalistycznego społeczeństwa.

Spacerując Unter den Linden nie sposób przegapić jednego z najpiękniejszych placów w Berlinie Babelplatz. Pierwotnie miejsce to nazywano Operaplatz i do dzisiaj część Berlińczyków używa tej nazwy. Dopiero w 1947 roku uhonorowano Augusta Babela, jednemu z założycieli niemieckiej socjaldemokracji.

Gendarmenmarkt to kolejny przepiękny plac w Berlinie. Na samym środku stoi klasycystyczna Sala Koncertowa, a przed nią pomnik Friedricha Schillera, autora “Ody do radości”. Na przeciwnych krańcach placu wzniesiono dwa wydawałoby się bliźniaczo podobne budynki, czyli Französischer Dom i Deutscher Dom. Ich nazwy nie są powiązane z niemieckim dom jako katedrę, a nawiązaniem do francuskiego dome czyli kopułę. Katedra Francuska wzniesiona była dla francuskich protestantów, a dzisiaj budynek pełni dwie funkcje: na parterze znajduje się skromny kościół ewangelików, na wyższych piętrach jest muzeum poświęcone hugenotom, a pod kopułą jest jeszcze wieża widokowa.
Po przeciwnej stronie placu znajdziemy Katedrę Niemiecką. Początkowo wykorzystywana była przez społeczność luterańską. Podczas działań wojennych drugiej wojny światowej została całkowicie zniszczona. Po odbudowie przekształcono budynek na placówkę kulturalną, dziś działa tu muzeum poświęcone niemieckiemu parlamentaryzmu. Na południowo zachodnim rogu placu znajdziecie sklep z czekoladą i kawiarnię Rausch Schokoladenhaus z genialnymi słodkościami.

Hackesche Höfe to wzniesiony w pierwszej dekadzie XX wieku kompleks ośmiu połączonych ze sobą wewnętrznych dziedzińców, z których każdy został udekorowany w inny sposób. Najbardziej okazałe jest wnętrze pierwszego dziedzińca, a każde kolejne chodź na swój sposób klimatyczne nie jest już tak reprezentacyjne i bogate. Znajdziemy je pod adresem Rosenthaler Straße 40. Znajdziemy tu sklepy z rękodziełem, knajpki i pracownie artystyczne. Dawniej obszar ten zamieszkiwany był przez społeczność żydowską, a obok znajdował się kirkut. Spacerując pomiędzy dziedzińcami warto zwrócić uwagę na ciekawe klatki schodowe.

