Większość z nas spędza sporo czasu w sieci. Jedni uwielbiają filmy, inni blogi, a jeszcze inni instagram. U mnie jest z każdego po trochę, inspirują mnie różne osoby, przeważnie w kierunku minimalizmu, zero waste, świadomego życia, ale również czerpię pomysły z pięknie wykonanych zdjęć i filmów. Lubię odwiedzać takie miejsca czy czytać książki, które coś wnoszą w moje życie, może to być wiedza, pomysł czy zwyczajnie wywołują uśmiech.
Moje ulubione polskie kanały na Youtube
Ania Gemma – mieszka w Czechach, ta dziewczyna jest kopalnią wiedzy na temat zdrowego bezodpadowego stylu życia. Pokazuje nie tylko jak nie produkować śmieci, ale też jakie wybory są lepsze dla zdrowia, ale teżnie boi się wytykać korporacjom nieetycznych działań, ale co najważniejsze opowiada w bardzo przystępny i sympatyczny sposób. Bardzo polecam do odwiedzenia kanału Ani.
Okiem Kosmetologa– Kacper jest genialny, uczy składów osmetyków, pokazuje co nam szkodzi, a co jest dobre dla skóry. Pokazuje taki ogrom kosmetyków, że każdy znajdzie coś dla siebie przy różnych półkach cenowych, a przede wszystkim po jego filmie mam zawsze dobry humor.
Kasia Gandor – pokazuje ciekawostki naukowe w bardzo przystępny sposób. Bardzo lubię jej filmy, szczególnie z podróży, gdzie można zobaczyć o etycznie hodowanej kawie, serwerach na Islandii i innych totalnie niesamowitych rzeczach np. jak działa kawa na nasz mózg, epidemii COVID-19, koniecznie sprawdźcie.
Karolina Sobańska – pokazuje holistyczne ścieżki do zdrowego i świadomego życia, zabrzmiało trochę patetycznie, ale w swoim pościekacie spotyka się z różnymi specjalistami medycyny naturalnej, dietetykami, lekarzami, naukowcami i pokazuje różne aspekty zdrowia, pozytywnego myślenia, odżywiania i sportu. Trochę szkoda, że Karolina zrezygnowała z piątkowych vlogów, gdzie tematyka była bardziej luźna, nastawiona na podróże, kosmetyki, modę itp., jednak warto wrócić do tych nieco starszych filmów.
Miniwersja – Marcelina mieszka w Niemczech, prowadzi kanał poświęcony minimalizmowi, ale w bardziej rezlistycznej odslonie, gdzie każdy może wybrać taki poziom i takie działania, które są dla niego dobre. W zeszlym roku razem z mężem rozpoczela przygodę z kampervanem. Mam nadzieję, że w tym roku pokaże więcej filmów z ich kamperowego życia.
Leniwa niedziela – Marta ma naprawdę piękny ogród i dzieli się jak wyhodować rośliny tak żeby zachwycały. Jej ogród, dekoracje i piękny dom zachwycają. Wiele cennych informacji i inspiracji do przeniesienia do własnego ogrodu lub na taras.
Moje ulubione zagraniczne kanały na Youtube
Gittemary Johansen– Gittemary mieszka w Kopenhadze, jest totalnie zakręconą dziewczyną pokazującą, że zero waste i świadome kupowanie wcale nie muszą być uciążliwe, jak fajnie można żyć kupując z drugiej ręki, korzystać z dumpster diving ( czyli zbierać pfodukty spożywcze z przymarketowych śmietników) i wcale się tym nie przejmować. Pokazuje wiele dobrych dla środowiska porad w tak zabawny sposób, że chce się być bardziej eko i dobrze się tym bawić
Style Aphoteca – Christina mieszka w Kanadzie, jej kanał jest przede wszystkim o zmniejszonym konsumpcjonizmie, szafie kapsułowej i oszczędzaniu co daje finansową wolność. Bardzo podoba mi się redukowanie zawartości szafy Christiny.
Sarah Terese – Sarah też mieszka w Kanadzie, jest mamą trójki dzieci, minimalistką z totalnie pozytywnym podejściem do życia. Ćwiczy rozciąganie, jogę, zajmuje się domem, robi zakupy, zajmuje się dziećmi, pokazuje jak zdrowo się odżywiać, nosić fajne ciuchy po domu i nie tylko, ale nie przesadzać z nadmiarem niczego.
Ecofriend. lia – Lia jest Niemką, mieszka w Norwegii, jest partnerką, mamą i jest ekstremalną minimalistką. Pokazuje jak z jedną szufladą ubrań można sobie śmiało poradzić. Warto spojrzeć na jej punkt widzenia i wyciągnąć z tego coś fajnego dla siebie.
A Small Wardrobe– Parricia mieszka w Australii, z pochodzenia jest Polką. Pokazuje jak komponować szafę kapsułową, tak żeby przy najmniejszej licznie ubrań mieć fajne i funkcjonalne zestawy. Bardzo ciekawy kanał.
Girl in calico – Kaetlyn mieszka w USA. Żyje w sposób naturalny, celebruje slow living w prozaicznych czynnościach, ma bardzo fajny styl ubierania się ( swoją drogą bardzo zbliżony do tego co ja prywatnie lubię najbardziej). Pokazuje domowe czynności jak pieczenie chleba, robienie ciasteczek, pielęgnowanie ogrodu w niesamowicie piękny sposób. Zauroczyły mnie jej filmy.
Fashion Momblr – Josie mieszka z partnerem w Cotswolds w Wielkiej Brytanii, w zeszłym roku kupili piękny stary dom na wsi. Josie przedstawia jak ubierać się modne ubrania i z klasą w różnych półkach cenowych, ale też prace wykończeniowe domu, działania w ogrodzie, co dobrego można przygotować do jedzenia i generalnie taki dość drogi sposób życia. Czasami takie kanały też lubię odwiedzić.
Trochę się tego nazbierało. Mam nadzieję, że najdziecie tu coś nowego i ciekawego dla siebie. Dodatkowo jeszcze kilka kont na instagramie. Całkowity mieszkasz, od kulinarnych inspiracji, przez ciekawostki z NASA, modę i wanlife.
Dzisiaj zgodnie z obietnicą trochę ciekawostek o pszczołach i miodzie:
PSZCZOŁY
Na świecie jest około 20 tysięcy różnych gatunków pszczół.
Pszczoły wytwarzają miód w ten sam sposób od 150 milionów lat.
Rodzina pszczela składa się w 2/3 z pszczół ulowych (młodych) i w 1/3 z pszczół lotnych.
Pszczoła waży 0,1 g, czyli na 1 kg przypada 10000 pszczół. Wracająca z nektarem jest cięższa o połowę, a z pyłkiem o 1/3 więcej.
Pszczoły porozumiewają się za pomocą tańców i wydawania dźwięków. Taniec pszczoły jest zależny od kąta padania światła słonecznego.
Mózg pszczoły jest owalny i wielkości nasiona sezamu, ale ma niezwykłą zdolność uczenia się i zapamiętywania różnych rzeczy. Na przykład, jest w stanie wykonać skomplikowane obliczenia dotyczące przebytej odległości i wydajności żerowania.
Podczas lotu pszczoła wykonuje 350-435 ruchów skrzydłami na sekundę, czyli 11 400 razy na minutę.
Przeciętny zasięg lotu pszczół wynosi 3 km, a maksymalny może wynieść ponad 10 km.
Przeciętna szybkość pszczoły to tylko 24 kilometry na godzinę.
Pszczoła lotna wylatuje 7-15 razy dziennie. Przerwy między lotami wynoszą ok. 5 min. Czas trwania lotu to ok. 25-45 min. Pszczoła podczas lotu zużywa 2 mg cukru/1 km.
Pszczoła posiada “zegar czasowy”, który mówi jej o jakiej porze dana roślina “mioduje”.
Podczas jednego “kursu” po nektar pszczoła odwiedza 50-100 kwiatów. O tym jak wielką rolę spełniają pszczoły przy zapylaniu roślin może świadczyć fakt, że na zebranie 1 kg miodu odwiedzają prawie 8 500 000 kwiatów akacji, 4 200 000 kwiatów eksparcety lub 20 milionów kwiatów koniczyny.
Żeby napełnić wole miodowe (50-60 mm3) pszczoła odwiedza 15-100 kwiatków. Dla wyprodukowania 1 kg miodu pszczoła musi zebrać ok. 3 kg nektaru (60 000 napełnień wola) i przy średniej długości lotu 800 m musi pokonać trasę 40 000 km (jedno okrążenie kuli ziemskiej).
