Pierwsze kwiaty mniszka lekarskiego już pojawiają się na trawnikach. Wiele osób wykorzystuje je na robienie suszu na przeziębienie czy oczyszczenie organizmu. U nas z mniszka od kilku sezonów robimy piwo. O dziwo jest całkiem niezłe w smaku, a co najważniejsze zawiera wszystkie dobroczynne substancje zawarte w tych niepozornych kwiatkach. Warto pomyśleć o takich domowych rarytasach, z kilku powodów. Po pierwsze jest o wiele zdrowszą alternatywą piwa, a po drugie zawsze można podać coś innego na spotkaniach w ogrodzie. Podawane z grillowanymi warzywami czy kiełbaską wydaje się być czymś nowym, ciekawym i całkiem oryginalnym. Pierwszym krokiem jest zakup drożdży piwowarskich, podobno te do produkcji wina mogą się sprawdzić, ale nie testowałam. Kwiaty mniszka koniecznie trzeba zbierać z daleka od dróg i miejsc oprysków, wiadomo, takich dodatkowych składników nie chcemy w naszym piwie.
SKŁADNIKI: 400 g mniszka lekarskiego ( kwiatów, liści i korzeni) 1,5 szklanki miodu ( ostatecznie może być cukier) 2 cytryny 300 g imbiru 8 litrów wody drożdże piwowarskie
Świeżo zebrane rośliny myjemy pod bieżącą wodą. Najdokładniej oczyszczamy korzeń. Cytryny najlepiej w wersji BIO, szorujemy pod gorącą wodą i sparzamy. Imbir i skórkę z cytryny ścieramy na tarce. Mniszek, imbir i cytrynę zalewamy w dużym garze i gotujemy na wolnym ograniu przez 15 minut. Miksturę przecedzamy i czekamy, aż woda będzie ciepła, ale nie gorąca ( mniej niż 35 stopni). Dodajemy miód, wyciśnięty sok z cytryn i drożdże przygotowane zgodnie z instrukcją. Gar przykrywamy ściereczką. Odstawiamy piwo na 3-4 dni w ciepłe miejsce. Po tym czasie zlewamy je do butelek. Zabieg ten trzeba wykonać najdelikatniej jak się da, żeby jak najmniej szumów dostało się do butelek. Po tygodniu piwo jest już dobre do degustacji. Jeżeli piwo jest za mało gazowane lub wcale trzeba dodać po pól łyżeczki cukru i zostawić na kilka dni. Drożdże przejmą już inicjatywę i będzie wystarczająca ilość bąbelków. Piwo powinno się przechowywać w ciemnej piwnicy. SMACZNEGO !!!
W tym roku wiosna jakoś tak nieśmiało zagląda w nasze okolice. Dopiero przez kilka dni było tak naprawdę wiosennie, ale co zrobić. Święta też minęły jakoś tak też dziwacznie i bez większego polotu. Warzywa i owoce są już na wykończeniu i tak naprawdę ciężko stworzyć coś super ambitnego wykorzystując tylko to co sezonowe.
W naszej kuchni dokończyliśmy ostatni słój kapusty kiszonej, robiliśmy przede wszystkim pyszną surówkę z dodatkiem cebuli i jabłka, na szczęście mamy jeszcze ogórki kiszone, ostatnie dwa słoiki jabłek pieczonych i trochę dżemów malinowych i jagodowych. W zamrażarce mam zachomikowane trochę borówek i jeżyn na tofurnik z galaretką i natkę pietruszki do koktajli. Jak widać zapasy już się kończą, ale to dobrze, bo w maju powinny się zacząć nowości i będzie bardzo wiosennie.
W kwietniu sprawdzały się u nas dania jeszcze ciepłe, jednak już lżejsze jak zupy jarzynowe, żurek, barszcz biały i gulasze warzywne. Testowaliśmy trochę dań z grzybów, szczególnie boczniaków, które dorwaliśmy w promocji w bardzo dobrej cenie. Flaczki z boczniaków wyszły świetnie, smakują jak klasyczne flaczki jednak pozbawione są tego specyficznego, niezbyt przyjemnego często zapachu. Wszystkim smakowały rewelacyjnie. Z drugiej strony fajnie sprawdzi coś pokroju podpłomyków z pomidorami, szpinakiem i innymi fajnymi dodatkami. Właśnie takie podpłomyki są inspiracją do dzisiejszych cebularzy, które genialnie sprawdzają się do kufla piwa na tarasie.
W kwietniu dyspozycji mamy:
Kwietniowe owoce: jabłka, suszona dzika róża, suszona aronia, orzech włoski, orzech laskowy, suszona żurawina, suszone jabłka i śliwki, a także wszystkie owoce w przetworach i w zamrażarce, woda z brzozy, pod koniec miesiąca może pojawi się już rabarbar
Kwietniowe warzywa: jarmuż, natka pietruszki, cebulka dymka, szczypiorek, zioła w doniczkach, rzeżucha, kiełki, szparagi, bluszczyk kurdybanek, por, ziemniaki, marchew, pietruszka, seler, burak, cebula, czosnek, biała i czerwona kapusta, pasternak, brukiew, fasola, groch w wielu odmianach, kukurydza, słonecznik, pestki dyni, kiszonki
Z tego asortymentu można przygotować na słodko: – tartę z owocami i kruszonką – ciasto ucierane z rabarbarem – przepis TUTAJ – domowe drożdżówki z rabarbarem – podobny przepis TUTAJ – chlebek kukurydziany z kremami – przepis TUTAJ – kulki bakaliowe z matchą – przepis TUTAJ – kisiel i budyń z mrożonymi owocami jagodowymi – do picia syrop z kwiatów dzikiego bzu z domowej spiżarni – przepis TUTAJ – do picia również sok malinowy i domowe kompoty owocowe – zielony koktajl z jarmużem, jabłkiem i natką pietruszki – przepis TUTAJ – domowy dżem ze spiżarni
Na wyrównanie: – chleb pszenno-żytni na zakwasie – przepis TUTAJ – domowe burgery warzywne – przepis TUTAJ – pierogi ruskie – kapuśniak – zupę ziemniaczaną – tartę i jajecznicę ze szparagami – przepis TUTAJ – tartę ze szpinakiem, pomidorkami koktajlowymi i mozzarellą – przepis TUTAJ – żurek z jajkiem – na Święta PODSTAWA – zapiekane kanapki – przepis TUTAJ – pasztet warzywny z sosem śliwkowym – przepis TUTAJ – pasty kanapkowe ze strączków – przepis TUTAJ – proziaki – przepis TUTAJ – surówki z kiszonej kapusty, marchewka z jabłkiem, seler z jabłkiem, surówkę colesław, – pieczone warzywa z sosem pomidorowym i sosem czosnkowym – czyli takie frytki warzywne
Przepis na flaczki z boczniaków:
750 g boczniaków ( trzy pudełka) 1 cebula 2 średnie marchewki 1 pietruszka olej natka zielonej pietruszki do smaku 5 liści laurowych 7 ziarenek ziela angielskiego pół łyżeczki imbiru w proszku 1/4 startej gałki muszkatołowej 2 łyżeczki majeranku ( można więcej) 1 łyżeczka lubczyku 3 łyżki sosu sojowego sól, pieprz
Cebulkę kroimy w kosteczkę, marchewkę i pietruszkę w słupki ok. 1,5 cm i podsmażamy razem z liściem laurowym i zielem angielskim do zeszklenia cebulki. Boczniaki kroimy w duże słupki i dokładamy do garnka. Dusimy razem pod przykryciem przez około 15 minut na średnim ogniu. Zalewamy gorącą wodą, dodajemy wszystkie przyprawy i gotujemy na małym ogniu jeszcze przez 10 minut. Można podawać posypane pietruszką.