Kompleks pałacowy Sanssouci wzniesiono za panowania Fryderyka Wielkiego i przebudowano za czasów Fryderyka Wilhelma IV. Na obszarze ponad 300 ha powstały okazale pałace, które już z zewnątrz prezentują się okazale. Kompleks ten stał się letnią siedzibą pruskich władców, a obecnie wskazuję potęgę i majątek rodu Hohenzollerów. Większość budowli jest też wpisana do księgi Światowego Dziedzictwa UNESCO. Fryderyk Wielki pragnął miejsca osobistego, bardziej kameralnego. Wybrał miejsce na wzgórzu, otoczonego piętrowymi winnicami. Budowę rozpoczęto w 1775 roku i już po dwóch latach stanął pałac Sanssusi, co z języka francuskiego oznacza beztroski. Co ciekawe motto wyryte na elewacji budynku od trony tarasu jest tyłem budynku. Fryderyk Wielki bardziej znany z twardej polityki i podbojów militarnych, był humanistą i pasjonatem sztuki. W kolejnych dekadach powstało kilka nowych pawilonów i pałaców.
Obecnie grób Fryderyka Wielkiego znajduje się nieopodal Pałacu Sanssuci na najwyższym tarasie swoich ogrodów.
Ciekawostką jest historia związana z młynem znajdującym się tuż za pałacem. Młyn powstał 7 lat przed powstaniem zamku, co związane było ze zwiększonym zapotrzebowaniem produktów spożywczych dla wojska. Jednak kiedy Pałac Sanssouci już funkcjonował, król nie mógł znieść jego odgłosów podczas kontemplacji, ale też życia codziennego. Wydał prośbę o usunięcie młyna i w każdym innym państwie prośba władcy zostałaby spełniona od razu, ale nie w praworządnych Prusach. Młynarz złożył swoją sprawę w sądzie w Berlinie i wygrał z królem. Młyn został. Po 50 latach młyn był już w tak opłakanym stanie, że Fryderyk Wilhelm II kazał go rozebrać i wybudować bardziej nowoczesny młyn w stylu holenderskim. Ten młyn który teraz możemy znaleźć jest odbudowany w latach 90 tych, poprzedni podzielił los wielu budynków pod koniec II wojny światowej. Co ważne koło młyna są kasy i toaleta, jedyna dostępna jaką udało nam się znaleźć w kompleksie pałacowym.
Jeszcze bardziej okazały Pałac Nowy, gdzie na różnych ceremoniach goszczono najbardziej znakomite persony Europy. XIX wieku wprowadzono wiele nowinek technologicznych jak prąd, toalety w apartamentach cesarskich, czy dzwonki przywołujące służbę. W 1903 roku zamontowano windę hydrauliczną. W pałacu mieszkała ostatnia para cesarska Wilhem II oraz Augusta.
Następcą i miłośnikiem architektury i sztuki był Fryderyk Wilhelm IV, za czasów którego dobudowana została majestatyczna oranżeria i oraz kościół pokoju.

Jeden dzień postanowiliśmy przeznaczyć na Poczdam, kolejkę znanych kebabów na Kreutzbergu i wieczorny spacer po mieście. Kebaby dobre, ale nie są warte stania 2,5 godziny w kolejce.

Trzeci dzień rozpoczęliśmy zwiedzaniem Reichstagu, a potem kolejne punkty na naszej liście.

Reichstag to druga izba niemieckiego parlamentu. Imponujący gmach został wybudowany pod koniec XIX wieku. W czasie walk drugiej wojny światowej podobnie ja większość budynków w Berlinie został poważnie zniszczony. Pierwotnie został odbudowany kilkanaście lat po wojnie, ale dopiero w latach 1995-1999 zyskał obecny wygląd z nowoczesną szklaną kopułą.
Dach parlamentu wraz z kopułą jest dostępny dla zwiedzających. Co kwadrans wchodzi grupa zwiedzających. Dostajemy audioprzewodnika i w swoim tempie idziemy wzdłuż trasy na szczyt. W czasie spaceru dowiadujemy się o pracy parlamentu, ale też zabytkach i ważniejszych budynkach w jego otoczeniu. Do budynku Reichstagu wejście jest darmowe, ale trzeba zarejestrować się przez ich stronę internetową KLIK TUTAJ oraz wybrać opcję zwiedzania ( z audioprzewodnikiem lub przewodnikiem). Warto taką rezerwacją zająć się wcześniej, bo terminy są porezerwowane czasami na kilkanaście dni do przodu. Wejście na kopułę możliwe jest w godz 8.00 – 21.45.

Tuż za Reichstagiem znajdziemy Bramę Brandenburską, czyli kolejny z symboli Berlina, który przedstawiany jest na pocztówkach, magnesach i większości pamiątek. Brama ma imponujące rozmiary bo 26 metrów wysokości i 62 metry szerokości. Powstała z rozkazu Fryderyka Wilhelma II, który pragnął otworzyć miasto na parki Tiergarten. Budowla wzorowana była na ateńskich propylejach, czyli budowli z kolumnami. Środkowe przejście zarezerwowane było dla króla ( później cesarza) i jego rodziny. Na szczycie usytułowana jest kwadryga, czyli czterokonny rydwan powożony przez boginię zwycięstwa Wiktorię. W 1806 roku kwadryga została zabrana przez Napoleona do Paryża, jako symbol zwycięstwa nad Prusami. Po jego klęsce kwadrygę sprowadzono z powrotem do Berlina. W 1945 roku została praktycznie całkowicie zniszczona, ostał się tylko koński łeb. Obecne elementy zostały przywrócone podczas remontu z 2002 roku. Brama została ozdobiona również licznymi płaskorzeźbami nawiązującymi do mitologii i zwycięstwa.

