Krynica Zdrój to niewielkie uzdrowiskowe miasteczko położone niedaleko Nowego Sącza. Oprócz stoków narciarskich, których jest tutaj kilka, można również spacerować lub uprawiać jogging. W ramach porannego niedzielnego spaceru wybrałam się właśnie do Krynicy. Trasę rozpoczęłam z parkingu kościelnego o godzinie 8 00. Jest cicho i spokojnie, chyba wszyscy pochowali się przed 10 stopniowym mrozem. Spacerując deptakiem podziwiać można piękne wille z XIX wieku, kolejno mijamy Stary Dom Zdrojowy z 1889r. z pijalnią wody Mieczysław, aby w końcu dojść do Nowego Domu Zdrojowego wybudowanego w 1939 roku, w ostatnich latach odrestaurowanego, obok którego zobaczyć można szklaną kopułę nad studnią z bijącym źródłem. Źródło “Zdrój Główny“ bijące z głębi ziemi, odkryto w 1793 roku. Właśnie tutaj powstała pierwsza w Polsce rozlewnia wód. Tajemnica rozwiązana, to stąd właśnie pochodzi znana woda mineralna Kryniczanka. Skręcamy na schodki za Domem Zdrojowym i znajdujemy się w Parku Zdrojowym. Droga nie jest dość stroma, ani zbyt długa, świetnie nadaje się do truchtania, pod warunkiem, że jest dobrze odśnieżona i nieoblodzona. W niedzielę było jedno i drugie 🙂 . Przemierzając park w ciszy często można natknąć się na sarny przy paśnikach lub ich pobliżu. Rano nie ma tu zbyt dużo osób, dlatego można chłonąć atmosferę spokoju i odgłosów ptaków. Po około 20 minutach (pod warunkiem, że nie robicie dużo zdjęć) dochodzimy na szczyt Góry Parkowej. Słońce oświetla okoliczne pagórki, jest pięknie. Bardzo lubię wpatrywać się w zaśnieżony krajobraz. Szkoda tylko, że jak wszędzie również tu wkroczyła komercja. Drogę powrotną można przebyć koło jeziorka, gdzie od wiosny do jesieni pływają kaczki, łabędzie, a w zimie w karmnikach posilają się sikorki, wróble, sroki i inne ptaki, które uciekają przy każdym ruchu w pobliżu. Schodząc do centrum miasta mijamy pomnik Nikifora i podejść pod muszlę koncertową. Na Górę Parkową można wjechać kolejką, ale wydaje mi się że jest to alternatywa dla osób mających problem z poruszaniem, a lubiących oglądać panoramę górską lub jako atrakcja dla dzieciaków. Na chwilę przerwy zapraszam do bardzo ciepłego i klimatycznego miejsca Pijalni czekolady u Jana Kiepury. Zamówiłam czekoladę z piernikiem. Umm … Pozostałą cześć trasy na parking przy stacji narciarskiej Słotwiny pokonuję pieszo, ale idzie się bardzo ciężko przez nieodśnieżone chodniki.
NOWY ROK – NOWE POSTANOWIENIA
Nowy rok i zarazem kolejne urodziny zawsze zachęcają do wytyczania nowych zadań i postanowień, które nie zawsze udaje się zrealizować, ale cóż … chęci też się liczą. Ze mną w tym roku nie jest inaczej. Wiele z nich ma podłoże ekologiczne co w tajemniczy sposób powiązane jest z drobnymi oszczędnościami w budżecie domowym.
- Podczas długiego weekendu styczniowego zrobiłam generalne porządki w szafie. Pozbyłam się wszystkich ubrań nie nadających się do użytku. Te w dobrym stanie postaram się sprzedać.
Ogromną przyjemność daje czysta i pachnąca szafa z pięknie poukładanymi rzeczami. - Z ograniczeniem zakupów odzieżowych i butów mam jeszcze problem, jednak na razie mam mocne postanowienie, że w styczniu robię sobie miesięczny detoks zakupowy. Nie kupuję ciuchów, butów, kosmetyków. Dozwolone są zakupy rzeczy niezbędnie potrzebnych typu skończony żel pod prysznic itp i normalne zakupy spożywcze. W poprzednim roku udało się wydłużyć detoks na 2,5 miesiąca. Zyskały na tym moje oszczędności w sposób dość znaczący. Nie mam na myśli tutaj ascezy odzieżowej. Będę używać rzeczy które już kupiłam zamiast odwieszać je do szafy po jednokrotnym pokazaniu się w nich.