Przepis na cebularze – 8 sztuk:
3/4 szklanki mleka 3/4 szklanki wody ok 3 szklanek mąki pszennej ( chlebowej typ 650) 3 łyżki oliwy z oliwek 50 g drożdży 1 łyżeczka soli szczypta cukru
Mleko, wodę i olej podgrzewamy tak aby płyn był ciepły, ale nie gorący. Dodajemy sól, cukier i drożdże, mieszamy. Dodajemy mąkę, trochę pozostawiając do podsypywania. Wyrabiamy na stolnicy. Ciasto nie powinno być zbyt twarde, ale za to plastyczne. Dzielimy je na osiem części. Podsypując mąką rozwałkowujemy na półcentymetrowy okrągły placek
Ciasto wykładamy na blaszce z pergaminem i pozwalamy mu podwoić swoją objętość.
W tym czasie cebulę kroimy w piórka, mieszamy z solą, pieprzem i majerankiem. Cienką warstwą smarujemy olejem środek każdego ciasta, posypujemy płatkami drożdżowymi i wykładamy po około 2 łyżki farszu z cebuli.
Nastawiamy piekarnik na 190 – 200 i wkładamy podpłomyki na 20 minut. Wkładam blachę na 2 z 5 poziomów od dołu w piekarniku. Brzegi ciasta i spód muszą być zarumienione.
W zeszłą sobotę zrobiło się ciepło i wiosennie. Na szczęście wykorzystaliśmy ten czas na ogrodowe porządki. Ujarzmiłam winogrona i jeżynę, która dość śmiało poczynała sobie w zeszłym roku. Mam nadzieję, że tego lata będziemy cieszyć się równie pysznymi owocami. Zastanawiałam się, czy dzisiejsza polecajka nie będzie znowu wtopą, bo za oknem biało.
Jednak przecież w końcu przyjdzie wiosna na stałe. Wielkich porad ogrodowych nie mogę dać za wiele, bo ciągle uczę się jak najlepiej pielęgnować moje rośliny. Znalazłam jednak książkę, w której znajduje się cała skarbnica ogrodowych modrości dla początkujących właścicieli działek i ogrodów. Witold Czuksanow jest gospodarzem programu “Rok w ogrodzie”, a w swojej książce “Zapytaj ogrodnika” dzieli się sprawdzonymi sposobami na prace ogrodowe w ciągu całego roku, uprawę i pielęgnacje roślin, usuwanie szkodników, ale też dobór roślin do naszego ogrodu. Polecam tę książkę również za bardzo ładne zdjęcia i przydatne szczegóły. Zdjęcia do dzisiejszego postu zrobiliśmy w ubiegły piątek w ogrodach Zamku Królewskiego na Wawelu. Podziwialiśmy piękne magnolie, które wydawać by się mogło okryją się niesamowitymi kwiatami za kilka dni. Chyba nie będzie nam dane zauroczyć się nimi tej wiosny :(. Mój egzemplarz jest dostępny na TUTAJ
Wydawać by się mogło, że tegoroczne święta będą już praktycznie normalne. Spotkamy się z rodziną, przyjaciółmi i wszystkimi tymi fajnymi ludźmi, którzy dostępni byle przez telefon. Ale jednak nie do końca to działa. U mnie jest to jakoś szczególnie widoczne. Czasem nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Z racji tego, że robienie wystawnych świąt tylko dla siebie mija się z celem, przemyślałam jak wiele rzeczy kupowanych było bez potrzeby, marnowało się sporo jedzenia. Co prawda u nas są takie stworki jak kury i na nie zawsze można liczyć na pomoc w dojadaniu resztek do wyrzucenia, o ile są jeszcze na tyle świeże i jadalne. Jednak dla mnie w dalszym ciągu marnotrawstwem jest dawanie kurom pół sernika czy połowy sałatki. Dzisiejszy wpis będzie trochę o niemarnowaniu jedzenia tak na luzie.
Po pierwsze zastanówmy się ile osób będzie świętować, jeżeli będzie to pięciu domowników to nie róbmy tylu potraw jak zawsze dla 30 dodatkowych gości. Zróbmy listę potrzebnych produktów i się jej trzymajmy. Jeżeli zrobiliśmy już zakupy to większość można zmagazynować, zamrozić i wykorzystać wtedy, kiedy będzie to potrzebne. Dodatkowe porcje sosu, gulaszu czy innych dań również można zamrozić i będą wybawieniem, kiedy już na pewno nie będziemy mieli czasu gotować. Z owoców po świętach można zrobić smoothie albo je samrozić. Mrożonych ciast nie lubię, zawsze śmierdzą mi całym arsenałem zamrażalnika, jednak kiedy zamknie się je w szczelne pudełka może się to udać. Sałatki najlepiej zrobić z połowy porcji, a pozostałe składniki wykorzystać do gulaszy lub zrobić z nich świeżą sałatkę po świętach. Całkiem fajnie wymienić się połową sałatki z przyjaciółmi, mamy wtedy coś innego, co może tak bardzo się nam nie przyjadło.
Opcji jest wiele, każdy może dopasować do siebie jak ograniczyć marnowanie jedzenia w czasie świąt, a tym samym marnowanie pieniędzy. Rozsądne zakupy mają same plusy.
Zastanawiałam się też jaką książkę mogę wam polecić. Nie chciałam banalnych czytadeł, ani ciężkich historii. Najodpowiedniejsza wydała mi się książka Jay`a Shetty “Zacznij myśleć jak mnich”. Tytuł jest trochę przewrotny, bo przecież nie o to chodzi, żeby w ubrać pokutne szaty i przez cały dzień medytować.
Jay był studentem prestiżowej uczelni, mógł dostać świetną pracę, ale chciał zostać mnichem. Praktykował w hinduskim aśramie, chciał nauczać tego co wydawało mu się kwintesencją bogatego życia, ale w szerszym wymiarze niż tylko pieniądze. Stan zdrowia nie pozwolił mu iść dalej wybraną ścieżką. Szukał drogi jak pogodzić swoje plany życiowe z nową sytuacją. Znalazł ją i teraz stara się dzielić swoją wiedzą z jak największej liczbie osób.