Pomnik Pomordowych Żydów Europy w Berlinie jest głównym miejscem pamięci ofiar holokaustu. Pomnik składa się z 2711 betonowych filarów różnej wielkości, po jednym na każdą stronę Talmudu, przypomina o największej zbrodni II wojny światowej. Pod placem zlokalizowano budynek Centrum Pamięci. Pomnik i wystawę można zwiedzać bezpłatnie po zgłoszeniu w aplikacji.
Autorem projektu jest Peter Eisenman, któremu przyświecała myśl, żeby pomnik budził poczucie niestabilności, a tym samym prowadził do własnych interpretacji.
Podczas budowy pomnika zrobiła się afera ponieważ wykryto, że firma która dostarczała antygraficiarskie zabezpieczenia w czasie wojny była zaangażowana w produkcję gazu Cykon B.

Potsdamer Platz otoczony jest nowoczesnymi budynkami, to tu możemy zobaczyć jak bardzo Berlin zmienił się od czasów podziału. W czasie wojny miejsce to było zrównane z ziemią, a w później przez jego środek przebiegał mur. najbardziej znanym tutaj kompleksem jest Sony Center, gdzie dzieciniec przykryty jest kopułą przypominającym parasol. Znajdziemy tu restauracje i kafejki, biura, a także swoją siedzibę ma niemiecka akademia filmowa. Wjeżdżając na dach do kawiarni nad akademią mamy w cenie kawy bezpłatny taras widokowy. Podczas naszego pobytu kawiarnia była niestety zamknięta. Wchodząc do Sony Center od strony Placu Poczdamskiego warto zwrócić uwagę na przepiękną ścianę osłoniętą szybą za ogródkiem kawiarnianym. To pozostałość Sali Cesarskiej w hotelu Esplanade, istniejącego tu przed wojną.

W pobliżu znajdziemy też wieżę Kollhoff o wysokości 101 metrów gdzie znajduje się PANORAMA PUNKT, na którą wjeżdża się jedną z najszybszych wind w Europie. Miejsce bardzo przyjemne z widokami i na świeżym powietrzu.

Niedaleko Berlina znajduje się Poczdam. To takie spokojne miejsce w kontraście do tłocznej i zabieganej stolicy. Choć nieco mniejszy, nie znaczy to, że brakuje tutaj miejsc wartych odwiedzenia. Wręcz przeciwnie, jest ich wiele. My wybraliśmy kompleks pałacowy Sanssouci i przejście głównym deptakiem miasta rozpoczynającym się Poczdamską Bramą Brandenburską.
Na terenie kompleksu pałacowego najbardziej znany jest Park Sanssouci, na terenie którego zniesiono kilka pałaców i mniejszych pawilonów. Wejście do parku jest darmowe, dopiero za zwiedzanie poszczególnych atrakcji. Warto kupić bilet dzienny i zarezerwować sobie poszczególne miejscówki na konkretne godziny, w innym przypadku nie za bardzo jest opcja zwiedzenia wszystkich biletowanych miejsc. Jeżeli chcecie robić zdjęcia w komnatach trzeba za to dopłacić 3 euro. Warto zajrzeć na KLIK tę stronę, fajnie jest wszystko rozpisane.

East Side Gallery to najdłuższa na świecie galeria sztuki na świeżym powietrzu. Ostał się tu najdłuższy zachowany fragment muru, skierowanego na stronę Berlina Wschodniego. Był on wyższy niż w innych miejscach, ponieważ przed przewożonymi tamtędy zagranicznymi osobistościami władze NRD chciały zasłonić fortyfikacji. W 1990 roku betonową ścianę pokryto muralami stworzonymi przez artystów z ponad 100 krajów. East Side Gallery można obejrzeć za darmo przez całą dobę.