- Przyjaciołom i rodzinie postaram się znaleźć w tym roku takie prezenty, które będą dopasowane do konkretnej osoby, a nie będą miały wymiaru zagracającego pomieszczenie np.: voucher do spa czy baseny termalne, własnoręcznie przygotowane ciasto, herbatka ziołowa z roślinek zbieranych w lecie, pilnowanie dzieci znajomych przez jeden wieczór a rodzice wysyłamy na randkę ( pomysłów jest mnóstwo)
- Postanowiłam, że maksymalnie wyeliminuję siatki jednorazowe podczas zakupów. Uszyłam sobie już kilka bawełnianych siatek, które można wyprać i wyprasować i dalej będą wyglądać ładnie. Po pierwsze po jednokrotnym siateczka w ostatecznym rachunku ląduje na wysypisku, rozkładając się przez wiele lat, na pewno wydziela trujące substancje, mogą ją przez przypadek zjeść zwierzęta, przez co konsekwencje będą bardzo tragiczne. Dodatkowo należy sobie przeliczyć, że każda siateczka to co prawda niewielki wydatek, ale w ciągu roku uzbiera się nawet ponad 50 zł.
- Stawiam na racjonalne zakupy. Już od jakiegoś czasu planuję zakupy spożywcze, bo nadmiar zawsze się wyrzuca, a to zwyczajne marnotrawstwo.
- Zamierzam więcej gotować w domu. Kupując dobrej jakości produkty ze sprawdzonych źródeł inwestuję w nasze dobre samopoczucie i zdrowie. Planując menu wybieram warzywa i owoce przede wszystkim z lokalnego rynku, a na ile się da z upraw ekologicznych. Kupując jajka, sery, mąkę, ziemniaki, jabłka czy mięso od lokalnych rolników wspieram nie tylko działalność w swoim otoczeniu, ale też przyczyniam się do zmniejszenia zanieczyszczenia środowiska, bo moje zakupy nie są przywożone z drugiego końca Polski.
- Postanowiłam, że w tym roku będę więcej się ruszać. Na początek zaczynam od sportów zimowych, a później mój ulubiony rower i piesze wycieczki.
- W tym roku stawiam na turystykę. Oprócz Pienin i Tatr, które stanowią podstawę moich wyjazdów, planuję kilka wyjazdów zagranicznych, z których relacje na pewno znajdą się na blogu.
- Więcej będę się cieszyć tym co mam …
Wiele ciekawych pomysłów znajdziecie w książkach Domique Loreau “Sztuka minimalizmu w codziennym życiu” i “Sztuka prostoty”. Autorka w ciekawy sposób pokazuje, że w świecie zdominowanym przez konsumpcjonizm, ograniczenie zakupów i nadmiaru przedmiotów pozwoli na relaks, poczucie spokoju i oszczędności. Brak potrzeby kupowania coraz to nowych gadżetów spowoduje, że niekonieczna stanie się np. dodatkowa praca, a zyskany w ten sposób czas można przeznaczyć dla rodziny, swoje hobby czy podróże. Ciekawą pozycją jest też “Minimalizm po polsku – czyli jak uczynić życie prostszym” Anny Mularczyk – Mayer. W tej pozycji autorka pokazuje, że w czasach braków towarowych w nieodległych przecież czasach PRLu ludzie doskonale sobie radzili, a zjawisko nagromadzenia przedmiotów w domu nie istniało. Dopiero później zachłysnęliśmy się zakupami i posiadaniem coraz to nowszych gadżetów. Tylko pytanie, czy warto marnować czas na zarabianie pieniędzy na przedmioty, które będą nam tylko zalegać w domu, a w konsekwencji i tak je wyrzucimy.