Zbieraczki nektaru muszą wykonać aż 20 000 lotów aby zebrać 1 litr słodkiego surowca, z którego powstanie 150 g dojrzałego miodu.
Żeby wyprodukować 0,3 kg miodu, pszczoły muszą przelecieć 88 500 km i usiąść na 2 mln kwiatów
Pszczoła robotnica może wyprodukować w swoim życiu miód w ilości 1/12 łyżeczki od herbaty.
Na trzeciej parze odnóży mają koszyczki służące do przenoszenia pyłku. Jeden ładunek pyłku to efekt odwiedzin ok. 100 kwiatów. 20 ładunków wypełnia jedną komórkę plastra.
Pszczoły miodne nie rodzą się z wiedzą, jak produkować miód. Uczą ich tego w ulu starsze pszczoły.
Pszczoły widzą wszystkie kolory z wyjątkiem koloru czerwonego.
W ciągu ich 6-8 tygodni życia, robotnica pszczoła będzie latać na odległość równą 1,5-krotności obwodu Ziemi. Podczas chłodniejszych dni pszczoły pracownicze mogą żyć przez dziewięć miesięcy. Ale latem rzadko żyją dłużej niż sześć tygodni. Dosłownie przepracowują się na śmierć. Niesamowite prawda ?
Jeżeli chcecie się więcej dowiedzieć o pszczołach i pszczelarstwie serdecznie polecam książki Pana Jacka Nowaka “Pszczoły” i “Pszczelarstwo” dostępne w sklepiku Pasieki Barć w Kamiannej KLIK
MIÓD
Miód powinno podawać się na zimno lub do ostudzonej herbaty lub wody drewnianą łyżeczką albo drewnianym nabierakiem. Wysoka temperatura obniża wartość odżywczą miodu – już w 45°C rozkładają się zawarte w nim cenne enzymy. Już w starożytnym Egipcie miód służył pielęgnacji urody. Znane są jego właściwości nawilżające, rozjaśniające i uelastyczniające skórę. Prawidłowo przechowywany miód nie ma terminu ważności. Co ciekawe w egipskich piramidach znaleziono gliniane naczynia z miodem, który miał zachowane wszystkie swoje składniki. W Polsce najstarsze ślady bartnictwa pochodzą sprzed 2 tysięcy lat. Staropolskim napojem alkoholowym jest miód pitny: dwójniak lub trójniak. Pito go na dworach szlacheckich i zamku królewskim na Wawelu. Dzisiaj również można znaleźć je na półkach sklepowych, choć nie są już tak bardzo popularne.
Pszczoły budują okrągłe cylindry. Dopiero po ogrzaniu do 40°C wosk zaczyna być płynnym i przybiera najbardziej energetycznie oszczędną formę sześciokąta. Na jednej ramce może mieścić się aż 6 500 komórek
Litr miodu waży od 1,38 do 1,45 kg. W słoiku 0,9 l mieści się około 1,25 kg miodu.
Miód jest o 25% słodszy niż cukier. 100 g miodu akacjowego zawiera 310 kcalorii, jedna łyżeczka to 18 kalorii.
Miód wykorzystywany był do usuwania skutków choroby popromiennej dzieci z pod Czarnobyla w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Taki ośrodek dział w miejscowości Kamianna niedaleko Krynicy Zdrój.
Warto również wybrać się do Kamiannej na opowiadania Pana Jacka o rodzinie pszczelej i miodach, pomedytowanie w fajnym miejscu i oczywiście na degustację miodów, także tych pitnych jeżeli nie prowadzicie samochodu w tym dniu. Nasza relacja z tego miejsca jest TUTAJ.
Miodowy napój na zdrowie i piękną cerę: Wieczorem w szklance ciepłej wody rozpuszczamy łyżeczkę miodu. Rano dodajemy kilka kropli soku z cytryny. Taki napój rano świetnie nawadnia, ale też zawiera wiele enzymów i witamin.
Przepis na naturalny izotonik: Naturalny i supertani izotonik z miodu ( z miodem leśnym sprawdzi się świetnie również na kaca) wystarczy wieczorem łyżkę miodu wymieszać w pół litra ciepłej ( nie gorącej) wody, dodać szczyptę soli i sok z ćwiartki cytryny. Smaczny, bez barwników i innych udziwnień.
W oczekiwaniu na wiosnę dzisiejszy post będzie o pszczołach i miodzie. Miód chyba każdy lubi, jest superzdrowy i pysznie słodki. Jednak, żeby powstał słoiczek miodu potrzeba pszczół, które do egzystencji muszą mieć przestrzeń niezagrażającą ich życiu. Dlatego staram się wybierać warzywa i owoce, mąkę i kasze z gospodarstw niewykorzystujących opryski zabójcze dla pszczół, ale i też w dłuższej perspektywie dla nas. Czasem warto trochę dopłacić za zdrowszy produkt, ale zaoszczędzić na leczeniu w przyszłości. W naszym domu miód jest zawsze na stole. Dodajemy go do herbaty, jemy na chlebie, a czasami słodzę nim też ciasta te bez pieczenia. Mam nadzieję, że również wy rozsmakujecie się w miodach, a przy okazji w naszych zdjęciach z miodobrania w pasiece, czyli całkiem po prywacie u mojego taty. Swoją drogą to niesamowite jak precyzyjnie zrobiona i zabezpieczona jest każda komórka plastra miodu w środku z zawartością samego dobra.
Najpopularniejsze miody wybierane w Polsce to wielokwiatowy, spadziowy, lipowy i rzepakowy. Są również miody niszowe, mniej znane, ale równie ciekawe ze względu na smak jak również właściwości np. jak z koniczyny, lawendy czy wrzosu. Wszystkie smakują wybornie, a do tego mają nieocenione właściwości dla zdrowia i urody. Każdy znajdzie coś dla siebie, delikatny akacjowy albo wyrazisty w smaku spadziowy.
Pamiętajmy, że miód powinno podawać się na zimno lub do ostudzonej herbaty lub wody drewnianą łyżeczką albo drewnianym nabierakiem. Wysoka temperatura obniża wartość odżywczą miodu. Już w 45°C rozkładają się zawarte w nim cenne enzymyi witaminy.
Warto poznać właściwości i zastosowanie kilku najpopularniejszych miodów wytwarzanych w Polsce, czyli dalej za teorią sezonowości kupujemy się na lokalnym rynku. Jeżeli wybieramy miód od miejscowego pszczelarza można sprawdzić czy ule były ustawione z daleka od pól na których używa się pestycydów i innych toksycznych środków tzw. ochrony roślin i dróg o dużym natężeniu ruchu. Mamy szansę porozmawiać o smaku, zapachu i właściwościach miodów. Pasjonaci wiedzą więcej niż zapisane jest na etykiecie słoiczka na sklepowej półce. Wspieramy małych, lokalnych producentów dobrej żywności. Ale do rzeczy, zaczynamy: Najważniejszymi substancjami w miodzie są enzymy, dzięki czemu działa on antybakteryjnie i przeciwzapalnie. Ponadto zawiera duże ilości mikroelementów: potas, chlor, fosfor, magnez, wapń, żelazo, molibden, mangan i kobalt oraz witamin: A, B1, B2, B6, B12, C, kwas foliowy, pantotenowy i biotynę.
Miód akacjowy – delikatny, lejący, o słomkowej barwie. Nigdy się nie krystalizuje. Można w nim wyczuć kwiat akacji, zawiera około 50 różnych olejków eterycznych. Miód ten poleca się przy zaburzeniach trawiennych, nadkwaśności, zapaleniu żołądka i jelit. Miód akacjowy usprawnia pracę wątroby, wspomaga jej detoksykację. Ma działanie moczopędne i oczyszczające układ moczowy.Zawiera on dużą ilość cukrów prostych, dlatego polecany jest szczególnie przy zwiększonej aktywności naszego mózgu, zmęczeniu fizycznym, psychicznym, a także przy osłabieniu organizmu. Miód akacjowi działa uspokajająco. Jest również świetnym lekarstwem na ból gardła, kaszel i inne dolegliwości górnych dróg oddechowych.
