Dzisiaj zapraszamy na spotkanie z w Kopalni Soli w Wieliczce. Trochę p[rzez przypadek wybraliśmy się do tej kopalni. Byliśmy tu co prawda w szkole podstawowej, ale zawsze warto odświeżyć miejsca tka ciekawe. Zaczniemy trochę od liczb: kopalnia soli jest tak ogromna, że można zwiedzać tylko 2% solnego labiryntu, kopania ma 9 poziomów 245 km korytarzy sięgających 327 metrów głębokości spacerujemy przez około 3,5 km w temperaturze 17 stopni Celsjusza do głębokości 135 metrów.
W czasach prehistorycznych sól uzyskiwano odparowując wodę ze słonych źródeł w glinianych naczyniach. W późniejszych epokach sekret warzenia soli przekazywano z pokolenia na pokolenie. Sól służyła jako środek konserwujących mięso i ryby, ale też jako środek płatniczy. W XI i XII wieku solankę pozyskiwano już przez budowę studni. Słoną wodę wydobywano na powierzchnię i odparowywano w żelaznych panwiach aż do uzyskania czystej soli warzonej. Dobrze rozwijał się też cały region wielicki. W XIII wieku kopiąc jedną ze studni solankowych natrafiono przypadkowo na pierwsze bryły soli kamiennej. Znalezisko okazało się przełomowe. Umożliwiło to pozyskiwanie soli metodami górniczymi – pierwszy szyb górniczy wydrążono już w XIII wieku. Kazimierz Wielki z jednej strony zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną, po części dzięki dochodom z wydobycia soli, które stanowiły aż 1/3 dochodu skarbu królewskiego. Dzięki dochodom z soli powstała też Akademia Krakowska, pierwsza uczelnia wyższa w Polsce. Kazimierz w 1368 roku ustanowił statut Żup Krakowskich. Wtedy kopalnia soli w Bochni i w Wieliczce były jednym przedsiębiorstwem. Pod koniec średniowiecza w Wieliczce pracowało ok 350 osób, a roczne wydobycie soli sięgało 8 tysięcy ton. Wieliczka stawała się coraz bardziej sławna. Pierwszym znanym turystą był Mikołaj Kopernik około 1493 roku. Dzisiaj na trasie turystycznej znajdziemy komorę z jego imieniem oraz solną figurę astronoma. XVI – XVIII wieki były czasem dynamicznego rozwoju kopani. Oprócz soli kamiennej w dalszym ciągu warzono sól na powierzchni. Problemy zaczęły się kiedy w okolicach Krakowa wystąpił deficyt drewna na opał. Brak drewna utrudniał też pracę górnikom, ponieważ mogli wznosić drewnianych zabezpieczeń podziemnych wyrobisk. Ostatecznie w 1727 roku zrezygnowano z warzenia soli. W tych czasach też każdy podróżnik chciał zwiedzić kopalnię, jednak musiał uzyskać osobiste królewskie zezwolenie.
W okresie rozbiorów Polski kontrolę nad Wieliczką przejęła monarchia Habsburgów. Kopalnia w dalszym ciągu się rozwijała. Nowi właściciele nie szczędzili pieniędzy na zabezpieczenia, przykładali też duż wagę do stanu technicznego sprzętu i wyposażenia. Planowano długoterminowo. Rozpoczęto wydobycie za pomocą prochu strzelniczego, zbudowano podziemną linię kolejową, przyzakładową elektryfikację, a także powrócono do produkcji soli ważonej w nowoczesnym zakładzie warzelniczym. Wielicka kopalnia była wtedy największym zakładem produkcyjnym w Galicji, a także jednym z największych przedsiębiorstw w całym imperium. Już w tym czasie turystyka stała się jednym z ważniejszych dochodów przedsiębiorstwa. Część trasy można było zwiedzać kolejką konną, organizowano pokazy jak np. zjazd górników na linie, przejażdżki po słonym jeziorze aż do fatalnego wypadku rozweselonych żołnierzy austriackich. Zwiedzającymi zazwyczaj byli bogaci kupcy, członkowie rodów arystokratycznych i królewskich. Po I wojnie światowej kopania stała się własnością Skarbu Państwa i przeszła pod polski zarząd. Symbolicznie zmieniono nazwy szybów i wyrobisk. W szczytowych momentach wydobywano 203 tysiące ton soli rocznie. Po II wojnie światowej w latach 40-tych i 50-tych nastąpił wzrost produkcji bez względu na cenę, bez dbania o zabezpieczenia górników i kopalni. W 1964 roku całkowicie zakończono wydobyciu soli kamiennej w Wieliczce. W 1978 roku kopalnia została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. W 1996 roku zapadła decyzja o zaprzestaniu produkcji soli. Nie oznacza to, że nie pracują tu górnicy. Codziennie kilkuset z nich dba o bezpieczeństwo i przetrwanie w jak najlepszym stanie kopalni.