Nie ma tu znaczenia jakie mamy przekonania religijne, bo ta książka nie jest o tym. Jay pokazuje jak można żyć lepiej w otaczającym świecie, bez nadmiernego konsumpcjonizmu, ale z patrzeniem na drugiego człowieka bez nienawiści, bo on może ma lepiej. Poszukaniem swoich mocnych stron i czerpaniu z tego jak najwięcej. Może masz talent do gry na instrumencie, a może pięknie malujesz, a może jesteś całkiem dobry w czymś zupełnie innym. Wykorzystaj to i czerp z tego korzyści. Nikt nie mówi, że pieniądze są złe. Zacznij medytować dla uciszenia chaotycznych myśli. Uspokój się i wycisz po ciężkim dniu. Nie zamartwiaj się na zapas, bo teraz jest ciężko, ale a nóż za rogiem czeka coś jeszcze lepszego.
Z takim nastawieniem, życzę Wszystkim Czytelnikom Bloga pięknych, spokojnych i słonecznych Świąt Wielkanocnych, bogatych w przemyślenia i ciekawe pomysły.
Marzec już się kończy, ale zawsze lepiej późno niż wcale. W tym miesiącu podobnie jak w lutym nie mamy spektakularnych nowości. Wykorzystujemy zapasy, bulwy i wszystko to co jak najbardziej naturalnie udało się przechować, tak w piwniczkach, jak również w zamrażalniku. W dalszym ciągu gotujemy dużo fasoli i pozostałych strączków, zupy, szczególnie te kremowe z tostowanym pieczywem i oczywiście dla przyjemności robione czasami słodycze, takie jak racuszki z jabłkami czy brownie z suszoną śliwką i orzechami. Swoją drogą szczególnie polecam teraz uzupełnić dietę o pestki i coś co zaczyna wprowadzać wiosnę, czyli kiełki. U nas rzeżucha rozgościła się na dobre.
W marcu najlepiej sprawdzały się u mnie ciepłe, jednogarnkowe zupy i gulasze. Ciekawą propozycją jest warzywny strogonow, o wiele bardziej lekki niż podstawowa wersja z mięsem, a do tego smakuje rewelacyjnie. W naszej wersji nie ma groszku, bo jakoś tak sobie o nim zapomniałam, ale jeżeli lubicie to jak najbardziej można go również dodać.
Do dyspozycji mamy: Marcowe owoce: jabłka, gruszki, suszona dzika róża, suszona aronia, orzech włoski, orzech laskowy, suszona żurawina, suszone jabłka, suszone śliwki i oczywiście wszystkie owoce w przetworach i w zamrażarce
Marcowe warzywa: por, ziemniaki, jarmuż, biała i czerwona kapusta, włoska kapusta, brukselka, fasola, groch w wielu odmianach, burak, marchew, pietruszka, natka pietruszki, szczypiorek, seler, pasternak, brukiew, cebula, czosnek, kukurydza, słonecznik, pestki dyni, kiszonki, zioła w doniczkach
Z tego asortymentu można przygotować: – tartę z owocami i kruszonką – kisiel i budyń z mrożonymi owocami jagodowymi – pieczone jabłka i gruszki z orzechami i miodem – bakaliowe batony z miodem – cwibak – do picia syrop z kwiatów dzikiego bzu z domowej spiżarni – przepis TUTAJ – do picia również sok malinowy i domowe kompoty owocowe – domowy dżem ze spiżarni – chleb pszenno-żytni na zakwasie – przepis TUTAJ – domowe burgery warzywne – przepis TUTAJ – proziaki – przepis TUTAJ – gulasz z warzywami – pierogi ruskie – kapuśniak – zupę ziemniaczaną – grochówkę żołnierską – żurek z jajkiem – na Święta PODSTAWA – zapiekane kanapki – przepis TUTAJ – pizzę z figami i kozim serem – przepis TUTAJ – pasztet warzywny z sosem śliwkowym – przepis TUTAJ – pasty kanapkowe ze strączków – przepis TUTAJ – gołąbki – przepis TUTAJ – bigos – przepis TUTAJ – surówki z kiszonej kapusty, marchewka z jabłkiem, seler z jabłkiem, surówkę colesław, – pieczone warzywa z sosem pomidorowym i sosem czosnkowym – czyli takie frytki warzywne Całkiem tego sporo. W sekcji kulinarnie znajdziecie również inne pomysły na coś smacznego nie tylko na święta.
Teraz zabieramy się za warzywny strogonow: SKŁADNIKI: 2 szklanki pasaty pomidorowej 1 słoiczek cieciorki 5 ogórki kiszonych 30 dag pieczarek 2 czerwone papryki 3 marchewki cebula 4 ząbki czosnku 2 łyżeczki papryki słodkiej sproszkowanej ziele angielskie, listek laurowy, majeranek chili – opcjonalnie sól, pieprz olej rzepakowy szczypiorek
Cebulę i czosnek kroimy w kosteczkę. Trzeba je zeszklić na oleju z zielem angielskim, listkiem laurowym i papryką w proszku. Ja mam taki garnek w którym mogę również smażyć, ale całkiem śmiało można sobie poradzić z dodatkową patelnią. Marchewkę obieramy i kroimy w kosteczkę, dokładamy do garnka, mieszamy i chwilę dusimy. Paprykę kroimy w kosteczkę i dokładamy do garnka i dusimy znowu chwilę. Do tego dokładamy pokrojone pieczarki i dusimy jeszcze przez chwilę. Ogórki kroimy w kosteczkę. Kiedy wszystkie warzywa będą al dente zalewamy je pasatą, dokładamy ogórki kiszone, cieciorkę bez wody, sól, pieprz, majeranek i odrobinkę chili. Dusimy do momentu kiedy zacznie delikatnie bulgotać. Sprawdzamy ostateczny smak. Podjemy ze szczypiorkiem i domowym pieczywem. SMACZNEGO !!!
Spacerując po uliczkach Krakowa warto zawitać pod adres Kraków, Rynek Główny 1. To tutaj znajduje się chyba najnowsze muzeum w Krakowie, nazwane Rynek Podziemny. Wiele ciekawostek pokazane w bardzo przystępny sposób, część tradycyjnie, a część multimedialnie. Całość utrzymana w ciemnej tonacji pozwala sięgnąć do zamierzchłej historii, prezentowane są wciągające informacje i ciekawostki. Polecamy zaglądnąć do zaułku sprzedawczyni jajek :). Można obejrzeć kilka interesujących filmów o Krakowie sprzed wieków i bardzo niedaleką historię miasta. Mamy nadzieję, że nasza krótka relacja wam się spodoba, tym bardziej, że zaczynamy przygodę z filmikami.