Miód gryczany, ma kolor mocnej herbaty, jest uważany za najciemniejszy ze wszystkich miodów, po skrystalizowaniu tworzy grube i twarde kryształy. Można go rozpoznać po intensywnym zapachu biało-różowych kwiatów gryki. W smaku jest ostry, słodki i lekko piekący. Od wielu lat jest znany ze swojego niezwykłego wpływu na ludzki organizm. Szczególnie cenione jest jego działanie zapobiegające i leczenicze chorób serca i układu krążenia. Miód obniża ciśnienie krwi, hamuje procesy miażdżycowe, a także leczy schorzenia wątroby. Jest niezastąpiony w okresie zwiększonego wysiłku fizycznego, podczas chorób i w niedoborze związków mineralnych. Jest smakołykiem, który działa bakteriobójczo, goi rany i zawiera mnóstwo witamin i mikroelementów.
Miód leśny czyli miód nektarowo-spadziowy, w zależności z jakich kwiatów i roślin był zbierany barwa może się znacznie różnić, zazwyczaj jest bursztynowa, wraz z czasem blednie. Miód ten ma intensywny kolor i aromat charakterystyczny dla lasu. Smak słodki, lekko żywiczy. Charakterystyczna jest dla niego wysoka zawartość enzymów, które są odpowiedzialne za przeciwzapalne właściwości. Dzięki temu wykazuje on działanie antybiotyczne. Polecany w stanach wyczerpania fizycznego i psychicznego, infekcjach górnych dróg oddechowych, pomaga w leczeniu skóry, długotrwałe stosowanie podnosi odporność. Stosowany jest w schorzeniach serca i układu krążenia. Ciekawostką jest fakt, że miód leśny ma zdolność blokowania ołowiu. Zaleca się go też osobom pracującym przy komputerze. Miód ten pomaga zwalczyć zaburzenia trawienia.
Miód lipowy ma zazwyczaj bardzo jasną słomkową barwę, ale występuje również w odcieniu zielonkawym lub nawet oliwkowym. Po krystalizacji staje się kremowy, żółtozłocisty,drobnoziarnisty. Pachnie kwiatami lipy, a w smaku jest delikatnie ostry. Miód lipowy jest niezwykle cenny przez swoją unikatowość, a także niezwykłe właściwości zawartego w nim nektaru z lipy. Miód lipowy, podobnie jak sam napar z kwiatów lipy ma wiele właściwości leczniczych i szczególnie polecany na dolegliwości górnych dróg oddechowych dzięki zawartych w nim w nim olejkom eterycznym, flawonoidom, garbnikom i związkom goryczkowym. Miód lipowy jest uważany za najlepszy środek zwalczający przeziębienie, grypę oraz choroby, podczas których występuje wysoka gorączka. Dzięki wysokiej zawartości olejków eterycznych niszczy drobnoustroje występujące na błonach śluzowych dróg oddechowych. Miód ten działa także przeciwskurczowo, przeciwkaszlowo i wykrztuśnie. Wykazuje działanie antybiotyczne.
Miód koniczynowy, mało znany, ma żółty odcień o intensywności zależnej czy nektar zbierany był na białej czy czerwonej koniczynie, łagodny smak i aromat koniczyny. Szczególnie polecany jest osobom nadmiernie zestresowanym, pobudzonym i nerwowo wyczerpanym. W takich sytuacjach działa wyciszająco i uspokajająco. Świetnie sprawdza się przy różnego rodzaju infekcjach układu oddechowego i sezonowych przeziębieniach – dzięki właściwościom wykrztuśnym pomoże zwalczyć kaszel. Ponadto ma on działanie moczopędne, warto go przyjmować wspomagająco przy dolegliwościach układu moczowego,np.: zapaleniach nerek i pęcherza oraz przy kamicy nerkowej.
Miód mniszkowy, ma jasnożółtą lub pomarańczową, kremową barwę, dość słodki smak z wyczuwalnym aromatem mniszka, czasami uznawany za najsłodszy. Miód ten dość szybko się krystalizuje. Warto na stałe wprowadzić go do codziennej diety, będziemy wtedy o wiele bardziej odporni na zachorowania, a do tego nasze samopoczucie znacznie się poprawi. Ma szerokie zastosowanie przede wszystkim w chorobach związanych z sercem oraz wątrobą, drogami żółciowymi i problemów z żołądkiem (wspomaga trawienie, łagodzi nadkwasotę, działa osłonowo), nerkami, drogami moczowymi i pęcherzem oraz niedokrwistością. Dzięki właściwościom moczopędnym przyspiesza wydalanie toksyn z organizmu i stanowi duże wsparcie w leczeniu kamicy nerkowej. Miód mniszkowy stosowany jest też w dolegliwościach reumatyczne oraz w przypadkach wyczerpania psychofizycznego i ogólnego osłabienia organizmu. Warto wiedzieć, że ten rodzaj miodu znacznie wzmacnia układ odpornościowy oraz przyspiesza gojenie się ran.
Miód nawłociowy, powstaje z kwiatów nawłoci potocznie zwanej mimozą, występującą na terenie Małopolski i Podkarpacia. Oprócz niezwykłych walorów smakowych, odznacza się wieloma właściwościami leczniczymi. W stanie płynnym ma jasnożółtą barwę (od słomkowożółtej, po jasnobursztynową). Dość szybko się krystalizuje, a konsystencja staje się kremowa. W smaku jest on słodki z wyczuwalną jest kwaśnawo-gorzką nutą. Ma bardzo przyjemny zapach kwiatów nawłoci. Miód nawłociowy zawiera flawonoidy dzięki czemu poprawia ukrwienie żył kończyn dolnych i nerek. W jego skład wchodzą także olejki eteryczne, garbniki, kwasy organiczne i substancje śluzowe. Zawiera też substancje bakteriobójcze, witaminy i sporą ilość mikroelementów. Wykorzystywany w leczeniu dróg moczowych, łagodzi objawy kamicy nerkowej. Obecna w nim rutyna uszczelnia naczynia krwionośne, natomiast kwercetyna ma właściwości przeciwzakrzepowe i przeciwzapalne. Z tego powodu miód niezwykle korzystnie wpływa na ciśnienie tętnicze krwi i często je obniża. Polecany jest także w celu wzmocnienia mięśnia sercowego, ponieważ zawiera dużo łatwo przyswajalnych cukrów prostych. Systematycznie przyjmowany wspomaga leczenie stawów. Miód nawłociowy wykazuje właściwości moczopędne i przeciwbakteryjnie. Polecany jest przy nadmiernej fermentacji jelitowej oraz niewielkich krwawieniach układu pokarmowego. Wykazuje również właściwości przeciwkrwotoczne i zapobiega nadmiernej łamliwości naczyń włosowatych. Nawłoć jest rośliną zalecaną jako środek odtruwający, miód więc wspomaga usuwanie szkodliwych produktów przemiany materii. Odznacza się on wysoką aktywnością antybiotyczną. Warto wzmacniać się nim w okresie jesienno-zimowym, kiedy jesteśmy najbardziej narażeni na przeziębienia i inne infekcje. Dzięki właściwościom antyseptycznym, żółciopędnym i wzmacniającym organizm, stosowany jest także w leczeniu infekcji górnych dróg oddechowych i dróg żółciowych. Miód nawłociowy powinny również spożywać osoby narażone na dużą ilość stresu i wyczerpanie fizyczne organizmu. Regularnie stosowany pozytywnie wpływa na wygląd i kondycję skóry.
Miód rzepakowy jest jednym z najbardziej popularnych miodów w Polsce. W postaci płynnej ma słomkową barwę, a po skrystalizowaniu nabiera kremowej konsystencji o biało-kremowej barwie. Jego zapach przypomina oczywiście woń kwiatów rzepaku. Smak łagodny z delikatnie wyczuwalną nutą goryczy. Bogaty w bor, wykorzystywany do budowy tkanki kostnej oraz prawidłowego funkcjonowania śledziony i tarczycy. Występuje w nim żelazo, którego przyswajalność z miodu rzepakowego wynosi 63 procent. szczególnie cennym w leczeniu chorób serca, głównie układu krążenia i naczyń wieńcowych, w tym też wzmacnia pracę mięśnia sercowego nie obciążając przy tym wątroby. Powoduje także rozszerzenie naczyń wieńcowych serca, co zapobiega schorzeniom miażdżycowym. Dodatkowo miód rzepakowy obniża ciśnienie, pomaga w uzupełnieniu niedoboru potasu. Miód ten pomaga również wątrobie w odtruwaniu organizmu ze względu na liczne właściwości detoksykacyjne. Usprawnia pracę pęcherzyka żółciowego Jest przydatny we wspomaganiu leczenia infekcji gardła, nosa i oskrzeli. Łagodzi kaszel i wspiera układ odpornościowy. Miód rzepakowy pomaga w walce ze zgagą, wzdęciami, wrzodami żołądka, a także przyspiesza gojenie się ran wrzodowych. Ponadto wykazuje działanie przyspieszające gojenie ran i chroni przed zakażeniem. Stosuje się go pomocniczo w chorobach zapalnych i infekcyjnych nerek, pęcherza i cewki moczowej. Może łagodzić szkodliwe działanie używek, na przykład alkoholu i papierosów. Zalecany jest w stanach wyczerpania organizmu, stanowi świetną odżywkę regenerującą przy długotrwałej pracy fizycznej i umysłowej, poprawia też myślenie i koncentrację. Miód rzepakowy polecany jest jako składnik maseczki dla gładkiej i miękkiej skóry.