2016 W SKRÓCIE
Początek nowego roku to świetny czas na podsumowanie swoich działań. W końcu wzięłam się w garść i rozpoczęłam pisanie bloga. Mam nadzieję, że w przyszłym roku będziecie do mnie czasami zaglądać.
Dzisiaj podzielę się moimi zakupowymi znaleziskami z 2016 roku. Część to moje spełnione marzenia, takie jak zakup skórzanej ramoneski, a inne to przypadkowe odkrycia. Ulubione rzeczy często znalazłam w ciucholandzie, gdzie po bardzo korzystnej cenie czekały na mnie piękne sweterki, żakiety czy nawet płaszcze. Przemierzając galerie handlowe bez żadnego pomysłu i potrzeby najczęściej znajdowałam rewelacyjne ubrania, które od razu stawały się ulubionymi.
1. Kremy do rąk The Secret Soap Store o zapachu Lemon Grass i Lemon Tree
2. Zestaw do pielęgnacji ciała Argan & Goats The Secret Soap Store
3. Płaszcz Hennes -jedena z lepszych zdobyczy ciucholandowych
4. Ramoneska Zara
5. Jeansy Zara i Big Star model Larisa 900
6. Swetry Christian Berg
7. Bluza MLE
8. Mokasyny Venezia
9. Sneakersy Skechers
10. Torebka Słoń Torbalski
11. Rękawiczki Wittchen
12.Zegarek Wellington Classic Black
13. Pióro Waterman
14. Iphone 6 Plus
15.Książka “Za żadne skarby” Vera Falski
W poprzednim roku nie udało zrealizować wielu wyjazdów, jednak zawsze należy się cieszyć z pozytywów. W tym roku było wiele jednodniowych wypadów, ale też wyjazdy w okolice Bawarii, Bieszczady, Pieniny, Tatry – dobrze, że można wspominać 🙂
16. Dolina Chochołowska
17. Zugspitze
18. Niedzica
19. Pieniński Park Narodowy
20. Pieniński Park Narodowy
21. Gdzieś na szklaku – okolice Krościenka
22. Krynica Górska
a na koniec moje wielkie marzenie
Wesołych Świąt
ZDROWE ŚWIĄTECZNE SŁODKOŚCI – KULECZKI BAKALIOWE
Kuleczki świetnie sprawdzają się w święta, gdzie przy rozmowie konsumuje się różne przekąski, a dokładnie to co jest akurat pod ręką co jest najczęściej niezbyt zdrowe. Dlatego staram się aby w zasięgu ręki były zdrowe przekąski. Bakaliowe kuleczki wyglądają bardzo ładnie, a do tego nie obciążają naszego organizmu pustymi kaloriami. Można je też pięknie zapakować i podarować przyjaciołom czy gospodarzom świątecznego spotkania.
Suszone owoce wybieram w wersji ekologicznej, bez siarki i innych niezdrowych dodatków. Kuleczki zawierają mnóstwo witamin i minerałów, niewielki dodatek szlachetnej czekolady nie tylko poprawia nastrój. Przygotowanie nie zajmuje dużo czasu, a doznania smakowe i wartości odżywcze pozwalają nie czuć wyrzutów sumienia przez lekkie przekroczenie zdrowej granicy konsumpcji.
Składniki:
40 dag suszonych śliwek
20 dag żurawiny
25 dag moreli
20 orzechy włoskie
pestki słonecznika
łyżka miodusezam/wiórki kokosowe
pomarańcza
Wykonanie:
Suszone śliwki mieszam z sokiem wyciśniętym z pomarańczy i odstawiam na kilka godzin. W międzyczasie obgotowuję skórkę pomarańczową, a następnie z dodatkiem cukru lekko ja kandyzuję. Orzechy i pestki słonecznika blenduję, dokładając kolejno pokrojone morele, żurawinę i kandyzowaną skórkę pomarańczową. Śliwki z sokiem pomarańczowym blenduję osobno i dokładam masę z orzechów i pozostałych owoców i miodu. Z wymieszanej masy formuję kuleczki. Obtaczam je w prażonym sezamie lub wiórkach kokosowych, do tego celu można też użyć zmielonych orzechów ( pełna dowolność 🙂 ). Na wierzch kuleczek polewam odrobinką czekolady.