Kolejnym miejscem związanym z Murem Berlińskim wartym odwiedzenia jest Miejsce Pamięci Muru Berlińskiego przy Bernauer Straße 111. Znajdziecie tu przede wszystkim fragment fortyfikacji z wieżyczką strzelniczą i ogrodzony murem pas ziemi niczyjej. Jak się może wydawać Mur Berliński to nie była tylko betonowa ściana, którą którą można przeskoczyć i już się jest na drugiej stronie. To były dwie ściany w środku z pasem trawy gdzie mogły przejechać czołgi czy samochody opancerzone. Było to miejsce ściśle strzeżone przez wojskowych i psy. Nielegalne przekroczenie muru było praktycznie niemożliwe. Miejsce Pamięci to budynek, z którego można zobaczyć z góry zachowany kawałek muru tak jak wyglądał na całej długości, ale też wystawę zdjęć, fragmenty filmów i instalacji artystycznych. Trzeba pamiętać, że przez 28 lat mur długości około 155 km oddzielał RFN od NRD. NRD podobnie jak Polska i wiele innych krajów tzw. bloku wschodniego miało tego pecha, że znalazły się pod strefą wpływów Związku Radzieckiego. Tak samo wielu ludziom ten “porządek” się nie podobał, a jedyną możliwością zmiany była ucieczka. Mur Berliński powstał w konspiracji, ludziom w Berlinie cały czas powtarzano, że żadnego muru nie będzie. Praktycznie nikt nie spodziewał się co nastąpi 13 sierpnia 1961 roku. Rozpoczął się proces tworzenia fortyfikacji. W kilka godzin żołnierze i służy mundurowe otoczyły Berlin Zachodni rozwijając dziesiątki kilometrów drutu kolczastego. Rozpoczął się proces fortyfikacji. Wiele osób zostało nie po swojej stronie muru. Jeżeli komuś “porządek” się nie podobał, a jedyną możliwością zmiany była ucieczka.
Wyludnione dzielnice zostawały opuszczone i niszczały, czasami ktoś je zagospodarował. Szczególnie do dzielnicy Kreutzberg sprowadzono pracowników sezonowych z Turcji, wielu z nich zostało.
Upadek muru nastąpił całkowicie niespodziewanie kiedy w nocy z 9 na 10 października 1989 roku. Władze NRD zdawały sobie sprawę z narastających ruchów antyradzieckich w krajach takich jak Polska czy Węgry. Skłonne były do szerokich ustępstw, dla zachowania spokoju. Ogłoszono, że od 10 października 1989 roku wizy w celach prywatnych będą wydawane od ręki. Co ciekawe ustawa nie została podpisana, a służby nie dostały wytycznych. Rzecznik prasowy rządu wspomniał o zmianach w przekraczaniu granicy. W efekcie czego setki, a później tysiące Berlińczyków ruszyło w stronę muru. Na taki napływ ludzi nie była gotowa ani służba graniczna, ani politycy. Pod naporem tłumów granice zostały otwarte, ale wciąż istniało zagrożenie otwarcia ognia do ludzi. Zamieszanie było tak duże, że pierwszym osobom wbito wizę zabraniającą powrotu do NRD. Kolejne tysiące osób przechodziły już bez żadnych kontroli czy pieczątek. Część osób siedziała na murze, niektórzy zaczęli symboliczne rozbijanie muru, a inni raczyli się piwem, które knajpy z zachodniej strony częstowały za darmo. 9 listopada 1989 roku jest datą symbolicznego upadku muru. Obecnie w Berlinie znajdziemy 20 miejsc pamiątkowych po murze.
Jednym z budynków, który znalazł się między dwoma ścianami muru był Kościół Pojednania, jednak w 1985 roku został wysadzony. Na terenie parku pamięci znajdziemy zdjęcia pokazujące moment wysadzenia kościoła, a także tragedie rozdzielonych mieszkańców miasta. Na miejscu dawnego kościoła najdziemy surową w formie Kaplicę Pojednania oraz nieliczne pozostałości po danym kościele.
Nieco z boku stoi nierzucający się w oczy, a bardzo wymowna rzeźba pojednania autorstwa Josefiny de Vasconcellos. Przedstawia obejmujące się postaci kobiety i mężczyzny. Artystka stworzyła kilka kopii tej rzeźby i znajdują się w różnych miejscach na świecie m.in. przy katedrze w Coventry, w Parku Pokoju w Hiroszimie i w Belfaście.
Znajdziemy tu Okno Pamięci, gdzie osoby które uciekając przez mur zginęły były znane z imienia i nazwiska z ich datą śmierci. Przykre, że ostatni z nich zginęły na kilka miesięcy przed upadkiem muru.