Miód spadziowy ( ze spadzi iglastej lub liściastej). Jeden z najdroższych polskichmiodów, nazywany miodem królewskim. Miód spadziowy iglasty ma łagodniejszy smak niż miód spadziowy z drzew liściastych, charakteryzuje się lekkim posmakiem żywicznym. Ma charakterystyczny kolor – ciemny z zielonkawym lub szarym odcieniem. Charakteryzuje się kwiatowo-leśnym zapachem i wyrazistym smakiem. Zawiera 9 razy więcej biopierwiastków niż miody nektarowe. Jako jedyny zawiera w sobie srebro, cynę, molibden i wanad. W porównaniu z miodami nektarowymi ma dwukrotnie więcej białek, aminokwasów i enzymów, a także występują w nim niewielkie ilości witaminy A, B2, B6, C, PP i K. Jest niezastąpiony w schorzeniach dróg oddechowych, przewodu pokarmowego, w chorobach serca i naczyń, a nawet nerwicy. Działa lekko uspokajająco. Zalecany jest jako odżywka w okresie rekonwalescencji oraz w przypadku anemii i odtruwająco pracy w szkodliwych dla zdrowia warunkach. Miód spadziowy iglasty wykazuje działanie przeciwzapalne, wykrztuśne i łagodzące uporczywy kaszel. Właściwość ta dobrze wpływa na walkę z przeziębieniem, jak i poważniejszymi chorobami, na przykład zapaleniem płuc. Pomaga w stanach niepokoju i bezsenności. Polecany jest też osobom po kuracjach antybiotykowych i sterydowych. Jest stosowany jako naturalny środek przeciwnowotworowy. Miód spadziowy polecany jest także przez stomatologów, ponieważ zapobiega on tworzeniu się kamienia nazębnego. Ciekawostką jest to że miód spadziowy podawany jest górnikom pracującym w kopalniach uranu, ponieważ przeciwdziała skutkom napromieniowania.
Miód wielokwiatowy, najbardziej popularny i najłatwiejszy do pozyskania, nazywany miodem tysiąca kwiatów. Dzieli się na wiosenny, letni i późniejszy. W zależności od terminu zbioru i kwiatów może mieć barwę od jasnobursztynowej do herbacianej. W procesie krystalizacji zmienia nieco kolor na jasno szary lub jasno brązowy. Na wiosnę jest jasny i słodki z delikatnym zapachem kwiatów i łagodny w smaku. Letni jest znacznie ciemniejszy o bardziej wyrazistym smaku i zapachu przypominający wosk. Wiosenny miód korzystnie wpływa na układ krążenia, jest cennym źródłem energii w stanach przemęczenia oraz wyczerpania fizycznego i psychicznego. Zawarta w miodzie łatwo przyswajalna glukoza doskonale odżywia mięsień sercowy, dzięki czemu może zapobiegać chorobie wieńcowej oraz miażdżycy. Miód ten dobrze wpływa także na wątrobę, jej detoksykację i funkcjonowanie woreczka żółciowego. Letni miód wielokwiatowy może natomiast łagodzić katar sienny i alergiczny rodzaj astmy oskrzelowej. W przypadku alergii pyłkowych, żucie plastra z miodem wielokwiatowym pozwala na uodpornienie się na poszczególne alergeny w postaci pyłków. Letnia odmiana miodu jest niezwykle cenna, gdyż występują w niej duże ilości biopierwiastków i naturalnych enzymów, niezastąpionych w okresie jesienno-zimowym. Regularnie stosowany wzmacnia odporność na choroby i wzmaga przemianę materii. Miód ten reguluje ciśnienie tętnicze krwi. Dodatkowo wykazuje wyraźnie pozytywny wpływ na skórę, zwiększa jej gładkość i ogranicza pękanie. Może być wykorzystywany do domowych maseczek i peelingów.
Miód wrzosowy, jeden z najdroższych, ale docenianych przez koneserów. Bardzo esencjonalny z naturalnym zapachem wrzosu. W stanie płynnym jest koloru rubinowo-brunatnego i ma galaretowatą postać. W procesie krystalizacji, jego konsystencja zmienia się na ziarnistą i masłowatą, a kolor lekko wpada w pomarańcz. Ma niezwykły gorzkawy posmak, jednak nie oznacza to, że nie jest słodki. Jego smak jest bardzo przyjemny i delikatny mimo swojej ostrości.Dla mnie genialny smak. Nie zawiera wielu witamin, jednak odznacza się wysoka zawartością enzymów i wolnych aminokwasów. Polecany jest on w czasie przeziębienia, gdyż zwiększa odporność organizmu i chroni przed rozwojem zakażeń. Miód wrzosowy działa moczopędnie i bakteriobójczo, zalecany jest przy chorobach nerek i dróg moczowych. Łagodzi schorzenia reumatyczne, ułatwia trawienie, przyswajanie składników pokarmowych i reguluje pracę jelit. Wywiera korzystny wpływ na organizm przy stanach zapalnych żołądka i jelit, biegunkach. Ze względu na jego właściwości antyseptyczne, po miód wrzosowy warto sięgać w przypadku stanów zapalnych jamy ustnej i gardła. Sprawdza się też jako lek w chorobach oczu i serca. Dzięki zawartej w nim inhubinie wykazuje właściwości hamujące rozprzestrzenianie się wirusów i bakterii w ludzkim organizmie. Za sprawą sporej zawartości proliny może wspomagać leczenie i zapobiegać chorobie Alzheimera. Upiększające i wygładzające właściwości wykorzystywane są w kosmetyce jako dodatek do kremów, maseczek lub znanych już w starożytności kąpieli w mleku i miodzie. Miód wrzosowy jest szczególnie polecany mężczyznom po 40. roku życia w profilaktyce chorób prostaty. Regularnie stosowany wzmacnia odporność organizmu i regenerację po wysiłku.
Trzeba pamiętać, że miód jest dość kaloryczny, 100g to około 310 kalorii, może też uczulać. Na ostatnim zdjęciu najlepsze słodycze jakie można znaleźć w naturze. Jeżeli dotarliście do końca to jest mi bardzo miło. We wtorek zapraszam do zaglądnięcia na nowy post z ciekawostkami o pszczołach i miodzie.
Z jednej strony można pomyśleć, że z sezonowych owoców i warzyw nie ma już prawie niczego. Trzeba jednak na to popatrzeć z nieco innej strony. Pod dostatkiem mamy suszonych strączków i wszystkich innych warzyw, które dało się ususzyć, w tym również pestki dyni, słonecznika czy suszone śliwki, mamy wszystkie warzywa korzeniowe i oczywiście pozostają kiszonki i mrożonki, no i przetwory. Ze świeżych owoców królują nieśmiertelne jabłka i gruszki. Przy odrobinie kreatywności można całkiem sporo smacznych dań wykombinować z tego co jeszcze zostało. Do dzisiejszego postu przygotowałam cztery różne pasty kanapkowe, które można łączyć z dowolnymi warzywami, ogórkami kiszonymi, cebulką i czym wam do głowy przyjdzie. Pasty robione w domu są super szybką i tanią opcją, a dodatkowo pomijamy konserwanty i inne dziwne rzeczy w naszej diecie. Zapraszam!