Kuleczki należy przechowywać w chłodnym miejscu lub lodówce.
Smacznego !!!
SZEPTUCHA – FANTASTYKA W POLSKICH REALIACH
W zimowe wieczory bardzo lubię odpoczywać czytając książkę i popijając jednocześnie gorące kakao. Na chwile relaksu wybieram pozycje, które pokazują ciekawe historie ( czytaj z romansem w tle) lub poradniki. Dlatego chyba odruchowo sięgnęłam po książkę Szeptucha Katarzyny Bereniki Miszuk. Intrygująca wydała mi się wizja polski jako kraju pogańskiego z wierzeniami w słowiańskie bóstwa, rusałki, gdzie praca szeptuch traktowana jako część medycyny. Opowieść trochę jak z Harry Pottera, jednak w typowo Polskim wydaniu. Główna bohaterka Gosia odbywa roczne praktyki u szeptuchy w małej wiosce pod Kielcami. Ta nowoczesna dziewczyna, nie lubi przyrody i panicznie boi się kleszczy, a musi nauczyć się ziołolecznictwa, wróżenia i tradycyjnych obrzędów. Pojawia się też Mieszko, najprzystojniejszy mężczyzna, jakiego kiedykolwiek widziała. Dziwne losy Gosi związane są z kwiatem paproci, zakwitającym co tysiąc lat. Co wspólnego ma z nim Mieszko …
Drugi tom “Noc kupały” jest równie fantastyczna jak wciągająca. To dalsze niesamowite losy Mieszka i Gosi.
Tematyka może wydawać się co najmniej dziwna, jednak czytając te książki można odprężyć się, przenieść w zupełny wymiar i zakończyć czytanie z lekkim niedosytem czekając na kolejny tom.
ZIMOWO SPORTOWO W GÓRACH
W weekend korzystając z pięknej pogody i pruszącego śniegu sprawdzaliśmy nasze ulubione stoki, a w zasadzie ich stopień przygotowania do zjazdów. W sobotę rano wyruszyliśmy do Białki sprawdzając atrakcje Bania Sky&Fun. Stoki testował Łukasz, ja niestety przez kontuzję nabytą dzień wcześniej musiałam się ograniczyć się do spacerowania i odwiedzenia knajpek. Jak można przewidzieć stok świetnie przygotowany, dobre warunki do szusowania, można było korzystać tylko z trzech tras. Wczesnym rankiem kolejki do wyciągów były w zasadzie w porządku, jednak już około godziny 11.00 trzeba było odstać nawet do pół godziny :/. Mam nadzieję, że w momencie otwarcia wszystkich tras zjazdowych sytuacja się ustabilizuje. W zeszłym roku generalnie było świetnie, a dodatkowo wybierając godziny w których jest mniejsze oblężenie można naprawdę świetnie się bawić. Knajpkowo w kompleksie bardziej przypadł mi do gustu Zielony Szałas (wydawał mi się bardziej przytulny) niż Karczma, która przyklejona jest w zasadzie do stoku. Jeżeli chodzi o menu, generalnie można kupić dość smaczne i niedrogie, rozgrzewające jedzenie. Ja delektowałam się gorącą herbatą z cytryną i szarlotką, a na obiad zupą gulaszową. W obydwu lokalach serwują to samo. Jeżeli ktoś poszukuje bardziej wyszukanego jadłospisu polecałabym hotelową restaurację, trzeba się jednak liczyć z wyższymi kosztami.
W niedzielę natomiast odbył się wczesnym rankiem spontaniczny wyjazd do Krynicy. Na razie czynny jest tylko jeden stok należący do Kompleksu Narciarskiego Słotwiny. Stok dobrze przygotowany do jazdy. O wiele mniejszy ruch niż w Białce. W niedługim czasie otwarty zostanie też stok Słotwiny Arena po odbytej właśnie modernizacji. Z tego co zdążyłam się dowiedzieć w niedzielę jeszcze tylko certyfikacja nowoczesnego wyciągu krzesełkowego i ruszają.