Checkpoint Charlie znajduje się przy Friedrichstraße. Obecnie jest to mniejsce tłumnie odwiedzane przez turystów, którzy chcą sobie zrobić zdjęcie w miejscu opuszczenia strefy amerykańskiej przy budce strażniczej. Było to miejsce do przekraczania granicy dla zagranicznych dyplomatów. To miejsce gdzie mogła rozpocząć się wojna nuklearna. 27 października 1961 roku w godzinach popołudniowych stanęły naprzeciwko siebie amerykańskie i radzieckie czołgi, które dostały rozkaz odpowiedzenia na ostrzał strony przeciwnej. Po kilkunastu godzinach wycofano wojsko. A co było powodem tak zaostrzonej akcji, otóż amerykański wysoki wangą dyplomata wybrał się z żoną się do teatru do Wschodniego Berlina. Jako reprezentant aliantów mógł swobodnie poruszać się po całym mieście, jednak został zatrzymany do kontroli co było złamaniem traktatów. Aż strach, że tak błaha sprawa mogła przesądzić o kolejnej wojnie.

W mieście znajdziemy wiele takich miejsc, może trochę mniej znanych, ale wartych odwiedzenia jak Glienicker Brücke nazywany Mostem Szpiegów ( możecie zobaczyć film Most Szpiegów z Tomem Hanksem), Palac Łez, Stettiner Bahnhof, czyli właśnie Dworzec Szczeciński, Marie-Elisabeth-Lüders-Haus i znajdującym się po drugiej stronie Sprewy Paul-Löbe-House, Pomnik Żołnierzy Radzieckich, wieżyczka strażnicza na tyłach Leipziger Platz przy Erna-Berger-Straße ( jakimś cudem my jej nie znaleźliśmy, miała być gdzieś przeniesiona).

Wymeldowaliśmy się z hotelu, pokręciliśmy się trochę po mieście, ale to już zawsze zwiedzanie z pełnymi plecakami.

W ostatni dzień wybraliśmy się na spacer do zespołu pałacowego Charlottenburg. Pałac podobnie jak ogrody robi wrażenie. Fajne jest to, że mieszkańcy i turyści mogą sobie tu przyjść, pospacerować i odpocząć w pięknym otoczeniu. Zespół pałacowy to kolejne pamiątki po potędze i majątku Hohenzollernów. Pałac z pewnością wart jest odwiedzenia, jednak my nie do końca mieliśmy czas zagłębiać się w historii tego miejsca, prawdopodobnie nie zdążylibyśmy na autobus lub przemknęli po komnatach szybko co było dla nas trochę bez sensu. Za to doceniliśmy urok parku zamkowego oraz kunszt budowniczych pałacu. Wróciliśmy metrem na dworzec autobusowy, a w Krakowie byliśmy tuż po północy delektując się najlepszymi kiełbaskami z nyski koło Hali Targowej.

To nasza wersja zwiedzania Berlina. W tym mieście znajduje się tak wiele ciekawych miejsc, że przez dwa tygodnie mielibyśmy co robić. Zwiedzając nie chcieliśmy wsiąknąć w listę zamiast być w Berlinie tu i teraz.