Przydatne informacje: muzeum otwarte jest od godz. 10.00, a czas zamknięcia warto sprawdzić na stronie internetowej TUTAJ, Ceny biletów: normalny 24 zł ulgowy 20 zł wtorki wstęp wolny usługa przewodnia 130 zł, warto jednak złożyć się ze znajomymi i posłuchać ciekawych opowieści
Ramen to najpopularniejsza zupa w Japonii, czy Wietnamie, jednak tak naprawdę przywędrowała z Chin. Przygotowywana jest na bazie bulionu z kluskami oraz dodatkami mięsnymi, owocami morza i warzywnymi. Nie ma jednej receptury na ramen. Przez lata kucharze udoskonalali swoje przepisy, wykorzystywane dodatki, dlatego każdy znajdzie coś dla siebie. Zawsze jednak jest to zupa bardzo esencjonalna, gorąca i pełna warzyw pod różnymi postaciami.
W spiżarce miałam trochę składników kuchni azjatyckiej. Chciałam przygotować coś, co będzie zawierało chiński makaron, grzyby shitake i płatki glonów, coś co będzie miało smak zapach morza i Azji. Ramen nadaje się do tego idealnie. Esencjonalna zupa z dostatkiem dodatków i orientalny smak. W mojej wersji jest kombinacja warzyw, tofu i jajka. Smakuje obłędnie, zapraszam do gotowania.
Grzyby shitake moczymy w gorącej wodzie przez pół godziny. Wędzone tofu marynujemy w sosie sojowym i oprószamy ostrą papryką. Czosnek i papryczkę chili kroimy na drobną kosteczkę, imbir ścieramy na tarce. Grzyby shitake kroimy w paseczki. Na rozgrzanej patelni z odrobiną oleju podsmażamy czosnek z chili, na koniec dodając imbir i grzyby. Zalewamy wodą. Od teraz do zakończenia gotowania zupy będzie około 45 minut. Zupa ma delikatnie bulgotać.
Po 30 minutach dodajemy płatki norki pokrojone w prostokąty około 2×5 cm i wodorosty. W ostatnich minutach gotowania dodajemy pastę miso. Jajka gotujemy na półtwardo. Marchewki kroimy w drobne słupki i blanszujemy na oleju. Tofu smażymy na oleju. Makaron gotujemy zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Kapustę pach choi obieramy i myjemy, białą część siekamy na grubsze piórka, zieloną zostawiamy.
W mineczce układamy makaron, tofu, marchew, kawałki pac choi i zalewamy gorącą zupą. Dekorujemy jajkiem, kiełkami i czarnym sezamem. Delikatnie skrapiany sokiem z limonki.
Większość z nas spędza sporo czasu w sieci. Jedni uwielbiają filmy, inni blogi, a jeszcze inni instagram. U mnie jest z każdego po trochę, inspirują mnie różne osoby, przeważnie w kierunku minimalizmu, zero waste, świadomego życia, ale również czerpię pomysły z pięknie wykonanych zdjęć i filmów. Lubię odwiedzać takie miejsca czy czytać książki, które coś wnoszą w moje życie, może to być wiedza, pomysł czy zwyczajnie wywołują uśmiech.
Moje ulubione polskie kanały na Youtube
Ania Gemma – mieszka w Czechach, ta dziewczyna jest kopalnią wiedzy na temat zdrowego bezodpadowego stylu życia. Pokazuje nie tylko jak nie produkować śmieci, ale też jakie wybory są lepsze dla zdrowia, ale teżnie boi się wytykać korporacjom nieetycznych działań, ale co najważniejsze opowiada w bardzo przystępny i sympatyczny sposób. Bardzo polecam do odwiedzenia kanału Ani.
Okiem Kosmetologa– Kacper jest genialny, uczy składów osmetyków, pokazuje co nam szkodzi, a co jest dobre dla skóry. Pokazuje taki ogrom kosmetyków, że każdy znajdzie coś dla siebie przy różnych półkach cenowych, a przede wszystkim po jego filmie mam zawsze dobry humor.
Kasia Gandor – pokazuje ciekawostki naukowe w bardzo przystępny sposób. Bardzo lubię jej filmy, szczególnie z podróży, gdzie można zobaczyć o etycznie hodowanej kawie, serwerach na Islandii i innych totalnie niesamowitych rzeczach np. jak działa kawa na nasz mózg, epidemii COVID-19, koniecznie sprawdźcie.
Karolina Sobańska – pokazuje holistyczne ścieżki do zdrowego i świadomego życia, zabrzmiało trochę patetycznie, ale w swoim pościekacie spotyka się z różnymi specjalistami medycyny naturalnej, dietetykami, lekarzami, naukowcami i pokazuje różne aspekty zdrowia, pozytywnego myślenia, odżywiania i sportu. Trochę szkoda, że Karolina zrezygnowała z piątkowych vlogów, gdzie tematyka była bardziej luźna, nastawiona na podróże, kosmetyki, modę itp., jednak warto wrócić do tych nieco starszych filmów.
Miniwersja – Marcelina mieszka w Niemczech, prowadzi kanał poświęcony minimalizmowi, ale w bardziej rezlistycznej odslonie, gdzie każdy może wybrać taki poziom i takie działania, które są dla niego dobre. W zeszlym roku razem z mężem rozpoczela przygodę z kampervanem. Mam nadzieję, że w tym roku pokaże więcej filmów z ich kamperowego życia.
Leniwa niedziela – Marta ma naprawdę piękny ogród i dzieli się jak wyhodować rośliny tak żeby zachwycały. Jej ogród, dekoracje i piękny dom zachwycają. Wiele cennych informacji i inspiracji do przeniesienia do własnego ogrodu lub na taras.
Moje ulubione zagraniczne kanały na Youtube
Gittemary Johansen– Gittemary mieszka w Kopenhadze, jest totalnie zakręconą dziewczyną pokazującą, że zero waste i świadome kupowanie wcale nie muszą być uciążliwe, jak fajnie można żyć kupując z drugiej ręki, korzystać z dumpster diving ( czyli zbierać pfodukty spożywcze z przymarketowych śmietników) i wcale się tym nie przejmować. Pokazuje wiele dobrych dla środowiska porad w tak zabawny sposób, że chce się być bardziej eko i dobrze się tym bawić
Style Aphoteca – Christina mieszka w Kanadzie, jej kanał jest przede wszystkim o zmniejszonym konsumpcjonizmie, szafie kapsułowej i oszczędzaniu co daje finansową wolność. Bardzo podoba mi się redukowanie zawartości szafy Christiny.
Sarah Terese – Sarah też mieszka w Kanadzie, jest mamą trójki dzieci, minimalistką z totalnie pozytywnym podejściem do życia. Ćwiczy rozciąganie, jogę, zajmuje się domem, robi zakupy, zajmuje się dziećmi, pokazuje jak zdrowo się odżywiać, nosić fajne ciuchy po domu i nie tylko, ale nie przesadzać z nadmiarem niczego.
Ecofriend. lia – Lia jest Niemką, mieszka w Norwegii, jest partnerką, mamą i jest ekstremalną minimalistką. Pokazuje jak z jedną szufladą ubrań można sobie śmiało poradzić. Warto spojrzeć na jej punkt widzenia i wyciągnąć z tego coś fajnego dla siebie.