Lutowe owoce: jabłka, gruszki, suszona dzika róża, suszona aronia, orzech włoski, orzech laskowy, suszona żurawina, suszone jabłka, suszone śliwki i oczywiście wszystkie owoce w przetworach
Z tego asortymentu można przygotować: – szarlotkę – przepis TUTAJ – dyniowe brownie – przepis TUTAJ – bakaliowe batony z miodem – ciasteczka z dowolnymi płatkami kwiatów -przepis TUTAJ – do picia syrop z kwiatów dzikiego bzu z domowej spiżarni – przepis TUTAJ – domowy dżem ze spiżarni – chleb pszenno-żytni na zakwasie – przepis TUTAJ – proziaki – przepis TUTAJ – zielone curry z zieloną soczewicą – przepis TUTAJ – krupnik – kapuśniak – zupę ziemniaczaną – grochówkę z grochu JAŚ lub żołnierską ( obie pyszne i rozgrzewające ) – zapiekane kanapki – przepis TUTAJ – pizzę z figami i kozim serem – przepis TUTAJ – pasztet warzywny z sosem śliwkowym – przepis TUTAJ – gołąbki – przepis TUTAJ – bigos – przepis TUTAJ – surówki z kiszonej kapusty, marchewka z jabłkiem, seler z jabłkiem, surówkę colesław, – pieczone warzywa z sosem pomidorowym i sosem czosnkowym – czyli takie frytki warzywne Całkiem sporo pomysłów udało mi się uzbierać. Mam nadzieję, że coś dla siebie wybierzecie. A tymczasem zabieramy się do robienia past.
Hummus ze szpinakiem 1/2 słoiczka cieciorki ( można gotować suszoną, ale to bardzo długo schodzi) 1 łyżeczkę tahiny 3 średnie ząbki czosnku 2 łyżki oliwy z oliwek lub innego dobrej jakości oleju sok z 1/8 limonki 2 garści szpinaku lub 100 g mrożonego sól i pieprz do smaku
Szpinak blanszujemy przez chwilkę na patelni delikatnie posmarowaną oliwą. Studzimy. Cieciorkę, tahinę, oliwę i czosnek blendujemy na gładką masę. Jeżeli masa będzie za sucha można dodać trochę lodowatej wody. Dodajemy drobno pokrojony czosnek i blenujemy jeszcze chwileczkę. Dodajemy sok z limonki, szpinak, sól i pieprz i blendujemy jeszcze momencik, żeby składniki się połączyły. Podajemy ze świeżym pieczywem oraz plasterkami awokado.
Hummus z pieczonym buraczkiem 1/2 słoiczka cieciorki 1 łyżeczka tahiny 2 ząbki czosnku 2 łyżki oliwy z oliwek 1 upieczony burak czerwony sok z 1/8 limonki sól i pieprz do smaku.
Buraka pieczemy w piekarniku aż będzie miękki. Pieczone buraki mają bardziej czerwony kolor i o wiele głębszy smak. Cieciorkę, tahinę ioliwę blendujemy na gładką masę. Jeżeli masa będzie za sucha można dodać trochę lodowatej wody. Dodajemy drobno pokrojony czosnek i blenujemy jeszcze chwileczkę. Dodajemy sok z limonki, pieczonego buraka pokrojonego w kosteczkę, sól i pieprz i blendujemy jeszcze momencik, żeby składniki się połączyły. Podajemy ze świeżym pieczywem, ogórkiem kiszonym lub kiełkami.
Pasta z białej fasoli z suszonymi pomidorami puszka białej fasoli 3 łyżki pomidorów suszonych w oleju z oliwek 2 łyżki oliwy z oliwek najlepiej z pomidorów 2 ząbki czosnku sól, pieprz czarny sezam lub czarnuszka
Fasolę blendujemy z oliwą z oliwek na gładką masę. Dodajemy pokrojone drobniutko czosnek, suszone pomidory, sól i pieprz i blendujemy jeszcze chwilę. Na koniec na rozgrzanej patelni prażymy łyżeczkę czarnego sezamu lub czarnuszki. Podajemy z grzankami z bagietki, delikatnie skropine oliwą z oliwek i posypane sezamem.
Pasta z wędzonego tofu z efektem zaskoczenia 1 kostka wędzonego tofu 3 łyżki jasnego sosu sojowego 1/4 cebuli oliwki z oliwek Tofu odcedzamy i kroimy w drobną kosteczkę, dodajemy sos sojowy i blendujemy na gładką masę. Cebulę kroimy w drobną kosteczkę i mieszamy łyżką z pastą. Podajemy na świeżym pieczywie z czarnymi oliwkami.
Przepisy w dzisiejszym wpisie wcale nie będą opcjami na zdrowe przekąski. Ja tłumaczę to sobie tak, że trzeba jakoś przetrwać tę paskudną pogodę, poprawić sobie nastrój i byle do wiosny. Dzisiejsze przysmaki powstały jakoś tak spontanicznie, przeglądaliśmy bardzo stare zdjęcia, rozmowa przeszła na smakołyki przygotowywane na imieniny rodziców, których nie wolno było ruszyć, bo to przecież dla gości. Przypomniał nam się tort ambasador (którego za nic nie udało mi się zrobić tak, żeby masy były nie zważone, to jest taki mój placek którego jak na razie nie robię, ale bardzo lubię jeść u mojej cioci, która swoją drogą zawsze była mistrzynią ambasadora), sałatka jarzynowa (na którą przez bardzo długie lata nie mogliśmy patrzeć, bo tak się znudziła) i właśnie rolada kokosowa.
Przypomniał się mi również blok czekoladowy przygotowany z bakaliami, rodzynkami, pokruszonymi waflami czy biszkoptaki. W dawnych, zamierzchłych czasach kiedy czekolada nie zawsze była w sklepie (czemu to teraz takie dziwne? :)) trzeba było sobie radzić, bo czekoladę wszystkie dzieci uwielbiały. Jak już się skombinowało skądś mleko w proszku to trzeba było go dobrze spożytkować, a czy można lepiej niż na coś co przypominało czekoladę? Pogrzebałam w starych zeszytach i na szczęście te przepisy jeszcze się uchowały. Wróciliśmy do smaków z dzieciństwa w dwóch postaciach i wiecie co? Już mi tak nie smakowały :(, ale przywołały całkiem fajne wspomnienia. Napiszcie mi proszę w komentarzu jaki smakołyki były na imieninach rodziców jak jeszcze byliście mali. Zaczynamy:
Pół szklanki mleka gotujemy, wsypujemy do niego wiórki kokosowe, mieszamy i przykrywamy pokrywką.
Do masy kakaowej podgrzewamy margarynę, cukier, mleko i kakao do momentu, aż uda się połączyć wszystkie składniki. Herbatniki miksujemy lub rozdrabniamy w maszynce do mielenia. Ciasteczka łączymy z ciepłą masą z dodatkiem aromatu i wyrabiamy do całkowitego połączenia składników. *opcjonalnie można wybrać masło zamiast margaryny, ale wtedy masa kakaowa będzie się kruszyć.
Ucieramy margarynę z cukrem na puszystą masę. Dodajemy zaparzone wiórki kokosowe. Masę ponownie miksujemy.
Odkrawamy podwójnej wielkości papier do pieczenia. W środek wkładamy masę kakaową i rozwałkowujemy na cienki prostokąt. Na masę kakaową nakładamy masę kokosową i za pomocą papieru zwijamy w roladę.
Odstawiamy na około 2 godz w chłodne miejsce do stężenia. Roladę kroimy w plasterki.
BLOK CZEKOLADOWY
– 1/2 szklanki mleka – 4 łyżki kakao – 3/4 szklanki cukru pudru – 1 kostka masła – 2 szklanki mleka w proszku – aromat pomarańczowy – ulubione bakalie ( u nas były orzechy włoskie, rodzynki, słonecznik, ale można też dodać pokruszone biszkopty, herbatniki albo co wam do głowy przyjdzie)
Mleko, kakao, masło i cukier mocno zagrzać, ale nie zagotować. Zdjąć z panika, dodać mleko w proszku i szybko zblendować lub zmiksować. Blendować do uzyskania jednolitej konsystencji. Dodać olejek pomarańczowy i bakalie, dokładnie przemieszać.
Masę przełożyć do foremki na keksa, wyrównać wierzch i odstawić w chłodne miejsce do ostygnięcia na kilka godzin.
Przed przed podaniem pokroić w plastry lub kosteczkę.
Obostrzenia i brak kontaktu z ludźmi coraz bardziej daje mi się we znaki. Dodatkowo zamknięte restauracje, gdzie uwielbiałam siedzieć, delektować się kawą i patrzeć na rozmawiające osoby albo po prostu pracować wprowadza dziwny niepokój. Z jednej strony wiem, że pandemia to poważna sprawa, ale z drugiej mam wrażenie, że większość akcji jest na wyrost, a w innych miejscach zupełnie nie ma problemu. Ale cóż, jest jak jest i trzeba mieć nadzieję, że cała ta przedziwna sytuacja jak najszybciej się skończy. Ale dość tego biadolenia.
Całkiem piękne zimowe wieczory można całkiem ciekawie spędzić czytając książki. Do dzisiejszego postu wybrałam kilka, o zupełnie luźnej tematyce. Zapraszam.