Z pojecajek, dobrze czytało mi się książkę “Ta chwila” Douglasa Kennedy. To właśnie historia zawikłanych losów ludzi na stylu Berlina Wschodniego i Zachodniego. Ich osobiste tragedie, trudne wybory i krzywda fizyczna i psychiczna z jaką spotkali się ludzie w czasie Muru Berlińskiego.

Spaliśmy w hotelu Alper Hotel am Podsdamer Platz – nie jest zły, ale od super wczesnych godzin porannych jest mega głośno z ulicy, brak klimatyzacji więc okno mui być otwarte, z kosmetyków jest tylko mydło w płynie, ale jest czysto i są świeże ręczniki.

Bardzo przestrzegam was przed sklepikiem spożywczym Minimarket na rogu ulicy Folottwellstraße i Lutzowstraße, ceny są mega kosmiczne dla turystów, sprzedając, a do tego bankomat w sklepie doliczył nam 5 euro za obsługę.

Koszty:
przejazd autokarem: 750, 00 zł
nocleg: 350,00 euro za 3 noce
komunikacja miejska: 9,00 euro/os
wejście na taras Park Inn: 6,00 euro/os
wejście na taras Panorama Punkt: 7,50 euro
wejście na taras Domu Francuskiego: 5,50 euro
muzuem Dom Knoublauha : bezpłatnie
Czerwony Ratusz: bezpłatnie
parki przy pałacach: bezpłatnie
miejsce pamięci muru berlińskiego: bezpłatnie
Reichstag: bezpłatnie

Mustafa Kebap Gemuse – 7,50 euro
Burger Maister – 6,50 euro
Halumi w picie i placek z salami po 5,00 euro

Zapraszam też do obejrzenia naszych relacji na You Tube.

www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM
www.themomentsbyela.pl - BERLIN-POCZDAM


Continue Reading

UBRANE W HISTORIĘ

W majowe czwartki w krakowskim oddziale IPN przy ulicy Dunajewskiego 8 odbywają się Warsztaty kobiecego ubioru i mody w XX wieku UBRANE W HISTORIĘ. W minioną epokę zagłębiamy się przez opowiadania, ale też bardzo merytorycznie przegotowany wykład Oskara Brody, czyli jednego z najlepszych znawców mody poprzedniego stulecia.

Wiedzą i umiejętność oczarowania kunsztem projektu, krawiectwa, ale też tłem historycznym minionych lat Oskar przenosi nas kilkadziesiąt lat wstecz. Możemy tylko domyślać się jak niewygodne były gorsety, ciężkie suknie i konieczność dostosowania się do norm społecznych i obyczajowych w początkowych latach XX.
Moda XX zmieniała się z czasem, jednak wpływy możemy znaleźć w ubraniach XXI przeglądając propozycje choćby znanych sieciówek.

Na kolejne warsztaty UBRANE W HISTORIĘ zapraszam serdecznie 12,19 i 25 maja na ul. Dunajewskiego 8 w Krakowie. Serdecznie polecam.

www.themomentsbyela.pl - UBRANE W HISTORIĘ
www.themomentsbyela.pl - UBRANE W HISTORIĘ
www.themomentsbyela.pl - UBRANE W HISTORIĘ
www.themomentsbyela.pl - UBRANE W HISTORIĘ
www.themomentsbyela.pl - UBRANE W HISTORIĘ
www.themomentsbyela.pl - UBRANE W HISTORIĘ
www.themomentsbyela.pl - UBRANE W HISTORIĘ
www.themomentsbyela.pl - UBRANE W HISTORIĘ
www.themomentsbyela.pl - UBRANE W HISTORIĘ
www.themomentsbyela.pl - UBRANE W HISTORIĘ
www.themomentsbyela.pl - UBRANE W HISTORIĘ
www.themomentsbyela.pl - UBRANE W HISTORIĘ
www.themomentsbyela.pl - UBRANE W HISTORIĘ
www.themomentsbyela.pl - UBRANE W HISTORIĘ
Continue Reading