A Small Wardrobe– Parricia mieszka w Australii, z pochodzenia jest Polką. Pokazuje jak komponować szafę kapsułową, tak żeby przy najmniejszej licznie ubrań mieć fajne i funkcjonalne zestawy. Bardzo ciekawy kanał.
Girl in calico – Kaetlyn mieszka w USA. Żyje w sposób naturalny, celebruje slow living w prozaicznych czynnościach, ma bardzo fajny styl ubierania się ( swoją drogą bardzo zbliżony do tego co ja prywatnie lubię najbardziej). Pokazuje domowe czynności jak pieczenie chleba, robienie ciasteczek, pielęgnowanie ogrodu w niesamowicie piękny sposób. Zauroczyły mnie jej filmy.
Fashion Momblr – Josie mieszka z partnerem w Cotswolds w Wielkiej Brytanii, w zeszłym roku kupili piękny stary dom na wsi. Josie przedstawia jak ubierać się modne ubrania i z klasą w różnych półkach cenowych, ale też prace wykończeniowe domu, działania w ogrodzie, co dobrego można przygotować do jedzenia i generalnie taki dość drogi sposób życia. Czasami takie kanały też lubię odwiedzić.
Trochę się tego nazbierało. Mam nadzieję, że najdziecie tu coś nowego i ciekawego dla siebie. Dodatkowo jeszcze kilka kont na instagramie. Całkowity mieszkasz, od kulinarnych inspiracji, przez ciekawostki z NASA, modę i wanlife.
Dzisiaj zgodnie z obietnicą trochę ciekawostek o pszczołach i miodzie:
PSZCZOŁY
Na świecie jest około 20 tysięcy różnych gatunków pszczół.
Pszczoły wytwarzają miód w ten sam sposób od 150 milionów lat.
Rodzina pszczela składa się w 2/3 z pszczół ulowych (młodych) i w 1/3 z pszczół lotnych.
Pszczoła waży 0,1 g, czyli na 1 kg przypada 10000 pszczół. Wracająca z nektarem jest cięższa o połowę, a z pyłkiem o 1/3 więcej.
Pszczoły porozumiewają się za pomocą tańców i wydawania dźwięków. Taniec pszczoły jest zależny od kąta padania światła słonecznego.
Mózg pszczoły jest owalny i wielkości nasiona sezamu, ale ma niezwykłą zdolność uczenia się i zapamiętywania różnych rzeczy. Na przykład, jest w stanie wykonać skomplikowane obliczenia dotyczące przebytej odległości i wydajności żerowania.
Podczas lotu pszczoła wykonuje 350-435 ruchów skrzydłami na sekundę, czyli 11 400 razy na minutę.
Przeciętny zasięg lotu pszczół wynosi 3 km, a maksymalny może wynieść ponad 10 km.
Przeciętna szybkość pszczoły to tylko 24 kilometry na godzinę.
Pszczoła lotna wylatuje 7-15 razy dziennie. Przerwy między lotami wynoszą ok. 5 min. Czas trwania lotu to ok. 25-45 min. Pszczoła podczas lotu zużywa 2 mg cukru/1 km.
Pszczoła posiada “zegar czasowy”, który mówi jej o jakiej porze dana roślina “mioduje”.
Podczas jednego “kursu” po nektar pszczoła odwiedza 50-100 kwiatów. O tym jak wielką rolę spełniają pszczoły przy zapylaniu roślin może świadczyć fakt, że na zebranie 1 kg miodu odwiedzają prawie 8 500 000 kwiatów akacji, 4 200 000 kwiatów eksparcety lub 20 milionów kwiatów koniczyny.
Żeby napełnić wole miodowe (50-60 mm3) pszczoła odwiedza 15-100 kwiatków. Dla wyprodukowania 1 kg miodu pszczoła musi zebrać ok. 3 kg nektaru (60 000 napełnień wola) i przy średniej długości lotu 800 m musi pokonać trasę 40 000 km (jedno okrążenie kuli ziemskiej).
Zbieraczki nektaru muszą wykonać aż 20 000 lotów aby zebrać 1 litr słodkiego surowca, z którego powstanie 150 g dojrzałego miodu.
Żeby wyprodukować 0,3 kg miodu, pszczoły muszą przelecieć 88 500 km i usiąść na 2 mln kwiatów
Pszczoła robotnica może wyprodukować w swoim życiu miód w ilości 1/12 łyżeczki od herbaty.
Na trzeciej parze odnóży mają koszyczki służące do przenoszenia pyłku. Jeden ładunek pyłku to efekt odwiedzin ok. 100 kwiatów. 20 ładunków wypełnia jedną komórkę plastra.
Pszczoły miodne nie rodzą się z wiedzą, jak produkować miód. Uczą ich tego w ulu starsze pszczoły.
Pszczoły widzą wszystkie kolory z wyjątkiem koloru czerwonego.
W ciągu ich 6-8 tygodni życia, robotnica pszczoła będzie latać na odległość równą 1,5-krotności obwodu Ziemi. Podczas chłodniejszych dni pszczoły pracownicze mogą żyć przez dziewięć miesięcy. Ale latem rzadko żyją dłużej niż sześć tygodni. Dosłownie przepracowują się na śmierć. Niesamowite prawda ?
Jeżeli chcecie się więcej dowiedzieć o pszczołach i pszczelarstwie serdecznie polecam książki Pana Jacka Nowaka “Pszczoły” i “Pszczelarstwo” dostępne w sklepiku Pasieki Barć w Kamiannej KLIK
MIÓD
Miód powinno podawać się na zimno lub do ostudzonej herbaty lub wody drewnianą łyżeczką albo drewnianym nabierakiem. Wysoka temperatura obniża wartość odżywczą miodu – już w 45°C rozkładają się zawarte w nim cenne enzymy. Już w starożytnym Egipcie miód służył pielęgnacji urody. Znane są jego właściwości nawilżające, rozjaśniające i uelastyczniające skórę. Prawidłowo przechowywany miód nie ma terminu ważności. Co ciekawe w egipskich piramidach znaleziono gliniane naczynia z miodem, który miał zachowane wszystkie swoje składniki. W Polsce najstarsze ślady bartnictwa pochodzą sprzed 2 tysięcy lat. Staropolskim napojem alkoholowym jest miód pitny: dwójniak lub trójniak. Pito go na dworach szlacheckich i zamku królewskim na Wawelu. Dzisiaj również można znaleźć je na półkach sklepowych, choć nie są już tak bardzo popularne.
Pszczoły budują okrągłe cylindry. Dopiero po ogrzaniu do 40°C wosk zaczyna być płynnym i przybiera najbardziej energetycznie oszczędną formę sześciokąta. Na jednej ramce może mieścić się aż 6 500 komórek
Litr miodu waży od 1,38 do 1,45 kg. W słoiku 0,9 l mieści się około 1,25 kg miodu.
Miód jest o 25% słodszy niż cukier. 100 g miodu akacjowego zawiera 310 kcalorii, jedna łyżeczka to 18 kalorii.