Kopalnię soli w Wieliczce odwiedzają turyści z całego świata, królowie, książęta, przywódcy państw, artyści, naukowcy i przemierzają chodniki zdumiewając się pięknem i surowością jednego z cudów świata. Solne korytarze odwiedza blisko 2 miliony osób rocznie.
Koszty wycieczki: Bilet wstępu do Kopalni Soli Wieliczka i Muzeum Żup Krakowskich: normalny 87,00 zł, ulgowy 69,00 zł, senior 77,00 zł Bilet na tężnię solankową normalny 9,00 zł, ulgowy 6,00 zł, kupiony na ten sam dzień co bilet do kopalni 6,00 zł
Patrząc na znanych i cenionych youtuberów czasem można odnieść wrażenie, że tacy ludzie są jak gwiazdy filmowe pewni swojego sukcesu i stroniący od zwykłych ludzi. W przypadku duetu Podróżovanie zupełnie nie ma nic z rzeczywistością. Pierwsze wrażenie było takie, że są szczuplejsi niż na filmikach, więc jest szansa że my też w rzeczywistości wyglądamy lepiej :). Łukasz i Kasia okazali się przemiłymi ludźmi, którzy nie tylko dzielą się swoją historią, ale też chętnie odpowiadają na nurtujące pytania osób które przyszły na spotkanie. Kolejnym elementem i też pokazaniem swojej prywatności realnym ludziom był pokaz campervana, który jest domem naszej pary. Każdy mógł wejść do busa, sprawdzić jak czuje się w tak malutkiej przestrzeni. Sama oglądając filmy myślałam, że jest tam więcej miejsca na szerokość.
Historia Podróżovanie zaczęła się podobnie jak wielu ludzi, którym w życiu brakowało czegoś świeżego, pieniądze i gromadzony majątek nie cieszyły, przestały być sensem życia. Trzeba było sporo odwagi, żeby rzucić wygodne życie i ruszyć w świat wybudowanym przez siebie campervanem. Ale patrząc właśnie na Kasię i Łukasza widać, że marzenia się spełniają, trzeba tylko ruszyć z miejsca. Wiele osób zastanawia się nad vanlifem, niektórzy już budują swoje campervany i pomoc osób, dla których vanlife stał się stylem życia na fooltime. Kto wie jaki jest nasz kolejny etap w życiu, bo przecież podróże małe i duże to to co uwielbiamy.
Biecz to takie małe, kameralne miasteczko, gdzie można poczuć taki sympatyczny klimat historii. Bylismy tu jakiś czas temu w zimie. Miasteczko nas zauroczyło. Musieliśmy tu wrócić na spokojnie i zagłębić się w historię oraz pospacerować między przepięknymi starymi budynkami i budowlami. Miasteczko otoczone jest murami obronnymi, na rynku stoi posąg kata, a tuż obok fary spoczywają mury barbakanu. Miasto otrzymało prawa miejskie od Bolesława Wstydliwego w 1257 roku podobnie jak Kraków. Na Bieczu spoczywała ważna funkcja obrony terenów na południowych stronach państwa polskiego na szlaku przebiegającym z Węgier na Ruś. Jednak oprócz obronności, stanowiło ważny ośrodek gospodarczy i handlowy. Biecz był wtedy jednym z największych miast w Polsce, w którym znajdowało się ponad 30 rodzajów rzemiosł, a wśród nich najintensywniej rozwijało się sukiennictwo i płóciennictwo oraz handel winem. Miasto stanowiło własność królewską. W czasie pobytów królowie sprawowali tutaj władzę, odbywali spotkania i narady polityczne, nadawali miastu liczne przywileje, podpisywali dokumenty mające duże znaczenie dla życia regionu i Królestwa. W Bieczu istniały trzy zamki w których często przebywali książęta i królowie szczególnie z dynastii Piastów i Jagiellonów. Wraz z rozwojem gospodarczym miasta rozwijała się też kultura i nauka. Już w drugiej połowie XIV wieku istniała tu szkoła. Wywodzi się stąd kilka wybitnych osobowości jak Marcin Kromer urodzony w bieczu historyk, geograf, dyplomata, biskup warmiński i kronikarz królów, Wacław Potocki największy poeta polski XVII w, a dodatkowo pełnił w Bieczu urząd podstarościego i sędziego grodzkiego. Okres świetności Biecza przypada na wieki XIV -XVII. Mieściła się tutaj siedziba Wyższego Sądu Prawa Niemieckiego oraz sądownictwo grodzkie i ziemskie. W 1616 roku Biecz otrzymał „prawo miecza”, czyli prawo do skazywania i wykonywania egzekucji, jak też posiadania własnego urzędu kata. W całej okolicy chwytano rozbójników, którzy napadali na kupców jadących szlakami handlowymi. Pojmanych opryszków osadzano w „turmie”, gdzie byli poddawani różnego rodzaju torturom. Na skutek częstych wyroków kary śmierci beiccy kaci zdobywali doskonałą praktykę i byli wypożyczani do innych miast za opłatą.