1. Rzucam cukier Sarah Wilson. O tym, że cukier działa na nas jak narkotyk wiemy, tak samo jak to, że przynosi krótkotrwałą przyjemność, a potem zaczynają się problemy. Sarah pokazuje jak w nieskomplikowany sposób można zmienić system odżywania i poczuć się dobrze. W książce znalazły się też smaczne i ciekawe przepisy na dania bez cukru ( aż 108), ale często o dziwo nie pozbawione słodkiego smaku.
2. I jak tu nie jeść Beata Sadowska. Dobre i zdrowe nawyki żywieniowe to niesamowity skarb dla dziecka na przyszłość. Warto je kształtować od samego początku. Beata Sadowska pokazuje jak pyszne mogą być zdrowe i pełnowartościowe posiłki dla całej rodziny, w tych również dla maluchów. W książce znajduje się też 63 łatwych i szybkich przepisów na sezonowe posiłki.
3. Echa Daniell Steal. Beata pochodzi z zamożnej żydowskiej rodziny. Na wakacjach poznaje przystojnego francuskiego arystokratę, zakochuje się i wychodzi za niego za mąż. Rodzina jest przeciwna związkowi, uważając, że córka popełniła mezalians. Młodzi są jednak razem szczęśliwi. Przychodzi jednak czas zawieruchy drugiej wojny światowej i pochodzenie Beaty i jej córek jednak o siebie się upomina. Przepiękna i wzruszająca opowieść o bardzo trudnych czasach, miłości i nie zawsze łatwych wyborach życiowych.
4. Chalepianka. Zapiski z Krety Anna Laudańska. Ciekawa opowieść o pięknych i nie całkiem komercyjnych miejscach i zwykłym życiu na Krecie. Anna mieszka na Krecie od lat, znalazła tu swoje miejsce na ziemi, pracę i założyła rodzinę. Z jej opowieści najbardziej zaciekawiła mnie właśnie ta nieturystyczna część roku. Zapiski z Krety to też bardzo dobra pozycja dla tych, którzy chcą wybrać się tu na własną rękę, bez biura podróży i obowiązkowych miejsc do odhaczenia.
5. Dopóki nie zgasną gwiazdy Piotr Patrykiweicz. Tą książkę wybrał na dzisiaj Łukasz. Książka trochę kojarzy mi się z naszą pandemią, ale tamta rzeczywistość jest o wiele gorsza. Po Upadku nic nie wygląda tak jak wcześniej. Lód i śnieg zawładnęły światem. Po ziemi grasują wygłodniałe bestie. Śnieżne pustkowia i dzikie ostępy leśne przemierzają grupy myśliwych, desperacko walczących o resztki pożywienia. Pozostali przy życiu ludzie przenieśli się wysoko w góry, gdzie trzymają się ułudy bezpieczeństwa. Doskonale wiedzą, że biada tym, których dopadną światła na przełęczy. W takiej rzeczywistości zmuszony został żyć Kacper. Jednak przez ambicję i pogoń za obowiązkiem wyrusza w niebezpieczną podróż. A światła czekają na niedoświadczonych wędrowców …
6. Ostatnia Królowa C. W. Gortner. O ta książka wyczerpała mnie emocjonalnie, ale warto było ją przeczytać. Joanna Kastylijska. w wieku szesnastu lat zostaje poślubiona Filipowi, spadkobiercy cesarstwa Habsburgów. Szczęśliwe małżeństwo nieoczekiwanie narusza śmierć Izabeli matki Joanny, czyniąc młodą cesarzową spadkobierczynią hiszpańskiego tronu. Rozpoczyna się walka o władzę, która angażuje najważniejsze monarchie Europy. O władzę i koronę zawalczą w każdy możliwy sposób najbliżsi nowej królowej, a Joanna mimo swojej charyzmy będzie tylko pionkiem w rozgrywkach ambicji i męskiej żądzy bycia numerem jeden. Mam taką refleksję, że historia potrafi zatoczyć dziwne koło i upomnieć się o wyrządzone zło w kolejnym pokoleniu.
7. Księga stylu Coco Chanel Karen Karbo. Na koniec coś lekkiego i przyjemnego. Coco Chanel słynie z elegancji, szyku i klasy. Zagłębiając się w zawiłości historii Coco autorka pokazuje jak w swojej szafie znaleźć pierwiastek Chanel. Nie trzeba przejmować wszystkiego, ale to co najlepsze i najbardziej do nas dopasowane, ale w odpowiednio dobrany sposób. To książka o sprawach ponadczasowych – stylu, pasji, pieniądzach, sukcesie, kobiecości i życiu na własnych warunkach.
Najlepszym dodatkiem do każdej książki są ciepłe skarpety, filiżanka, a najlepiej kubek gorącej herbaty i ciasteczka Katarzynki. Ciekawa jestem czy wiedzieliście, że do produkcji Katarzynek nie użyto produktów odzwierzęcych, więc polecam.
Na koniec troszeczkę prywaty. Na vinted do sprzedania mam książki z dzisiejszego postu i nie tylko, link TUTAJ. Robię wyprzedaż biblioteczki i nie tylko. Zapraszam.
Jeszcze nie zdążyliśmy się nacieszyć śniegiem, a już praktycznie go nie ma. Na szczęście udało się nam wybrać się na kilka zimowych spacerów w scenerii jak z czasów dzieciństwa. Śniegu po kolana ale na szczęście kilka osób już szło tą trasą. Czapy śniegowe na choinkach sprawiają, że można poczuć się jak w Alpach ale kilka kilometrów od domu. Zamieszanie robiły tylko małe sikorki wesoło buszujące w zaśnieżonych gałązkach. Bardzo lubię ten zakątek w mojej okolicy kiedy jest tam spokojnie i cicho.
Spadł śnieg. Wydawałoby się, że w zimie to takie normalne, ale w obecnym pokręconym czasie to wcale takie oczywiste nie jest. Z utęsknieniem czekaliśmy kiedy tak zupełnie spontanicznie można spakować termos z herbatą i połazić w pięknym miejscu. Prognozy pogody co prawda przewidywały opady śniegu. Jakoś nie do końca chciało mi się wierzyć, że spadnie spora ilość białego puchu. Ale było moje zaskoczenie kiedy zobaczyłam śniegowe czapki na pobliskich drzewach i dachach. Takiej okazji nie można było zmarnować.
Spakowaliśmy termos, kanapki i w drogę. Trochę się zdziwiłam kiedy na parkinu w Jaworkach były tylko trzy samochody. To dobrze, będzie spokój i cisza, której ostatnio w górach tak mi brakowało. Na szlaku bajecznie. Głazy otuliły śniegowe poduchy. Krajobraz wyglądał niesamowicie surowo, biało. Szlak jeszcze nie bardzo przetarty, ale szło się całkiem przyjemnie. Nie mogłam się napatrzeć na przyrodnicze cuda. Mijając mostki nad wijącym się strumykiem, całkiem wyraźnie słychać było szum wody. Idealne miejsce na chwilę medytacji.
Co prawda w drodze powrotnej nie było już tak cicho, ale jak widać i tu ludzie nie rozumieją, że rezerwat przyrody to nie plac zabaw czy górka do zjeżdżania na sankach. Warto tu przyjechać na popołudnie na rodzinną wycieczkę. To nie jest trudny i długi szlak, tym bardziej, że w ostatnim czasie został dość zmodernizowany. Idzie się co prawda wygodniej, jednak dla mnie traci się na naturalności miejsca. Z parkinu w Jaworkach do punktu widokowego droga zajęła nam niecałą godzinę, ale robiliśmy sporo zdjęć i siedzieliśmy długo na polanie delektując się ciszą.
Przydatne informacje: Kolejka krzesełkowa Jaworki Homole była odśnieżona, ale nie była włączona. Na stronie internetowej kolejki znalazłam informację, że jest czynna. Warto zaplanować sobie trasę tak, żeby wyjść na górę, a potem ewentualnie zjechać kolejką. Szałas i kawiarenka były zamknięte, trzeba jednak wziąć pod uwagę, że my byliśmy w tygodniu. Parking w Jaworkach – pierwsza godzina 3 zł, kolejne 2,5 zł/godz WC – 2,50 zł za osobę Na parkingu jest bacówka gdzie można kupić coś ciepłego do picia i jedzenia na wynos Kolejka w Szczawnicy jest na razie nieczynna. Parkingi w Szczawnicy częściowo były nieodśnieżone, ceny są różne od 3,5 zł – 6,00 zł/ godz.