Miód wykorzystywany był do usuwania skutków choroby popromiennej dzieci z pod Czarnobyla w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Taki ośrodek dział w miejscowości Kamianna niedaleko Krynicy Zdrój.
Warto również wybrać się do Kamiannej na opowiadania Pana Jacka o rodzinie pszczelej i miodach, pomedytowanie w fajnym miejscu i oczywiście na degustację miodów, także tych pitnych jeżeli nie prowadzicie samochodu w tym dniu. Nasza relacja z tego miejsca jest TUTAJ.
Miodowy napój na zdrowie i piękną cerę: Wieczorem w szklance ciepłej wody rozpuszczamy łyżeczkę miodu. Rano dodajemy kilka kropli soku z cytryny. Taki napój rano świetnie nawadnia, ale też zawiera wiele enzymów i witamin.
Przepis na naturalny izotonik: Naturalny i supertani izotonik z miodu ( z miodem leśnym sprawdzi się świetnie również na kaca) wystarczy wieczorem łyżkę miodu wymieszać w pół litra ciepłej ( nie gorącej) wody, dodać szczyptę soli i sok z ćwiartki cytryny. Smaczny, bez barwników i innych udziwnień.
W oczekiwaniu na wiosnę dzisiejszy post będzie o pszczołach i miodzie. Miód chyba każdy lubi, jest superzdrowy i pysznie słodki. Jednak, żeby powstał słoiczek miodu potrzeba pszczół, które do egzystencji muszą mieć przestrzeń niezagrażającą ich życiu. Dlatego staram się wybierać warzywa i owoce, mąkę i kasze z gospodarstw niewykorzystujących opryski zabójcze dla pszczół, ale i też w dłuższej perspektywie dla nas. Czasem warto trochę dopłacić za zdrowszy produkt, ale zaoszczędzić na leczeniu w przyszłości. W naszym domu miód jest zawsze na stole. Dodajemy go do herbaty, jemy na chlebie, a czasami słodzę nim też ciasta te bez pieczenia. Mam nadzieję, że również wy rozsmakujecie się w miodach, a przy okazji w naszych zdjęciach z miodobrania w pasiece, czyli całkiem po prywacie u mojego taty. Swoją drogą to niesamowite jak precyzyjnie zrobiona i zabezpieczona jest każda komórka plastra miodu w środku z zawartością samego dobra.
Najpopularniejsze miody wybierane w Polsce to wielokwiatowy, spadziowy, lipowy i rzepakowy. Są również miody niszowe, mniej znane, ale równie ciekawe ze względu na smak jak również właściwości np. jak z koniczyny, lawendy czy wrzosu. Wszystkie smakują wybornie, a do tego mają nieocenione właściwości dla zdrowia i urody. Każdy znajdzie coś dla siebie, delikatny akacjowy albo wyrazisty w smaku spadziowy.
Pamiętajmy, że miód powinno podawać się na zimno lub do ostudzonej herbaty lub wody drewnianą łyżeczką albo drewnianym nabierakiem. Wysoka temperatura obniża wartość odżywczą miodu. Już w 45°C rozkładają się zawarte w nim cenne enzymyi witaminy.
Warto poznać właściwości i zastosowanie kilku najpopularniejszych miodów wytwarzanych w Polsce, czyli dalej za teorią sezonowości kupujemy się na lokalnym rynku. Jeżeli wybieramy miód od miejscowego pszczelarza można sprawdzić czy ule były ustawione z daleka od pól na których używa się pestycydów i innych toksycznych środków tzw. ochrony roślin i dróg o dużym natężeniu ruchu. Mamy szansę porozmawiać o smaku, zapachu i właściwościach miodów. Pasjonaci wiedzą więcej niż zapisane jest na etykiecie słoiczka na sklepowej półce. Wspieramy małych, lokalnych producentów dobrej żywności. Ale do rzeczy, zaczynamy: Najważniejszymi substancjami w miodzie są enzymy, dzięki czemu działa on antybakteryjnie i przeciwzapalnie. Ponadto zawiera duże ilości mikroelementów: potas, chlor, fosfor, magnez, wapń, żelazo, molibden, mangan i kobalt oraz witamin: A, B1, B2, B6, B12, C, kwas foliowy, pantotenowy i biotynę.
Miód akacjowy – delikatny, lejący, o słomkowej barwie. Nigdy się nie krystalizuje. Można w nim wyczuć kwiat akacji, zawiera około 50 różnych olejków eterycznych. Miód ten poleca się przy zaburzeniach trawiennych, nadkwaśności, zapaleniu żołądka i jelit. Miód akacjowy usprawnia pracę wątroby, wspomaga jej detoksykację. Ma działanie moczopędne i oczyszczające układ moczowy.Zawiera on dużą ilość cukrów prostych, dlatego polecany jest szczególnie przy zwiększonej aktywności naszego mózgu, zmęczeniu fizycznym, psychicznym, a także przy osłabieniu organizmu. Miód akacjowi działa uspokajająco. Jest również świetnym lekarstwem na ból gardła, kaszel i inne dolegliwości górnych dróg oddechowych.
Miód gryczany, ma kolor mocnej herbaty, jest uważany za najciemniejszy ze wszystkich miodów, po skrystalizowaniu tworzy grube i twarde kryształy. Można go rozpoznać po intensywnym zapachu biało-różowych kwiatów gryki. W smaku jest ostry, słodki i lekko piekący. Od wielu lat jest znany ze swojego niezwykłego wpływu na ludzki organizm. Szczególnie cenione jest jego działanie zapobiegające i leczenicze chorób serca i układu krążenia. Miód obniża ciśnienie krwi, hamuje procesy miażdżycowe, a także leczy schorzenia wątroby. Jest niezastąpiony w okresie zwiększonego wysiłku fizycznego, podczas chorób i w niedoborze związków mineralnych. Jest smakołykiem, który działa bakteriobójczo, goi rany i zawiera mnóstwo witamin i mikroelementów.
Miód leśny czyli miód nektarowo-spadziowy, w zależności z jakich kwiatów i roślin był zbierany barwa może się znacznie różnić, zazwyczaj jest bursztynowa, wraz z czasem blednie. Miód ten ma intensywny kolor i aromat charakterystyczny dla lasu. Smak słodki, lekko żywiczy. Charakterystyczna jest dla niego wysoka zawartość enzymów, które są odpowiedzialne za przeciwzapalne właściwości. Dzięki temu wykazuje on działanie antybiotyczne. Polecany w stanach wyczerpania fizycznego i psychicznego, infekcjach górnych dróg oddechowych, pomaga w leczeniu skóry, długotrwałe stosowanie podnosi odporność. Stosowany jest w schorzeniach serca i układu krążenia. Ciekawostką jest fakt, że miód leśny ma zdolność blokowania ołowiu. Zaleca się go też osobom pracującym przy komputerze. Miód ten pomaga zwalczyć zaburzenia trawienia.