Kilka przydatnych informacji:
Bania Sky&Fun oferuje karnet dwugodzinny: 45 zł dorośli, 40 zł dzieci powyżej 10 lat i 35 zł dzieci poniżej 10 lat, czterogodzinny karnet to koszt 60 zł dorośli, 55 zł dzieci powyżej 10 lat i 50 zł dzieci do 10 lat.
Parking jest bezpłatny.
KN Słotwiny oferuje karnet dwugodzinny: 35 zł normalny i 30,00 zł ulgowy, czterogodzinny karnet to koszt 50 zł i 45 zł ulgowy. Koszt karnetu czterogodzinnego wyciągiem talerzykowym to 25 zł.
Począwszy od sezonu świątecznego ceny będą wyższe.
Do dyspozycji parkingów jest kilka. Najniżej położony należący do parafii jest odpłatny 8 zł/dzień, wyżej należący do KN Słotwiny w najgorszym razie 5,00 zł za wjazd, często jednak opłaty nie są pobierane (w niedzielę do południa nie były) oraz trzeci najwyżej jednak do niego nigdy nie dotarliśmy, ponieważ dojazd jest generalnie nie należący do najłatwiejszych, droga średnio utrzymana, a przede wszystkim biegające dzieci, którym po pierwsze nie chcieliśmy zrobić przez przypadek krzywdy, a po drugie zatrzymywanie się co chwila na śliskiej nawierzchni raczej uniemożliwia wjazd standardową osobówką.
Szczegółowe cenniki dostępne są oczywiście na stronach internetowych.
Czekam również na opinie gdzie można ciekawie spędzić weekend w zimie.
Sobota:
Niedziela:
ZIMOWE ODŚWIEŻENIE Z PEELINGIEM THE SECRET SOAP STORE
Przemierzając drogę z krakowskiego Rynku na Dworzec Główny jakiś czas temu natknęłam się na sklep firmowy lokalnej firmy The Secret Soap Store. W tej rodzinnej firmie z Niepołomic produkowane są kosmetyki naturalne i ekologiczne. Właściciele rekomendują, że wytwarzają produkty, które sami chcą używać i z których są zadowoleni. Wkroczyłam z zainteresowaniem ponieważ już wcześniej kosmetyki te rekomendowano mi w gabinecie kosmetycznym Termy Bania. W środku same cudeńka, wybór jest bardzo duży, a bardzo miła i fachowa pani sprzedająca starała się pomóc w wyborze. Zadowolona i zaopatrzona w kosmetyki ruszyłam w drogę powrotną do domu.
Przesuszone powietrze w biurach i mieszkaniach szczególnie niekorzystnie działa na naszą skórę, do tego często ciepłe i nieprzepuszczające ubrania i na efekty nie trzeba długo czekać. Stąd mój wybór padł na intrygujące mnie peelingi, dodatkowo zaopatrzyłam się w linię argan & goats i rewelacyjne kremy do rąk, z którymi miałam już wcześniej bardzo przyjemny kontakt.
Trochę o peelingach:
wyszczuplający peeling do ciała z pomarańczą na bazie brązowego cukru i melasy w swoim składzie zawiera melasę bogatą w magnez, żelazo, wapń, witaminy z grupy B, algi brązowe mające właściwości drenujące i antycellulitowe, zieloną glinkę odtruwającą, pielęgnującą i antycellulitową, olejek pomarańczowy, który oprócz pięknego uspokajającego zapachu zapachu ma właściwości antycellulitowe, masło Shea, olej avocado, olej macadamia, olej jojoba i olej ze słodkich migdałów. Zaleca się stosowanie peelingu 2 – 3 razy w tygodniu.
W przypadku drugiej propozycji olejek pomarańczowy został zamieniony wyciągiem z żurawiny, który zmniejsza ph skóry, spowalnia procesy starzenia, wzmacnia odporność skóry i ją nawilża.