W drugiej połowie XVII wieku miasto zaczęło tracić na znaczeniu w wyniku zaraz, zmiany dróg handlowych oraz ogólnej sytuacji państwa polskiego. W wyniku pierwszego rozbioru Polski Biecz trafił pod zabór austriacki. Władze zaborcze zlikwidowały sądy oraz powiat biecki. W XVIII wieku miasto stało się własnością prywatną i utraciło status królewski. Biecz pełen jest starych zabytków nadających mu klimat. Do tych najznakomitszych należą Ratusz – najwyższa, pierwotnie gotycka budowla w Bieczu. Na wieżę ratuszową prowadzą drewniane schody, którymi można wejść na platformę widokową z której rozpościera się panorama na dolinę Ropy, Beskid Niski oraz Pogórze Karpackie. W piwnicach ratuszowych znajdują się lochy czyli turma, do których wtrącano skazańców. Kolegiata Bożego Ciała to okazały zabytek późnogotycki. Na wyposażenie wnętrza złożyły się trzy epoki: gotyk, renesans i barok. Do najcenniejszych elementów wyposażenia należą: renesansowe stalle oraz pomniki, obraz „Zdjęcie z krzyża” w ołtarzu głównym namalowany przez artystów z kręgu Michała Anioła, przedstawienia wykonane przez Stanisława Stwosza syna Wita Stwosza, polichromia prezbiterium zaprojektowana i wykonana przez Włodzimierza Tetmajera przy współudziale bieczanina Apolinarego Kotowicza ucznia Matejki. Do rzadkich zabytków należy też pulpit muzyczny z 1633 roku. Obok kościoła znajdują się średniowieczne mury miejskie, które są pozostałością po średniowiecznych murach obronnych otaczających gród na wzgórzu. Z czasem popadły w ruinę, a obecnie wzdłuż nich możemy przejść się alejką spacerową. Przechodząc na drugą stronę ulicy docieramy do ciekawej kamienicy z renesansową attyką to tak zwana „Stara Apteka”. W niej mieściła się najstarsza apteka na podkarpaciu. Obecnie znajduje się w niej muzeum, a w nim ekspozycja aptekarska oraz ekspozycje dawnej muzyki i rzemiosła. Oddziały muzeum stanowią również: Kromerówka w której znajdziemy ekspozycje poświęcone Marcinowi Kromerowi i Wacławowi Potockiemu, dalej baszta kowalska z galerią malarstwa. Za murami miejskimi znajdziemy Kościół Franciszkanów z XVII wieku, który należy do pierwszych klasztorów reformackich powstałych na ziemiach polskich. To zamknięta całość ze świątynią p.w. Św. Anny, klasztor oraz dziedziniec. Kościół jest w stylu barokowym o prostym jednolitym wystroju wnętrza. Po bokach ołtarza głównego znajdują się witraże wykonane wg projektu Stefana Matejki bratanka Jana Matejki. W podziemiach został pochowany poeta Wacław Potocki. Klasztor jest też właścicielem cennego księgozbioru, którego początki sięgają 1625 roku. Na wschodnim cyplu miasta stoi budynek ufundowany w 1395 roku przez Królową Jadwigę, która wiele razy przebywała w Bieczu. Był tam zlokalizowany Szpital Św. Ducha, który został hojnie wyposażony. Jest to najstarszy budynek szpitalny w Polsce. Obok szpitala znajduje się Gród Starościński, budynek który pierwotnie był siedzibą wójta Biecza. Został wzniesiony na początku w XVI wieku, a w XVII wieku przemieniony na zamek przeznaczony na siedzibę starosty oraz sądu. Urzędował w nim Wacław Potocki, a obecnie jest w nim szkoła. Przy Rynku niedaleko Muzeum Ziemi Bieckiej stoi Kamienica Chodorów, jedna z ciekawszych kamienic mieszczańskich, z zabytkową sienią zajezdną. Według podań jest to kamienica należąca do Zbója Becza – legendarnego założyciela miasta.