I taka refleksja na koniec mnie dopadła, że większość osób sprzedających pamiątki czy serki ma teraz bardzo ciężko. Zamiast kupować jakąś plastikową zabawkę, którą wyrzucimy po powrocie, można wybrać ciepły serek z żurawiną albo zabrać przysmak do domu. Kupując prawdziwie lokalny produkt wspieramy lokalnych producentów. Duży wybór serków znaleźliśmy w budce przy chodniku między parkingiem kolejkowym na dole a kasą na kolejkę w Szczawnicy.
Jesienna relacja z Wąwozu Homole TUTAJ i pożegnanie zimy w Jaworkach TUTAJ.
Nowy Rok a w spiżarni coraz więcej miejsca zamiast warzyw i owoców. Trochę mniej tych świeżych, ale w dalszym ciągu dużo smacznych potraw da się zrobić. U nas królują dania jednogarnkowe, często z mrożonych warzyw zgromadzonych latem i jesienią. Wszelkiego rodzaju gulasze, bigosy i rozgrzewające i sycące zupy to jest to. Teraz doceniamy też strączki, nie tylko na obiad, ale też w postaci past do pieczywa. Groch z suszonymi pomidorami lub buraczkami są genialne również na kanapki. Z zakamarków wyjmuję również to co zostało niewykorzystane w czasie świąt. Przecież nie może się zmarnować. Tak właśnie powstały nasze ulubione pierogi z suszonych śliwek. Klasyczne z odrobinką topionego masła i cukru ale też z jogurtem. Delikatne ciasto i słodycz śliwki. Bajka.
Styczniowe owoce: jabłka, gruszki, suszona dzika róża, suszona aronia, orzech włoski, orzech laskowy, suszona żurawina, suszone jabłka, suszone śliwki i oczywiście wszystkie owoce w przetworach
Z tego asortymentu można przygotować: – szarlotkę – przepis TUTAJ – sernik – dyniowe brownie – przepis TUTAJ – rustykalne ciasto z owocami – przepis TUTAJ – ciasteczka z dowolnymi płatkami kwiatów -przepis TUTAJ – tofurnik na bakaliach – polecam z musem z mrożonych owoców – przepis TUTAJ – do picia syrop z kwiatów dzikiego bzu z domowej spiżarni – przepis TUTAJ – domowy dżem ze spiżarni – chleb pszenno-żytni na zakwasie – przepis TUTAJ – pasty kanapkowe ze strączków – cała paleta smaków – proziaki – przepis TUTAJ – kluski leniwe – przepis TUTAJ – zielone curry z zieloną soczewicą – przepis TUTAJ – krupnik – kapuśniak – grochówkę z grochu JAŚ lub żołnierską ( obie pyszne i rozgrzewające ) – zapiekane kanapki – przepis TUTAJ – pizzę z figami i kozim serem – przepis TUTAJ – pasztet warzywny z sosem śliwkowym – przepis TUTAJ – gołąbki – przepis TUTAJ – świąteczny bigos – przepis TUTAJ – karczek cielęcy w czerwonym winie – przepis TUTAJ – polędwicę cielęcą z czarnuszką w sosie cebulowym z botwinkowym risotto – przepis TUTAJ – polędwiczkę w białym winie w sosie miętowym z dzikim ryżem – przepis TUTAJ – filet z kaczki w sosie malinowym z jabłkiem – przepis TUTAJ – domowe burgery cielęce – przepis TUTAJ
PIEROGI Z SUSZONYMI ŚLIWKAMI WĘGIERKAMI
3 szklanki mąki pszenna 1,2 szklanki gorącej wody 2 łyżki oleju szczypta soli mąka do podsypywania 0,5 kg suszonych śliwek węgierek 1/5 kostki masła brązowy cukier
Produkty na ciasto zagniatamy do uzyskania gładkiej, jednolitej konsystencji. Ciasto rozwałkować i wykroić kwadraty lub kółka od szklanki. Ja wolę kwadraty. Na każdy kawałek położyć 2-3 śliwek i zlepić. Pierogi wrzucić do gotującej się lekko osolonej wody. Kiedy wypłyną delikatnie przemieszać i po około 2 minutach odcedzić i wyjąć. Masło zarumienić na patelni. Pierogi podawać polane masełkiem i posypane brązowym cukrem. Można też posypać makiem dla ozdoby.
Mądre gospodarowanie naszymi dochodami czyli rozsądne kupowanie, ale też wykorzystywanie kupionych przedmiotów, środków czystości, kosmetyków czy pożywienia. Popularne w ostatnim czasie zero waste to nic innego jak przekładanie w modnym wydaniu to co znane było od lat, a o czym zapomnieliśmy przez nachalne reklamy i nadmiar wszystkich gotowców w sklepach. Najprostszą ekologiczną zasadą jest korzystanie z tego co się ma najdłużej, jak to tylko możliwe. Idąc tym tropem wiele rzeczy da się też naprawiać, co w większości przypadków jest o wiele tańsze niż kupno nowej rzeczy.
Warto nie zapominać, że to czym się otaczamy i co jemy bezpośrednio wpływa na nasze samopoczucie, ale też zdrowie. W większości w naszym domu, ale też lokalnym otoczeniu. Nasze proste codzienne wybory mogą prowadzić do zmian na lepsze, a przy okazji dawać dobry przykład znajomym czy sąsiadom. Wiadomo, że nie musimy robić wszystkiego, ale każda zmiana jest kolejnym krokiem w dobrym dla nas kierunku. W dzisiejszym poście będzie trochę pomysłów jak ekologicznie można zaoszczędzić, a przy okazji zadbać o środowisko. Takie drobne zmiany mogą w ciągu roku zostawić w portfelu całkiem spora sumę, którą będzie można wykorzystać na wycieczkę albo coś co sprawi przyjemność, a nie mieliśmy na to pieniędzy. Zaczynamy:
KATEGORIA OGÓLNE: – poprawne segregowanie śmieci – bardzo ważna sprawa, jednak, aby koszty za gospodarowanie odpadami były niższe dla całej lokalnej społeczności większość z nas musi się o to zatroszczyć, – zbiornik na deszczówkę – zebrana woda jest idealna do podlewania kwiatków doniczkowych albo mycia schodów, chodników czy podjazdów, nie musimy za nią płacić, tak samo jak za niewykorzystane ścieki – dwukrotne wykorzystywanie wody – wodą po myciu owoców i warzyw można podlewać rośliny doniczkowe, wykorzystywać tą wodę do nawilżania kompostownika lub rabatek z kwiatkami. Bardziej oszczędni wykorzystują wodę po praniu do spłukiwania toalety lub wodzie po płukaniu prania do mycia np. podług czy tarasów, – ograniczenie kupowania zbędnych rzeczy – MEGA WAŻNY PUNKT, nie zagracamy mieszkania i nie wydajemy bezsensownie pieniędzy – niemarnowanie tego co się już ma – darmowe hobby jak wyjście na spacer lub piknik do parku lub lasu, jazda na rowerze, zachwycanie się przyrodą, spotkanie ze znajomymi, wizyta w muzeach w darmowy dzień – spacer zamiast jazdy samochodem jeżeli jest taka możliwość – zakupy z drugiej ręki – ubranka dla dzieci, nasze ubrania, elektronika czy coś zupełnie innego. Można znaleźć rzeczy w bardzo dobrym stanie za ułamek ceny nowego. – kupowanie produktów jakościowych, żeby wystarczyły na dłużej. Czasem lepiej np kupić jedne bardziej jakościowe i wygodne buty niż co chwilę kupować gorszej jakości i do tego nie do końca wygodne. W większości przypadków w dłużej perspektywie jakościowy zakup wychodzi taniej, – oddawanie starej pościeli, ręczników i koców do schronisk dla zwierząt – może nie zyskamy na tym pieniędzy, ale jakie to miłe uczucie, że jakiś biedny zwierzaczek będzie miał ciepło w zimie – korzystanie z bibliotek i ebook`ów – ponowne wykorzystywanie torebek i papierów do pakowania. Nie kupuję już papieru do pakowania z brokatem, nie nadaje się do recyklingu – wieczorem miło posiedzieć pod kocem zamiast podwyższać temperaturę powierza w pomieszczeniu – brak telewizora – mniejsze zużycie prądu, brak abonamentu i mniej zmarnowanego czasu – korzystanie ze schodów zamiast windy – własny ogródek lub działka – szczypiorek czy cebula z własnych grządek smakuje najlepiej ale trzeba lubić zajmowanie się roślinami – sprzątnie w miejscach publicznych po własnym psie – bardziej kwestia kultury, ale też nikt nie będzie musiał to robić za nas – w publicznych toaletach zakręcanie wody, nie branie sterty ręczników papierowych, gaszenie po sobie światłą