Miód lipowy ma zazwyczaj bardzo jasną słomkową barwę, ale występuje również w odcieniu zielonkawym lub nawet oliwkowym. Po krystalizacji staje się kremowy, żółtozłocisty,drobnoziarnisty. Pachnie kwiatami lipy, a w smaku jest delikatnie ostry. Miód lipowy jest niezwykle cenny przez swoją unikatowość, a także niezwykłe właściwości zawartego w nim nektaru z lipy. Miód lipowy, podobnie jak sam napar z kwiatów lipy ma wiele właściwości leczniczych i szczególnie polecany na dolegliwości górnych dróg oddechowych dzięki zawartych w nim w nim olejkom eterycznym, flawonoidom, garbnikom i związkom goryczkowym. Miód lipowy jest uważany za najlepszy środek zwalczający przeziębienie, grypę oraz choroby, podczas których występuje wysoka gorączka. Dzięki wysokiej zawartości olejków eterycznych niszczy drobnoustroje występujące na błonach śluzowych dróg oddechowych. Miód ten działa także przeciwskurczowo, przeciwkaszlowo i wykrztuśnie. Wykazuje działanie antybiotyczne.
Miód koniczynowy, mało znany, ma żółty odcień o intensywności zależnej czy nektar zbierany był na białej czy czerwonej koniczynie, łagodny smak i aromat koniczyny. Szczególnie polecany jest osobom nadmiernie zestresowanym, pobudzonym i nerwowo wyczerpanym. W takich sytuacjach działa wyciszająco i uspokajająco. Świetnie sprawdza się przy różnego rodzaju infekcjach układu oddechowego i sezonowych przeziębieniach – dzięki właściwościom wykrztuśnym pomoże zwalczyć kaszel. Ponadto ma on działanie moczopędne, warto go przyjmować wspomagająco przy dolegliwościach układu moczowego,np.: zapaleniach nerek i pęcherza oraz przy kamicy nerkowej.
Miód mniszkowy, ma jasnożółtą lub pomarańczową, kremową barwę, dość słodki smak z wyczuwalnym aromatem mniszka, czasami uznawany za najsłodszy. Miód ten dość szybko się krystalizuje. Warto na stałe wprowadzić go do codziennej diety, będziemy wtedy o wiele bardziej odporni na zachorowania, a do tego nasze samopoczucie znacznie się poprawi. Ma szerokie zastosowanie przede wszystkim w chorobach związanych z sercem oraz wątrobą, drogami żółciowymi i problemów z żołądkiem (wspomaga trawienie, łagodzi nadkwasotę, działa osłonowo), nerkami, drogami moczowymi i pęcherzem oraz niedokrwistością. Dzięki właściwościom moczopędnym przyspiesza wydalanie toksyn z organizmu i stanowi duże wsparcie w leczeniu kamicy nerkowej. Miód mniszkowy stosowany jest też w dolegliwościach reumatyczne oraz w przypadkach wyczerpania psychofizycznego i ogólnego osłabienia organizmu. Warto wiedzieć, że ten rodzaj miodu znacznie wzmacnia układ odpornościowy oraz przyspiesza gojenie się ran.
Miód nawłociowy, powstaje z kwiatów nawłoci potocznie zwanej mimozą, występującą na terenie Małopolski i Podkarpacia. Oprócz niezwykłych walorów smakowych, odznacza się wieloma właściwościami leczniczymi. W stanie płynnym ma jasnożółtą barwę (od słomkowożółtej, po jasnobursztynową). Dość szybko się krystalizuje, a konsystencja staje się kremowa. W smaku jest on słodki z wyczuwalną jest kwaśnawo-gorzką nutą. Ma bardzo przyjemny zapach kwiatów nawłoci. Miód nawłociowy zawiera flawonoidy dzięki czemu poprawia ukrwienie żył kończyn dolnych i nerek. W jego skład wchodzą także olejki eteryczne, garbniki, kwasy organiczne i substancje śluzowe. Zawiera też substancje bakteriobójcze, witaminy i sporą ilość mikroelementów. Wykorzystywany w leczeniu dróg moczowych, łagodzi objawy kamicy nerkowej. Obecna w nim rutyna uszczelnia naczynia krwionośne, natomiast kwercetyna ma właściwości przeciwzakrzepowe i przeciwzapalne. Z tego powodu miód niezwykle korzystnie wpływa na ciśnienie tętnicze krwi i często je obniża. Polecany jest także w celu wzmocnienia mięśnia sercowego, ponieważ zawiera dużo łatwo przyswajalnych cukrów prostych. Systematycznie przyjmowany wspomaga leczenie stawów. Miód nawłociowy wykazuje właściwości moczopędne i przeciwbakteryjnie. Polecany jest przy nadmiernej fermentacji jelitowej oraz niewielkich krwawieniach układu pokarmowego. Wykazuje również właściwości przeciwkrwotoczne i zapobiega nadmiernej łamliwości naczyń włosowatych. Nawłoć jest rośliną zalecaną jako środek odtruwający, miód więc wspomaga usuwanie szkodliwych produktów przemiany materii. Odznacza się on wysoką aktywnością antybiotyczną. Warto wzmacniać się nim w okresie jesienno-zimowym, kiedy jesteśmy najbardziej narażeni na przeziębienia i inne infekcje. Dzięki właściwościom antyseptycznym, żółciopędnym i wzmacniającym organizm, stosowany jest także w leczeniu infekcji górnych dróg oddechowych i dróg żółciowych. Miód nawłociowy powinny również spożywać osoby narażone na dużą ilość stresu i wyczerpanie fizyczne organizmu. Regularnie stosowany pozytywnie wpływa na wygląd i kondycję skóry.
Miód rzepakowy jest jednym z najbardziej popularnych miodów w Polsce. W postaci płynnej ma słomkową barwę, a po skrystalizowaniu nabiera kremowej konsystencji o biało-kremowej barwie. Jego zapach przypomina oczywiście woń kwiatów rzepaku. Smak łagodny z delikatnie wyczuwalną nutą goryczy. Bogaty w bor, wykorzystywany do budowy tkanki kostnej oraz prawidłowego funkcjonowania śledziony i tarczycy. Występuje w nim żelazo, którego przyswajalność z miodu rzepakowego wynosi 63 procent. szczególnie cennym w leczeniu chorób serca, głównie układu krążenia i naczyń wieńcowych, w tym też wzmacnia pracę mięśnia sercowego nie obciążając przy tym wątroby. Powoduje także rozszerzenie naczyń wieńcowych serca, co zapobiega schorzeniom miażdżycowym. Dodatkowo miód rzepakowy obniża ciśnienie, pomaga w uzupełnieniu niedoboru potasu. Miód ten pomaga również wątrobie w odtruwaniu organizmu ze względu na liczne właściwości detoksykacyjne. Usprawnia pracę pęcherzyka żółciowego Jest przydatny we wspomaganiu leczenia infekcji gardła, nosa i oskrzeli. Łagodzi kaszel i wspiera układ odpornościowy. Miód rzepakowy pomaga w walce ze zgagą, wzdęciami, wrzodami żołądka, a także przyspiesza gojenie się ran wrzodowych. Ponadto wykazuje działanie przyspieszające gojenie ran i chroni przed zakażeniem. Stosuje się go pomocniczo w chorobach zapalnych i infekcyjnych nerek, pęcherza i cewki moczowej. Może łagodzić szkodliwe działanie używek, na przykład alkoholu i papierosów. Zalecany jest w stanach wyczerpania organizmu, stanowi świetną odżywkę regenerującą przy długotrwałej pracy fizycznej i umysłowej, poprawia też myślenie i koncentrację. Miód rzepakowy polecany jest jako składnik maseczki dla gładkiej i miękkiej skóry.