Będąc w Bieczu koniecznie zaglądnijcie do Binarowej. Znajdziecie tam przepiękny, drewniany kościółek wzniesiony około 1500 roku. Wnętrze pokryte jest malowidłami, na początku myślałam, że na płótnach, ale jednak na drewnianych deskach. Dekoracja sufitu w nawie i prezbiterium pochodzi z XVI wieku i została wykonana za pomocą specjalnych szablonów zwanych patronami. Polichromia nawy, kaplicy Aniołów Stróżów, ścian prezbiterium i zakrystii pochodzi z XVII wieku. Unikatową wartość mają utrwalone w malowidłach widoki XVII wiecznego Biecza. Znajdziemy tu też anioła z wąsami. Cennymi elementami wyposażenia jest krucyfiks z 1525 roku, rzeźby Matki Boskiej z ok. 1380 roku i czterech świętych dziewic z około 1410 roku. W lewym bocznym ołtarzu znajdziemy obraz Binarowskiej Madonny ofiarowany około 1665 roku przez Jana Kazimierza za pomoc w fortyfikowaniu Biecza. Ołtarz główny pochodzi z początku XVII wieku, to rzeźba Matki Boskiej z Dzieciątkiem z XV w.. Warto też zwrócić uwagę na belkę tęczową, ławki, konfesjonały czy ambonę, a nawet okucia drzwiowe z czasów powstania świątyni. Generalnie patrzcie na wszystko co piękne i zabytkowe. Kościółek ten jest wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO i chyba już wiecie dlaczego.
Ciekawostki o Bieczu:
Biecz to miasteczko w Małopolsce, położone 50 km od Tarnowa i 55 km od Nowego Sącza.
Biecz otrzymał prawa miejskie w 1276 roku, w tym samym co Kraków.
Biecz miał trzy zamki. Były to terenowe rezydencje królów i książąt Polski. Biecz był miastem częstych pobytów książąt i królów szczególnie z dynastii piastowskiej i jagiellońskiej m.in. Bolesław Wstydliwy i księżna Kinga, Leszek Czarny, Władysław Łokietek, Kazimierz Wielki, Królowa Jadwiga i Władysław Jagiełło, Władysław Warneńczyk, Kazimierz Jagiellończyk, Albrecht Habsburg, Jan Kazimierz, Królowa Polski i Węgier Elżbieta, Jan Kazimierz.
Król Władysław Łokietek zastanawiał się nad zmianą stolicy Polski do Biecza. Król ten przebywał tutaj z całym dworem od września 1311 r. do kwietnia 1312r w trakcie buntu wójta Alberta w Krakowie.
Zaręczyny Władysława Jagiełły z Anną Cylejską wnuczką Kazimierza Wielkiego odbyły się na zamku w Bieczu.
W 1228 roku na zamku w Bieczu został podpisany dokument potwierdzający ustną umowę księcia Konrada Mazowieckiego dotyczącą sprowadzenia Rycerzy Zakonu Najświętszej Marii Panny popularnie nazywanych Krzyżakami do Polski.
Biecz był jednym z największych miast Małopolski. W XVI wieku Biecz był czwartym pod względem wielkości miastem w Małopolsce. Otoczony był Murami obronnymi i kilkunastoma basztami oraz posiadał barbakan.