ŁAZIENKA – domowe środki dom sprzątania – nie szkodzą nam, a przy okazji są tanie. Woda z octem do mycia wszystkich powierzchni szklanych, ocet do odkamieniania czajników, słuchawki prysznicowej, kranów czy kabin prysznicowych. Soda oczyszczona pomoże odczyścić fugi, odświeżyć pralkę, a z niewielkim dodatkiem mydła można świetnie wyprać ręczniki i ścierki (w programie do ręczników). Soda z mydłem wymieszana z gorącą wodą to domowe mleczko do czyszczenia, super sprawdzi się do szorowania wanny, umywalki, zlewu czy kafelków. 5 minut odkręconego kranu to 50 litrów zużytej wody, to tyle co przy myciu zębów, 10 minut golenia się przy odkręconym kranie to już 100 litrów wody. Kąpiel w wannie to 115-180 litrów wody a wzięcie prysznica to około 50 litrów wody. Kapiący kran to około 200 ml wody na godzinę, ale już ponad 1700 litrów wody w ciągu roku, cieknąca spłuczka to nawet 80 000 litrów wody rocznie. – warto założyć perlatory na krany – woda jest napowietrzona, a nam wydaje się że wykorzystujemy więcej wody niż w rzeczywistości – pralka zużywa około 70 litrów wody na wsad, czy na pewno opłaca się prać połowę wsadu – dozowanie środków do prania w troszkę mniejszej ilości niż zaleca producent, nie ma różnicy dla jakości prania, ale zyskujemy mniejsze zanieczyszczenie wody i na dłużej wystarcza np. proszek do prania – stare bawełniane podkoszulki można przerobić na szmatki do sprzątania – same korzyści, brak dodatkowych kosztów zakupu, wykorzystanie tego co już mamy, a z bawełnianych materiałów nie uwalniają się mikrowłókna – stosowanie wacików wielorazowych i patyczków higienicznych z bambusa lub papieru – stosowanie kubeczka menstruacyjnego – wielka comiesięczna oszczędność na artykułach higienicznych – całkowite zużywanie kosmetyków – mydła, szampony i odżywki w kostce zamiast tych w butelkach – naturalne kosmetyki są zwyczajnie zdrowsze dla naszego organizmu, zdrowie to nie oszczędność, to konieczność – bambusowa szczoteczka do zębów – papier toaletowy niewybielany z recyklingu – tańszy i lepszy dla środowiska, tak w trakcie produkcji jak również pozostałości w środowisku mniejszej ilości chemii. Wybierajmy te z etykietą EcoLabel
KUCHNIA – zakupy do własnych siatek ( reklamówki sporo kosztują) i własnych woreczków wielorazowych – warto zabierać na zakupy swoje pudełka lub słoiki, zamiast dostać plastikowe woreczki, czasami dostaję jabłko – kawę i herbatę kupuję w palarni kawy do własnego słoika, to zupełnie inna jakość produktu niż te dyskontowe – picie wody z kranu – można dodać plasterek pomarańczy, cytryny lub kilka listków mięty, a w lecie własnoręcznie zrobione w pojemnikach wielorazowych kostki lodu, – założenie perlatora na kran – jeżeli już zdarzy się nam kupić reklamówkę można ją wykorzystać jako worek na śmieci, może nawet kilkakrotnie na odpady suche – kanapki albo inne posiłki zabierane na wynos pakujemy w opakowania wielorazowe, nie zawsze szkło jest najlepsze, ale grunt to nie używać folii aluminiowej czy woreczków – kubki termiczne i butelki na wodę zabierane z ulubionym napojem, koszt zrobienia pysznej herbaty w domu to koło 0,70 zł, a na mieście 10 zł, podobnie kawa – naczynia najlepiej myć w jednej komorze napełnionej wodą, a płukać w drugiej. Spora oszczędność wody i płynu do naczyń. Do płukania szklanek i kieliszków świetnie sprawdza się woda z octem, unikniemy zacieków z kamienia w wodzie – ścierki kuchenne zamiast ręczników papierowych – ścierki pierzemy i po sprawie. Zero dodatkowych kosztów i dodatkowych odpadów. – myjki konopne zamiast gąbki do mycia naczyń – myjka jest o wiele bardziej wytrzymała i nie ma plastikowego śmiecia – robiąc grill czy ognisko warto wykorzystać swoje normalne sztućce i talerzyki, nawet te ekologiczne kosztują sporu w przeliczeniu na całą grupę osób – w zmywarce wybierajmy program eco – wielokrotne wykorzystywanie słoików na przetwory – warto robić własne przetwory – pyszne i tanie. Owoce sezonowe są najtańsze i najsmaczniejsze, a jak miło w zimie wyjąć domowy dżem, ogórki czy kapustę kiszoną. Swoją drogą czytałam, że kwas z ogórków czy kiszonej kapusty rozpuszcza mikro-plastik z woreczków. Czy na pewno chcemy takie dodatki do jedzenia ? – gotujmy pod przykrywką, zaoszczędzimy w ten sposób 30% energii i sporo czasu – jeżeli danie na to pozwala pieczmy więcej składników na raz, np bułki i warzywa – nie wkładajmy jeszcze ciepłych produktów do lodówki, zużywa więcej energii – systematycznie odmrażajmy lodówkę i zamrażalnik – zaszroniony zużywa więcej energii – to samo tyczy się czajnika, a dodatkowo woda z takiego odkamienionego smakuje o wiele lepiej – robiąc menu na tydzień kupimy tylko to co będzie potrzebne, po tygodniu nie wyrzucimy zepsutych owoców i warzyw albo dużych porcji jedzenia – dania jednogarnkowe to oszczędność czasu, energii a są przecież pyszne – odpowiednio przechowujmy warzywa i owoce – odpowiednio przechowujmy produkty suche, kiedy zyskają lokatorów już ich nie zjemy – wykorzystywanie resztek to podstawa – z pozostałego makaronu można zrobić zapiekankę lub sałatkę albo dodatek do zupy, a ziemniaków można zrobić pyszną zapiekankę albo kluski śląskie, – lekko padnięte warzywa można wykorzystać na gulasz albo zupę, przejrzewające owoce jak np banany do owocowego koktajlu lub lodów, – czerstwe pieczywo można wykorzystać na grzanki, bułkę tartą lub tosty – kuchnia sezonowa to podstawa, warzywa są lokalne, świeże, pyszne, a co najważniejsze tanie, co miesiąc zamieszczam post o tym co w danym miesiącu można sezonowo wykorzystać i co pysznego z tego uda się ugotować – jeżeli po obiedzie została jedna porcja zawsze można ją zamrozić – w sklepach warto odwiedzać lodówki czy miejsca z produktami z końcówką daty ważności, są tak samo smaczne jak pozostałe, a często są za pół ceny
DOMOWE BIURO – wybierajmy e-faktury – im mniej zużyjemy papieru tym lepiej dla środowiska, niektóre firmy doliczają opłatę za przysyłanie faktur w formie tradycyjnej – zadrukowane jednostronnie kartki można wykorzystywać na notatki – sprawne sprzęty warto wystawić na platformy sprzedażowe, odzyskamy trochę pieniędzy, a sprzęt nie wyląduje na śmietniku – wymiana żarówek na oszczędniejsze – gaszenie zbędnego światła – wyjmujmy wtyczki gdy nie korzystamy z urządzeń lub zamontujmy wygodną listwę z wyłącznikiem – wybieramy akumulatorki zamiast baterii – przed zakupami warto zrobić przegląd tego co jest jeszcze w domu. Dobrą opcją jest zrobić listę środków czystości, kosmetyków czy artykułów spożywczych i aktualizować ją na bieżąco, dzięki temu kupimy to co jest rzeczywiście potrzebne. Zbędne zakupy to zmarnowane pieniądze. – czasami kupowanie większych opakowań wychodzi taniej, ale tylko wtedy gdy jest szansa zużyć wszystko. Pół kilograma wyrzuconego sera to nie oszczędność. – pudełka ze sklepu wykorzystuję do wysyłania rzeczy sprzedanych na vinted czy olx. Nie kupuję papieru na opakowania albo co gorsza kopert bąbelkowych
To oczywiście kilka możliwości. Warto zacząć już dziś i mądrze wprowadzać nowe, dobre nawyki do swojego życia.