Estetyczne pudełeczko zawiera w sobie niezbyt apetyczną z wyglądu zawartość, jednak sam zapach rekompensuje wrażenia wizualne. Galaretowato – grudkowata substancja delikatnie rozciera się na skórze zbierając ze sobą zanieczyszczenia, szarość ze skóry, a zostawia miłe poczucie nawilżenia i miły zapach. Aromat pomarańczy i żurawiny moim zdaniem szczególnie w zimie daje poczucie ciepła i relaksu. Po zastosowaniu kosmetyku skóra staje się delikatna, odświeżona i pięknie pachnie pomarańczą i słodkimi akcentami. Na razie zaobserwowałam też drobną poprawę skóry pod kątem antycellulitowym, efekty powinny iść jednak w dobrą stronę.
Co ważne producent gwarantuje wykorzystanie składników niemodyfikowanych genetycznie, bez parabenów, SLS-ów, pochodnych ropy naftowej. Produkcja kosmetyków przebiega zgodnie z ekologicznymi trendami, nie wpływa negatywnie na środowisko naturalne. Dostawcy surowców, zapachów i ziół są sprawdzeni rekomendowani. Kosmetyki nie są testowane na zwierzętach.
W jednym z kolejnych wpisów postaram się nieco opowiedzieć o linii argan & goats, muszę ją jednak trochę jeszcze potestować 🙂
MOTYWACJA – SIŁA NAPĘDOWA DO ZMIAN
Jesienny spadek formy nie pomaga do pracy nad sobą, dlatego usilnie poszukuję nowych bodźców do przywrócenia aktywności nie tylko fizycznej, ale też intelektualnej. Narastająca senność, zmęczenie i niechęć do przejawów twórczego myślenia jest szczególnie uciążliwa szczególnie w pracy gdzie chcemy przecież uchodzić za w pełni profesjonalne. Przeczytałam kilka książek dotyczących motywacji do działania. Szczególnie przypadła mi jedna z nich: ” 30 dni do zmian” Edyty Zając. Pozycja może nie jest zbyt popularna, jednak ciekawe pomysły autorki okazują się mieć dosyć silna moc sprawozdawczą. Plan naprawczy opiera się na działaniach podzielonych na cztery etapy. Po pierwsze musimy zrobić wokół siebie porządek, usunąć niepotrzebne przedmioty, żeby umysł nie dekoncentrował się na bałaganie i niezałatwionych sprawach. To mi się nawet dosyć udało, mam trochę więcej przestrzeni w szafkach i mieszkaniu. Drugi etap obejmuje próbowanie czegoś nowego w ciągu kolejnego tygodnia. Może to być nowa potrawa, książka lub o tematyce po którą zazwyczaj nie sięgamy czy choćby wycieczka w nowe miejsce. Autorka zaproponowała 200 różnych pomysłów i inspiracji. Kolejny etap to tydzień perfekcyjnego stylu życia. Zadbajmy teraz o nasze ciało, gotujmy smaczne i zdrowe potrawy i zrelaksujmy się, ale też zrównoważmy wypoczynek wysiłkiem fizycznym. Ostawiani czwarty tydzień to czas planowania i organizacji. Oszczędzaj czas i pieniądze przez planowanie jak największej ilości działań, pomoże ci w tym notatnik. Noś go przy sobie, aby zawsze zapisać ciekawe pomysły. Całość metamorfozy znajduje się w książce. A jakie wy macie pomysły na twórczą jesienną motywację ?
JESIENNE MGŁY
Uwielbiam jesień. Bogactwo kolorów, najsmaczniejsze owoce i specyficzna pogoda sprawia, że codziennie za oknem widać inny krajobraz. Dodatkowo w końcu można nosić ciepłe swetry i kurtki skórzane, a kubek parującej herbaty z sokiem malinowym pachnie wspaniale. Dzisiejszego poranka zachwyciła nas wszechogarniająca mgła. Wystarczyła chwila na złapanie aparatów, ciepłych kurtek i nieprzemakających butów. Najciekawsze efekty widać dopiero z większej góry, krajobraz wygląda bajkowo, otulony pierzynką. Nie mogliśmy podarować sobie również spaceru po lesie. Co prawda liczyliśmy tam na większą mgłę, było inaczej. Po takim spacerze śniadanie smakowało wybornie.