Biecz ma największy rynek z miast Małopolski w stosunku do reszty miasta ( rynek zajmuje ok.1/3 miasta). Świadczy to o handlowym charakterze miasta. Biecz był ważnym ośrodkiem handlowym, prowadził ożywiony handel winem węgierskim, a jego rola pod tym względem większa niż Krakowa. Biecz był znany również z produkcji sukna.
Biecz posiadał najstarszą aptekę na Podkarpaciu. Apteka Marcina Bariana Rokickiego została założona w XVI wieku i nosiła nazwę „Pod głową niedźwiedzia”. Obecnie mieści się tam Muzeum Ziemi Bieckiej.
W Bieczu znajduje się budynek Szpitala św. Ducha, uważany za najstarszy szpital w Polsce. Ufundowany został przez Królową Jadwigę w 1395 roku. Jego wyposażenie było jednym z najbogatszych w kraju.
Biecz posiadał własną monetę, była to szklana moneta pańszczyźniana w formie placów ze znakami pieczętnymi.
W skarbcu kościoła Bożego Ciała przechowywany jest feretron z obrazem Madonny Obozowej, przywieziony przez żołnierzy Jana III Sobieskiego, uczestników bitwy pod Wiedniem.
W czasach świetności w Bieczu istniało aż 7 kościołów.
W Bieczu istniała „Szkoła Katów”. Biecz posiadał „prawo miecza” czyli prawo skazywania i wykonywania wyroków śmierci i również prawo do posiadania własnego urzędu kata. W Bieczu można było ukończyć coś w rodzaju praktyk przed pełnieniem funkcji kata, ponieważ w okolicy Biecza rozbójników, którzy napadali na kupców jadących szlakami handlowymi na Węgry lub do Polski łupili i grabili przewożone cenne towary. Pojmanych przestępców tracono od razu przez ścięcie lub powieszenie. Nic dziwnego, że na skutek częstych wyroków kary śmierci kaci bieccy zdobywali dobrą praktykę i jako fachowcy wypożyczani byli do innych miast za opłatą. Wykonywali wyroki w Tuchowie, Tarnowie, Rzeszowie, Jaśle, Pilźnie czy Krośnie.
Marcin Kromer pochodzi z Biecza. To absolwent Akademii Krakowskiej i uniwersytetów w Padwie i Bolonii, gdzie zdobył tytuł doktora, biskup warmiński, sekretarz trzech królów Polski, geograf, historyk, dyplomata, muzykolog. Wsławił się napisaniem „Geografii i historii Polski”. Pomimo swojej sławy utrzymywał częste kontakty z rodzinnym miastem.
Powiedzenie „rozpuszczony jak dziadowski bicz” wzięło się również z miasta Biecza pierwotnie brzmiało „rozpuszczony jak dziad biecki”. Chodziło o to, że w XV_VI wieku miasto było bardzo zamożne i nawet „dziady uliczne” nie zadawali się byle jaką jałmużną. Bochenek chleba albo parę groszy taki dziad wyrzucał na ziemię. Trzeba było ofiarować drogie trzewiki, drogocenne tkaniny lub złotą monetę to wtedy przyjął. ( Ale łaska z ich strony).
W Miejscowości Binarowa znajduje się zabytkowy drewniany kościółek z XVI wieku wpisany na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Swoją drogą wnętrze jest przepiękne.