Miód spadziowy ( ze spadzi iglastej lub liściastej). Jeden z najdroższych polskichmiodów, nazywany miodem królewskim. Miód spadziowy iglasty ma łagodniejszy smak niż miód spadziowy z drzew liściastych, charakteryzuje się lekkim posmakiem żywicznym. Ma charakterystyczny kolor – ciemny z zielonkawym lub szarym odcieniem. Charakteryzuje się kwiatowo-leśnym zapachem i wyrazistym smakiem. Zawiera 9 razy więcej biopierwiastków niż miody nektarowe. Jako jedyny zawiera w sobie srebro, cynę, molibden i wanad. W porównaniu z miodami nektarowymi ma dwukrotnie więcej białek, aminokwasów i enzymów, a także występują w nim niewielkie ilości witaminy A, B2, B6, C, PP i K. Jest niezastąpiony w schorzeniach dróg oddechowych, przewodu pokarmowego, w chorobach serca i naczyń, a nawet nerwicy. Działa lekko uspokajająco. Zalecany jest jako odżywka w okresie rekonwalescencji oraz w przypadku anemii i odtruwająco pracy w szkodliwych dla zdrowia warunkach. Miód spadziowy iglasty wykazuje działanie przeciwzapalne, wykrztuśne i łagodzące uporczywy kaszel. Właściwość ta dobrze wpływa na walkę z przeziębieniem, jak i poważniejszymi chorobami, na przykład zapaleniem płuc. Pomaga w stanach niepokoju i bezsenności. Polecany jest też osobom po kuracjach antybiotykowych i sterydowych. Jest stosowany jako naturalny środek przeciwnowotworowy. Miód spadziowy polecany jest także przez stomatologów, ponieważ zapobiega on tworzeniu się kamienia nazębnego. Ciekawostką jest to że miód spadziowy podawany jest górnikom pracującym w kopalniach uranu, ponieważ przeciwdziała skutkom napromieniowania.
Miód wielokwiatowy, najbardziej popularny i najłatwiejszy do pozyskania, nazywany miodem tysiąca kwiatów. Dzieli się na wiosenny, letni i późniejszy. W zależności od terminu zbioru i kwiatów może mieć barwę od jasnobursztynowej do herbacianej. W procesie krystalizacji zmienia nieco kolor na jasno szary lub jasno brązowy. Na wiosnę jest jasny i słodki z delikatnym zapachem kwiatów i łagodny w smaku. Letni jest znacznie ciemniejszy o bardziej wyrazistym smaku i zapachu przypominający wosk. Wiosenny miód korzystnie wpływa na układ krążenia, jest cennym źródłem energii w stanach przemęczenia oraz wyczerpania fizycznego i psychicznego. Zawarta w miodzie łatwo przyswajalna glukoza doskonale odżywia mięsień sercowy, dzięki czemu może zapobiegać chorobie wieńcowej oraz miażdżycy. Miód ten dobrze wpływa także na wątrobę, jej detoksykację i funkcjonowanie woreczka żółciowego. Letni miód wielokwiatowy może natomiast łagodzić katar sienny i alergiczny rodzaj astmy oskrzelowej. W przypadku alergii pyłkowych, żucie plastra z miodem wielokwiatowym pozwala na uodpornienie się na poszczególne alergeny w postaci pyłków. Letnia odmiana miodu jest niezwykle cenna, gdyż występują w niej duże ilości biopierwiastków i naturalnych enzymów, niezastąpionych w okresie jesienno-zimowym. Regularnie stosowany wzmacnia odporność na choroby i wzmaga przemianę materii. Miód ten reguluje ciśnienie tętnicze krwi. Dodatkowo wykazuje wyraźnie pozytywny wpływ na skórę, zwiększa jej gładkość i ogranicza pękanie. Może być wykorzystywany do domowych maseczek i peelingów.
Miód wrzosowy, jeden z najdroższych, ale docenianych przez koneserów. Bardzo esencjonalny z naturalnym zapachem wrzosu. W stanie płynnym jest koloru rubinowo-brunatnego i ma galaretowatą postać. W procesie krystalizacji, jego konsystencja zmienia się na ziarnistą i masłowatą, a kolor lekko wpada w pomarańcz. Ma niezwykły gorzkawy posmak, jednak nie oznacza to, że nie jest słodki. Jego smak jest bardzo przyjemny i delikatny mimo swojej ostrości.Dla mnie genialny smak. Nie zawiera wielu witamin, jednak odznacza się wysoka zawartością enzymów i wolnych aminokwasów. Polecany jest on w czasie przeziębienia, gdyż zwiększa odporność organizmu i chroni przed rozwojem zakażeń. Miód wrzosowy działa moczopędnie i bakteriobójczo, zalecany jest przy chorobach nerek i dróg moczowych. Łagodzi schorzenia reumatyczne, ułatwia trawienie, przyswajanie składników pokarmowych i reguluje pracę jelit. Wywiera korzystny wpływ na organizm przy stanach zapalnych żołądka i jelit, biegunkach. Ze względu na jego właściwości antyseptyczne, po miód wrzosowy warto sięgać w przypadku stanów zapalnych jamy ustnej i gardła. Sprawdza się też jako lek w chorobach oczu i serca. Dzięki zawartej w nim inhubinie wykazuje właściwości hamujące rozprzestrzenianie się wirusów i bakterii w ludzkim organizmie. Za sprawą sporej zawartości proliny może wspomagać leczenie i zapobiegać chorobie Alzheimera. Upiększające i wygładzające właściwości wykorzystywane są w kosmetyce jako dodatek do kremów, maseczek lub znanych już w starożytności kąpieli w mleku i miodzie. Miód wrzosowy jest szczególnie polecany mężczyznom po 40. roku życia w profilaktyce chorób prostaty. Regularnie stosowany wzmacnia odporność organizmu i regenerację po wysiłku.
Trzeba pamiętać, że miód jest dość kaloryczny, 100g to około 310 kalorii, może też uczulać. Na ostatnim zdjęciu najlepsze słodycze jakie można znaleźć w naturze. Jeżeli dotarliście do końca to jest mi bardzo miło. We wtorek zapraszam do zaglądnięcia na nowy post z ciekawostkami o pszczołach i miodzie.