Koszty wyjazdu:
Muzeum Dom z Basztą: bilet normalny 10,00 zł, ulgowy 6,00 zł Kromerówka: bilet normalny 6,00 zł, ulgowy 4,00 zł Turma: bezpłatnie Baszta Kowalska: bilet normalny 6,00, ulgowy 4,00 zł Bilet zbiorczy: normalny 20,00 zł, ulgowy 14,00 zł Kościół Bożego Ciała: bilet normalny: 10,00 zł, ulgowy 6,00 zł, 30 minut przed nabożeństwem bezpłatnie
Każdy ma takie miejsce gdzie wakacyjny wypoczynek jest najbardziej wymarzony, ale też gdzie można poczuć, że wypoczywamy tak fizycznie jak też psychicznie. Dla nas takim miejscem jest Egipt. Ciepłe morze, plaża, mili ludzie i fajne hotele do wyboru. W tym roku wybraliśmy hotel Lazuli. Szybka decyzja i już na drugi dzień wieczorem byliśmy w Marsa Alam. W dzisiejszym poście postaram się przybliżyć wam trochę informacji, takich bardziej praktycznych, które mogą wesprzeć waszą decyzję o wyborze, albo wrę odwrotnie, wakacji w Egipcie. Nasz hotel: Lazuli to hotel pięciogwiazdkowy, przygotowany bardziej dla dorosłych przez co plac zabaw i zjeżdżalnie zlokalizowane były z drugiej strony hotelu, dzięki czemu na głównym basenie nie było słychać bawiących się dzieci. Hotel z jednej strony przestronny, dający poczucie komfortu, ale jak znajdziecie sobie skróty to wszędzie jest bliziutko. Hotel został wybudowany w 2021 roku, dzięki czemu wszystko jest tutaj nowe. Na plaży jak i na basenie jest przestronnie, każdy ma do swojej dypozycji parasol z leżakami. Plaża jest piaszczysta z łagodnym zejściem do morza. bardzo długi odcinek jest płytki. Z pomostu można zejść do snurklowania lub pływania w głębszym miejscu. Rafa natomiast dobrze się tu nie ma. Mimo próśb ludzie deptają korale łamiąc je, a odrastanie to proces długotrwały, około 1 mm na rok.Jest ładna w niektórych miejscach, szczególnie na końcu pomostu, ale ze względu na wysokie fale nie można było tu podpływać. Oferty skierowane są do Francuzów, Włochów, Niemców, Węgrów i Polaków, przez co nie ma tu Rosjan. Oceńcie sami czy dobrze. Ogród wypielęgnowany jest w najdrobniejszym szczególe. Jedzenie jest tutaj smaczne i urozmaicone, codziennie są inne dania do wyboru, świeże owoce, ciasta. Trzeba jednak wiedzieć, że w Egipcie nie podaje się wieprzowiny, więc kotlety i czy karkówka jest raczej nieosiągalna. Obsługa jest bardzo sympatyczna, uśmiechnięta i wszyscy są chętni do pomocy począwszy od kelnerów, panów pokojowych, a na ogrodnikach kończąc. Animatorzy też są sympatyczni i zachęcają do różnych aktywności których jest tutaj sporo jak np. zumba, streching, nauka tańców, siatkówka, aquqim i inne. Można tu pojeździć na wielbłądzie, ale nie wiem jak się do tego odnieść, może ktoś wie czy nie jest to dla wielbłąda bolesne lub zniekształcające jego kręgosłup.
PRZYDATNE INFORMACJE DLA OSÓB PRZYJEŻDŻAJĄCYCH
Na lotnisku musicie kupić wizę, która ważna jest 30 dni, kosztuje 25 dolarów. Przylatując na Półwysep Synaj czyli do Taby i Sharm el Sheikhu jesteście zwolnieni z tego obowiązku. Kupujcie w oficjalnym okienku, w dodatkowych biurach wizy sprzedawane są kilka dolarów drożej.
Zabierzcie ze sobą długopis, na lotnisku trzeba szybko wypełnić karteczkę z informacją wszego pobytu dla służb granicznych.
Biura podróży liczą wasze wakacje od dnia wylotu do dnia przylotu, czyli w większości przypadków wakacje na miejscu są o dwa dni krótsze. Np oferta 8 dniowa na miejscu wynosi 6 dni.
Trzeba wziąć pod uwagę, że hotel pięcio lub czterogwiazdkowy w Egipcie to nie to samo co w Europie, ale w dalszym ciągu to wysoki standard. Warto czytać opinie, ale też podchodzić do nich z dystansem. Niektórzy chcą wyłudzić zwrot kosztów wakacji.
Sprawdzajcie w ofertach czy plaża jest w pobliżu hotelu. Są hotele, z których naprawdę długo trzeba jechać hotelowym busikiem lub co gorsza płatnym na plażę.
Przyjęty jest tutaj zwyczaj dawania napiwków. Wypada dać napiwek kierowcy, który was wiezie do hotelu lub na wycieczkę, pokojowemu, kelnerowi który przynosi wam coś na plaży lub do stolika. Oczywiście nie ma takiego obowiązku, ale jest to takie docenienie czyjejś pracy, zazwyczaj jest to dolar lub dwa.
Dokładnie czytajcie oferty, bo jedna All Inclusive wcale nie musi być taka sama jak inna. To co nie jest zapisane w ofercie, raczej nie znajdzie się na miejscu. My o mało nie kupiliśmy wakacji bez bagażu nadawanego.
Zemsta faraona występuje niezwykle rzadko. Najczęściej problemy spowodowane są przejedzeniem i namieszaniem posiłków i różnych kolorowych napojów. Nam polecano trochę umiaru i probiotyki tak na tydzień przed wyjazdem jak również w trakcie, a jeżeli ich nie macie to kubeczek jogurtu naturalnego do śniadania.
Smarujcie się wysokimi filtrami słonecznymi. Przyjemny wiatr od morza sprawia, że nie czujecie rzeczywistej temperatury, ale słońce i tak zrobi swoje.
Nie wolno pić wody z kranu. To już krótka droga do Zemsty Faraona, czyli zmiany flory bakteryjnej w naszym przewodzie pokarmowym.
Leki takie jak węgiel czy Nifuroksazyd warto kupić w Polsce. Nifuroksazyd i Antinal to ten sam preparat. W hotelowej aptece może kosztować nawet ponad 10 dolarów, a w polskiej aptece 5 zł.
Fajnie jest zabrać ze sobą termos na wodę. Uzupełniacie zimnym napojem przy barze i nie musicie co chwilę chodzić po nowy napój. Tak samo macie zimny napój na wycieczce.
Nie zapomnijcie zabrać ze sobą butów do pływania. Na dnie Morza Czerwonego tak jak i na plaży są martwe części koralowców i muszli, na których bardzo łatwo się skaleczyć lub nawet przeciąć sobie stopę. Lepiej takich kłopotów uniknąć.
Zachęcam do kupowania kosmetyków słonecznych nie szkodzących rafom koralowym. Ja znalazłam takie w Rossmanie – Sun Ozon Kids. Kacper z kanału Okiem Kosmetologa rekomenduje pod względem bezpiecznego składu dla dzieci.
Jeżeli wybieracie się na kłady na safari koniecznie zabierzcie koszulę i spodnie z długimi rękawami i nogawkami. Piasek niesiony wiatrem potrafi bardzo dotkliwie wcinać się w skórę.
Nie polecam korzystanie z usług z wielbłądami lub końmi w miejscach takich jak pod piramidami, tam te zwierzęta są wykorzystywane maksymalnie do granic możliwości.
Z Egiptu nie wolno wywozić kawałków rafy koralowej, muszli czy skór egzotycznych zwierząt. Na lotnisku za coś takiego można dostać wysoką grzywnę albo nawet karę więzienia.
Do Egiptu nie wolno wwozić dronów. Trzeba na to specjalne pozwolenie z Ministerstwa Obrony. Za nielegalne wwiezienie i używanie dronów można dostać karę wiezienia nawet na rok lub bardzo dotkliwą karę pieniężną.
Zakupy starajcie się robić poza hotelem. W hotelowym sklepie potrafi być nawet pięć razy drożej niż na bazarku.
Co warto przywieźć z Egiptu: kawę z kardamonem, hibiskus, shishę, przyprawy, daktyle, słodycze z pistacjami i migdałami, perfumy są specyficzne ( ja ich nie lubię, ale widziałam, że sporo pań je kupuje), rękawicę do hammamu, szale z egipskiej bawełny. Na lotnisku w sklepikach ceny były bardzo spoko.
Pamiętajcie, że sprzedawcy wyznają zasadę towar macany należy do macanta. Jeżeli coś weźmiecie do ręki i tego nie kupicie, to raczej sprzedawca będzie was gonił, bo to już praktycznie wasze.
Na wycieczkach uważajcie na portfel, komórkę. Podobnie jak w większości miejsc turystycznych roi się od kieszonkowców.
W okolicy największych atrakcji turystycznych są dzieci które mogą wam zrobić zdjęcie, pod żadnym pozorem nie dawajcie im komórki lub aparatu. W najlepszym wypadku zażądają całkiem niemałej kwoty za zrobienie zdjęcia, a z droższym aparatem wam uciekną. Zaręczam, te dzieci biegają bardzo szybko. Podobnie jak kolesie z wielbłądami, jak nie zapłacicie to wielbłąd się nie położy.
Najpierw ustalacie lub negocjujecie cenę przejazdu taksówką, a dopiero później jedziecie.Taksówkarze potrafią też jeździć dwa razy tą samą trasę lub podwyższyć cenę nawet kilka razy.